Forum www.dreamtennisfootball321.fora.pl Strona Główna
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
Marat Safin fan fic ;)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Odpowiedz do tematu    Forum www.dreamtennisfootball321.fora.pl Strona Główna » Tylko dla dorosłych... Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
Marat Safin fan fic ;)
Autor Wiadomość
karolka




Dołączył: 14 Lip 2008
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszaffka

Post Marat Safin fan fic ;)
napisalam to jakis czas temu, mam nadzieje, ze bedzie sie wam podobalo, jak nie to trudno nic na to nie poradze....

w kazdym razie milej lektury zycze Wink

narazie trzy pierwsze rozdzialy Wink jak bedzie sie podobac wrzuce reszte Wink


Część 1.

Właśnie wracałyśmy z dziewczynami z imprezy u Maciusia.... Było późno, a właściwie wcześnie, bo jak zwykle wychodziłyśmy ostatnie.... Nie chciało nam się jechać nocnym, nigdy nie wiadomo, kogo człowiek w takim busie spotka, dlatego postanowiłyśmy się przejść. Maj jak zwykle okazał się ciepły i wystarczyły tylko bluzy, które zgrabnie zabrałyśmy gospodarzowi z szafy Wink
- hahaha i znowu nam się udało - śmiałam się - jak zwykle kapnie się, że czegoś mu brakuje, gdy będzie chciał to założyć.... hihihihi....
- Oooo Karola ma atak - zaczęła Ola też ledwo oddychając
- Ja mam atak??? A ty to niby co?? astma???
- dobra, dobra - Ola zdołała tylko machnąć ręką
- no młode uspokoić mi się tu - powiedziała Aśka
- Ty patrz!! - zaczęłam - stara się odezwała
Znowu wybuchnęłyśmy śmiechem, Aśce interwencja nic nie przyniosła, właściwie tylko pogorszyła sytuację....
- Asia nie przejmuj się - pocieszała ją Paula, czego się spodziewasz po nawalonym towarzystwie??
- fakt - popatrzyła się na nas z politowaniem, ale zaraz uśmiechnęła...
Po paru głębokich wdechach uspokoiłyśmy się. Paula zaczęła opowiadać o kolesiu z którym ostatnio zaczęła się umawiać, tak sobie spokojnie szłyśmy, gdy nagle coś mi zaczęło wibrować w kieszeni spodni, sięgnęłam, pogrzebałam i wyciągnęłam wibrujący telefon. Na wyświetlaczu był jakiś nieznany numer. Wszystkie nagle zamilkły... Pierwsza, jak zwykle odezwała się Aga
- Ty co jest??? Czyżbyś miała jakiegoś tajemniczego adoratora, o którym nam nie powiedziałaś???
- Taaaa.... jasne, zaraz Ci go opiszę, jest duży, włochaty, buźkę ma jak goryl, sypiam z nim....to dzwoni moja maskotka - popatrzyłam się na nią spode łaba..
- No co??? - zaczęła się bronić - zapytać się nie można??
- Można. Ciekawe kto to jest?? - pomyślałam głośno
- Jak nie odbierzesz to się nie dowiemy - wtrąciła przytomnie Aśka
- Właśnie - wtórowała Paula - odbierz ten telefon, bo jesteśmy ciekawe
- Tak?? ciekawe jesteście?? - zaczęłam, ale już nie dały mi skończyć
- Oj Karola, nie rób scen tylko odbieraj, bo ten po drugiej stronie też się wkurzy, wyłączy i już się nie dowiemy kim był - Paula jak zwykle niecierpliwa Wink
- Dobra, dobra. Już odbieram
Wzięłam telefon, odetchnęłam głęboko, jak przed jakimś ważnym egzaminem, nacisnęłam guziczek, by odebrać i nim zdążyłam coś powiedzieć, ten ktoś po drugiej stronie zasypał mnie pytaniami.
- Dlaczego tak długo nie odbierałaś??? Spałaś?? Obudziłem Cię?? Przepraszam skarbie.
Stałam jak wryta, moja mina mówiła wszystko, co oczywiście zostało zauważone, aż przystanęłam z wrażenia, a wraz ze mną dziewczyny. Musiało to ciekawie wyglądać, gdy tak w pięć stałyśmy, ja jedna z telefonem przy uchu, a wokół mnie wianuszek czterech dziewczyn, które starały się usłyszeć cokolwiek.
- Kto to?? czego chce?? - zaczęła Ola
- Pssss.... - zaczęłam i od razu tego pożałowałam. przykryłam delikatnie mikrofon i szepnęłam - z jakimś kolesiem.
- z kim jesteś?? - usłyszałam pytanie
- z dziewczynami - odpowiedziałam
- gdzie jesteś?? - kolejne pytanie, czułam się jak u ojczulka na przesłuchaniu
- na ulicy - odpowiedziałam zgodnie z prawdą - wracam z imprezy u Maćka. Było całkiem nieźle, choć szczerze mówiąc lepiej się u niego bawiłam. Ta impreza mu nie wyszła. - zakończyłam swój wywód.
Popatrzyłam na dziewczyny, stały nieruchomo, jakby nie chciały mnie spłoszyć. Po drugiej stronie słuchawki nikt się nie odzywał.
- Halo?? żyjesz jeszcze, czy już zszedłeś?? - zapytałam
- tak - usłyszałam
- fajnie, bo myślałam, że będę sprawcą czyjeś niewinnej śmierci
- Aż tak, źle ze mną nie jest, jak narazie - odpowiedział głos - ale nie wiem czy dobrze trafiłem
- To zależy gdzie lub w co celowałeś - rozmowa jakoś się rozkręcała
- No, dzwoniłem do dziewczyny - odpowiedział
- Brawo, dodzwoniłeś się, hurra - roześmiałam się, gadaliśmy jak dwa głupki
- dzięki, ale dzwoniłem do swojej dziewczyny
- uhm...
- mówiłaś coś - zapytał
- no - zaczęłam już odpowiadać monosylabami
- to znaczy co?? - niecierpliwił się
- dopóki nie dowiem się kim jesteś, nie dowiesz się czy dobrze wycelowałeś - stwierdziłam i uśmiechnęłam się. Aśka puściła mi oczko.
- Marat Safin - usłyszałam
- Marat Safin mówisz - zawiesiłam głos, popatrzyłam się po dziewczynach, oczka miały jak spodki - hmmm.. ładnie brzmi, ale nie znam nikogo takiego.
- ok, sorrki, widocznie pomyliłem numer - odpowiedział już zupełnie spokojnie - Tak czy inaczej miło się rozmawiało.
- uhm... Narka - odpowiedziałam i wyłączyłam się. Przez chwilę jeszcze patrzyłam się na telefon, po czym schowałam go do kieszeni.
- kto to był??? - zapytała Aga
- Jakiś Marat Safin - odpowiedziałam i wzruszyłam ramionami - Pierwsze słyszę, nawet mi się to o uszy nie rzuciło nigdy. Widocznie naszym chłopcom się nudziło i postanowili zrobić nam numer. Jutro lub pojutrze się dowiemy. chodźcie do domu idziemy do domu, spać mi się chce, pogadamy o tym jutro.
- Spoko - odpowiedziała Aga, machnęła ręką, uśmiechnęła się i ziewnęła. Po czym wszystkie zaczęłyśmy ziewać
- Nie ziewaj!!! - zwróciła jej uwagę Aśka - bo to zaraźliwe. Wybuchnęłyśmy śmiechem.
- A tak wracając do tego telefonu - znów podjęła Paula - fajny miał chociaż głos?? - spytała
- Kochana - powiedziałam i pogroziłam jej palcem - sama dobrze wiesz, ze u faceta głos to nie wszystko
- wiem, wiem - odpowiedziała - ale powiedz - poprosiła
- ok, ok - uśmiechnęłam się - wiesz to trudno określić jaki miał głos, hmm... taki jaki lubię u faceta, niski, ale nie za bardzo, taki, którego mogłabym ciągle słuchać, pod wpływem którego uginają się nogi.... - odpowiedziałam rozmarzonym tonem, ale zaraz się ocknęłam - No ale już po gatce, koleś był nieźle zakręcony
- Jednym słowem jego głosik był sexy - skwintowała Aga
- W rzeczy samej - odpowiedziałam i zachichotałam
Tak sobie pokpiwając i śmiejąc się dotarłyśmy do naszego domku, na małym Kaprysku. Weszłyśmy, rozebrałyśmy się. Popatrzyłam na schody wiodące na piętro i jęknęłam
- Jeszcze mam się po nich wspinać, żeby wreszcie iść spać???
- Nie musisz, zawsze możemy spać w salonie - sierdziła Aga z uśmiechem
- Ok, do salonu jakoś się doczołgam - co niewiele myśląc uczyniłam....


część 2.

Gdy się obudziłam, było już szarawo, wstałam, poszłam do kibla i gdy spojrzałam w lustro myślałam, ze dostanę zawału serca - na głowie jakieś natapirowane gniazdo, na twarzy odciśnięty wzór kanapy, czerwona gęba, podpuchnięte oczka, źrenice malutkie, jakbym się czegoś naćpała, a w dodatku nie zmyłam makijażu, i teraz miałam go na całej twarzy, jednym słowem zombie... zamiast doprowadzić się do porządku, poszłam najpierw do kuchni, kuszona miłym zapachem czegoś do jedzenia. Gdy weszłam Aga, która stała z patelnią w ręce mało jej nie upuściła, a Aśka zakrztusiła się kawą.
- Aż tak źle wyglądam?? - spytałam, snując się powoli, gdy doszłam do naszego dużego stołu klapnęłam sobie na pierwszym wolnym krześle.
- potwór z lochness przy Tobie wysiada - stwierdziła Aga
- dzięki - powiedziałam smętnie. Podparłam rękami brodę i tak sobie siedziałam - ledwo siedzę - westchnęłam - wszystko mnie boli, a najbardziej łydki i stopy, to od tych nowych butów, co mnie podkusiło żeby zakładać, nowe szpilki na taką imprezę....
- Tylko te Ci pasowały - Aga jak zwykle niezawodna
- Dzięki za wyjaśnienie - popatrzyłam na nią posępnie
- No co?? - popatrzyła się na mnie zdziwiona - przecież się pytałaś
- ach Ty niewiniątko!!! Nawet ponarzekać sobie nie można... Co tam pichcisz??
- jajecznicę, chcesz?? - zapytała
Potakująco pokiwałam głową, bo nie miałam nawet siły na rozmowę, wyjęła z szafki talerz, nałożyła i podstawiła pod nosek. Uśmiechnęłam się.
- Tylko sobie nie myśl, że tak będzie zawsze - pogroziła mi palcem i uśmiechnęła się
- wiem, wiem, to tylko dziś w drodze wyjątku
- No właśnie
Zjadłam, wypiłam jeszcze filiżankę herbatki i poszłam na górę doprowadzić się do jako takiego stanu użyteczności publicznej. Gdy po godzinie zeszłam na dół w kuchni było gwarno, weszłam, a przy stole oprócz Aśki i Agi siedzieli jeszcze mój kochany braciszek Marek (sorrki, ale uwielbiam to imię, w sam raz dla starszego brata), Krzysiek - mój najlepszy kumpel, Marka zresztą też, Wojtuś - Armani i Przemuś - Balonik.
- Oooo już wyglądasz normalnie, podobno niedawno potwór z lochness by się Ciebie przestraszył??? - zapytał się Mareczek
- no - odpowiedziałam - przecież nie mogłabym straszyć Ciebie - podeszłam i wytargałam go za ucho.
- bąbel uspokój się!! - zażartował sobie
Zrobiłam obrażona minę i ostentacyjnie podeszłam do blatu i usiadłam sobie na nim. Marek zakapował, że przesadził. Podszedł do mnie, pogłaskał po głowie i powiedział
- no słoneczko, wiem przesadziłem, przepraszam
- odwal się - odpowiedziałam urażonym tonem
- chcesz mi przywalić?? wiem, że chcesz, proszę bardzo zrób to - powiedział, po czym nadstawił policzek
Niewiele myśląc zeskoczyłam z blatu i rąbnęłam Mareczka w brzuch.
- Ty to masz cios - powiedział poważnie, ale widziałam, że oczka mu się śmieją. złapał mnie i przytulił.
- dobra już dobra, puść bo oddychać nie mogę - próbowałam wydostać się z jego ramion.
Nareszcie mnie puścił, przenieśliśmy się do ogrodu. Usiadłam sobie na huśtawce, obok mnie Aga i tak leniwie płynęło nam to popołudnie.
- Aśka wspomniała coś o jakimś dziwnym telefonie, podobno jakiś koleś do Ciebie dzwonił, opowiesz mi o tym?? - zapytał Marek
Pomału, ze wszystkimi szczegółami, jak to lubi Marek, z pomocą dziewczyn opowiedziałam mu o mojej dziwnej rozmowie z niejakim Maratem Safinem, o moich podejrzeniach, że to ich dowcip.
- To nie my - zaprotestował Krzyś - wy wyszłyście, a myśmy poszli spać u Maćka - wyjaśnił
- aha, to ja już nie wiem. nawet nie wiem kto to jest ten cały Safin, teraz co prawda wiem, że to nazwisko gdzieś, kiedyś obiło mi się o uszka, ale gdzie i kiedy to nie wiem.
- Ale z czym to było związane - Marek nie ustępował
- Ale co?? - już się pogubiłam
- No jak Ci się wydaje, z jaką dziedziną życia może być związane to nazwisko, polityka, show buissness, sport, etc. O to mi chodzi - wyjaśnił Marek
- aaaaaa..... ale czego się spodziewałeś, jestem po imprezie, nie wyspana - zaczęłam się usprawiedliwiać - a co do tego, to chyba, tak mi się zdaje, że ze sportem, ostatnio jakoś jak byłam u Kuby to ktoś, chyba Krystek rzucił to nazwisko, ale z czym to było związane to nie pamiętam - powiedziałam smętnie i wzruszyłam ramionami
- Bilobil, na koncentrację, na pamięć - rzuciła Aga i roześmiała się
- no, chyba zacznę go brać, przyda się - odpowiedziałam z uśmiechem


część 3.

Od razu zrobiło się wesoło, tylko Marek był poważny, najwyraźniej o czymś myślał. wstałam i pomachałam mu przed oczami ręką
- Halo!!!! - zaczęłam - Houston mamy problem, Ziemia do Marka, zgłoś się -nie ustępowałam
- jestem, jestem - ocknął się wreszcie
- to teraz nam opowiedz gdzie byłeś i co widziałeś - wtórowała Aga
- nigdzie nie byłem - udawał urażonego - myślałem...
- Ooooooo, niemożliwe - teraz to i Aśka zaczęła się z niego nabijać
- A jednak - upierał się
- O czym tak intensywnie myślałeś skarbie - Asia przysiadła się do Marka i objęła go. Teraz dokładnie było widać ją fajną tworzą parę. Patrzyłam się na nich i uśmiechnęłam.
- Myślałem o tym Safinie, który dzwonił do Karoli - odpowiedział
- I co wymyśliła Twoja tęga głowa - nieustępowałam w małych żarcikach
- A nic, tylko tyle, żeby go sprawdzić. jak moimi kanałami się nie da, w co wątpię to poprosimy ojca, Jemu na pewno się uda - powiedział z poważną miną
- Owszem, ale tylko wtedy, gdy koleś jest, lub był notowany. Sam dobrze wiesz jak to działa - odpowiedziałam
- No tak. Jak tędy nie pójdzie to zawsze mogę poprosić Kostka o pomoc. On znajdzie wszystko, nawet to co ten gościu starałby się ukryć. hehehe - Mareczek był z siebie zadowolony
- Kostek to ten haker?? - zapytała Asia
- Tak - odpowiedziałam - koleś ma świra na punkcie komputerów i dlatego my - tu wskazałam na siebie i Agę - mamy najnowsze zabezpieczenia w kompach. ogólnie rzecz ujmując ma zajebisty charakter, sam też jest niczego sobie, tylko jak dla mnie trochę za bardzo kościsty - zakończyłam swój monolog
- To wszystko wyjaśnia - uśmiechnęła się Aga
- Już ja go sprawdzę - zaczął znowu Marek
- Oj - żachnęłam się - dałbyś spokój. Przecież to był tylko jeden telefon, zresztą facetowi pomylił się numer. Nie wiem o co robić tyle szumu.
- O to, że bez mojej wiedzy dzwonił do Ciebie jakiś kolo, którego w dodatku ani Ty ani ja nie znamy - mówił to podniesionym głosem
- Jezu - wzniosłam oczy do nieba - dlaczego ja nie mogę być zwykła dziewczyną, która ma zwykłych znajomych, zwykłą rodzinę, zwykłe problemy....
- bo byłoby Ci nudno - wtrąciła Aga
- Może i masz rację, ale z drugiej strony, czasem czuje się jak w złotej klatce - powiedziałam
- Nie narzekaj - zaczął Marek - Nie jest tak źle
- Tak uważasz?? - zapytałam - no nie wiem. Wszędzie, nawet na zakupy zamiast z jedną, dwoma przyjaciółkami, chodzę z całą bandą facetów, którzy swoim wyglądem odstraszają ludzi w sklepach
- dzięki temu jest w nich luźno, nie musisz przepychać się między wieszakami - Mareczek wszedł mi w słowo
- Nie przerywaj! - warknęłam - Gdy chcę się wybrać do klubu, to najlepiej żebym szła do Twojego, fajnie tam jest, ale ile można, już mam dosyć... wiesz ja bym tak mogła wyliczać cały dzień
- wiem, wiem - przytaknął mi brat - Ale to tylko dla Twojego bezpieczeństwa. Jesteś najmłodsza z całego rodzeństwa
- z całego?? - popatrzyłam się na Marka - została nas dwójka, Marcin nie żyje, przedawkował, zapomniałeś??? - zapytałam
- Nie, nie zapomniałem. ale właśnie dlatego moja i ojca uwaga skupia się na Tobie, jesteś naszym oczkiem w głowie. Wiesz o tym - głos mu złagodniał
- tak wiem - powiedziałam zrezygnowanym tonem - tylko czasem moglibyście mi trochę poluzować, tak jak wczoraj, zamiast jechać nocnym wracałyśmy od Maćka na piechtę i było bardzo fajnie.
- rozumiem Cię - popatrzył się na mnie - zobaczymy co da się zrobić. Ale tego Safina i tak sprawdzę
- o rany!!! - jęknęłam
- Przykro mi, ale taka jest rzeczywistość - odpowiedział - Jesteś....
- wiem kim jestem córką psa, tego najwyższego, najważniejszego w całym psiarskim rodzie i siostrą gangstera. Zajebiste połączenie!!! - odpowiedziałam - Mam totalnie popieprzoną rodzinkę, którą niezależnie od wszystkiego bardzo kocham - mówiąc to podeszłam do brata i przytuliłam się
- No już jest oki - stwierdził
- Jasne, po prostu wstałam dziś lewą nogą - odpowiedziałam
- Taaa... - wtrącił Armani - albo dupą do góry. hehehe - śmiał się z własnego dowcipu. a że śmiech ma zaraźliwy, zaraz i my zaczęliśmy rechotać jak żabki....


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez karolka dnia Wto 18:02, 15 Lip 2008, w całości zmieniany 1 raz
Wto 18:01, 15 Lip 2008 Zobacz profil autora
martinatorres
Administrator



Dołączył: 12 Lip 2008
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zielona Góra

Post
Fajne to Twoje opowiadanko...
Miło je się czyta...
Tylko że ono nie pasuje do działu Tylko dla dorosłych...
No chyba że planujesz jakieś ostrzejsze scenki... Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Wto 18:50, 15 Lip 2008 Zobacz profil autora
sol
Administrator



Dołączył: 12 Lip 2008
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z sabatu.

Post
zapowiada sie fajnie,czekam na ciag dalszy. Smile


Post został pochwalony 0 razy
Wto 19:44, 15 Lip 2008 Zobacz profil autora
karolka




Dołączył: 14 Lip 2008
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszaffka

Post
część 4.

Trochę trwało zanim się uspokoiliśmy.
- No dobra - zaczął Marek - koniec tych żartów, idę dryndnąć do Krystka, może powie mi coś o tym kolesiu.
- uhm - odpowiedzieliśmy chórem
- nie uhm, tylko tak - Marek był wyraźnie poirytowany
- dobra idź już dzwonić, bo tylko zagęszczasz tu atmosferę i robi się nieprzyjemnie - zaczęłam - a my tymczasem przeniesiemy się do środka, bo coś mi się zdaje, że jeszcze nas zmoczy - powiedziałam patrząc na niebo - jak się czegoś dowiesz to daj znać! - krzyknęłam
- a wiesz nie, zostawię to tylko dla swojej wiadomości - Mareczek wychylił jeszcze głowę i uśmiechnął się prezentując całą szczękę
- idź już dzwoń, a nie prezentujesz nam tu dwuletnią robotę dentysty - zganiła go Aśka.
Marek w końcu zawinął się i począł dzwonić do Krystiana a my powoli zaczęliśmy się zwijać. Gdy usłyszeliśmy pierwsze grzmoty nieco podkręciliśmy tempo. Zdążyliśmy wejść do domu i zasunąć drzwi prowadzące do ogrodu, jak lunęło...
- ufff, zdążyliśmy w ostatnim momencie - odsapnął balonik - zmęczyłem się - mówiąc to klapną na sofę
- Ty?? - zdziwiłam się - taki wielki facet jak Ty?? niby czym, noszeniem dwóch kocy??
- nawet nie wiesz jakie one są ciężkie - usprawiedliwiał się - a mnie jeszcze ręce bolą
- wiesz co?? - zaczęłam
- no co?? - wtrącił
- lamentujesz jak stara baba, a Ty wyglądem raczej Pytona przypominasz, wielki chłop, prawie dwa metry, napompowany a pieprzysz jak stara baba, nie ładnie - pokręciłam głową - wiesz czasem mam wrażenie, że jak wezmę szpilkę i Cię nią dotknę, to pękniesz jak balonik, którego ktoś napompował do granic jego możliwości.
- czyżby?? - powiedział to urażonym tonem. wstał i zaczął prezentować te swoje sztuczne muskuły - to patrz jakie mam bicepsy, obwód jednego to tyle co u Dymka - przechwalał się
- Dymek to przynajmniej ich używa, podnosi ciężary, a Ty je tylko prezentujesz i podrywasz na nie głupie siksy, które na to lecą - odcięłam się, już trochę chamsko.
- No Przemuś daj naszemu słoneczku spokój, nie jest dziś w dobrym nastroju - Wojtuś bawił się w mediatora
- Dobra - machnął ręką balonik - niech jej będzie
- Ty sobie nie myśl - zaczęłam - że robisz mi łaskę, bo i tak Cię zakasuję, że staniesz jak wryty!!
- Nie bądź taka mądra - teraz to i on zaczął - To, że masz brata gangstera, którego wszyscy w Warszawie się boją i ojca w policji to Ci wszystko wolno!!
- A co może nie??? Poza tym nie potrzebuję pomocy brata ani ojca, żeby Ci pokazać, że jestem lepsza od Ciebie, nie muszę prezentować swoich bicepsów - tu zaczęłam parodiować jego pozy - żeby jakaś panienka chciała się ze mną umówić!! - to już było chamskie, ale mnie sprowokował.
- możliwe, ale to nie ja zapomniałem co to jest seks - powiedział to ze znaczną wyższością w głosie.
Nie wytrzymałam i nim się zdążył obejrzeć, przywaliłam mu po gębie, zakręcił się i upadł
- wiesz jaka jest różnica między Dymek a Tobą?? Taka, że on ciężko pracował, żeby mieć takie mięśnie, używa ich, a Ty... - zawiesiłam głos - Ty tylko lecisz na sterydach i wyglądasz komicznie!!!
- Co tu się dzieje?! - krzyknął mój brat
- Już nic - odpowiedziałam szczerze - działo się przed chwilą, ale właśnie się skończyło, prawda?? - popatrzyłam na balonika
- tak - zgodził się
- Dobra mniejsza z tym. dowiedziałeś się czegoś - zaczął Krzysiek
- Owszem - odpowiedział Marek - Podobno ten cały Safin, to po pierwsze jakiś rosyjski tenisista, podobno całkiem niezły, tak mówi Krystian. On się tenisem interesuje, ale to chyba wszystko co można powiedzieć o tym kolesiu.
- Dlaczego?? - zapytałyśmy
- bo z tego co mówi Krystian, ten cały Marat to niezły hulaka, który potrafi tydzień oblewać wygraną - tu Marek popukał się w czoło - kobieciarz, pełno wokół niego lasek, nie tylko fanek, ale także tych, które chętnie pójdą z nim na numerek, z czego on korzysta
- to jak każdy wolny facet - wtrąciłam
- Racja, ale nie tak, żeby co noc mieć inną - odpowiedział Krzysiek - ja się staram, jak mam ku temu możliwości, oczywiście, zmieniać je co trzecią, czwartą noc, hehehe - uśmiechnął się
- mężczyźni - powiedziała Aga - jak coś powiedzą, to człowiekowi wszystko opada....
- Ale skoro tyle panien się wokół niego kręci - podjęła Aśka - to chyba nie jest jakiś szpetny?? No chyba, że te panny są już tak najebane, że jest im wszystko jedno...
- Nie wiem - Marek wzruszył ramionami - nie widziałem go. A co on Cię tak interesuje?? - zapytał się
- A tak z ciekawości - odpowiedziała Aśka
- Jak chcecie go zobaczyć to wpiszcie go na googlach - błysnął balonik
- wiemy, wiemy - odpowiedziałyśmy - i zaraz to zrobimy - odpowiedziałam z szelmowskim uśmiechem.
Zanim jeszcze to zrobiłyśmy, zadzwoniłam po Paulę i Olcię. Gdy przyszły, podzieliłyśmy się z nimi informacjami i razem zasiadłyśmy przed kompem w moim pokoju. Gdy wyskoczyły nam rezultaty wyszukiwarki, Paula spadła z krzesła.
- i po co było spadać??? - zapytałam - tak Cię poraziła jego uroda?? - zażartowałam
- to nie z jego powodu - powiedziała rozcierając zbite biodro - ale sama przyznaj, że niezły towarek, wysoki, umięśniony, fajniutkie oczka i ten uśmiech, a jeszcze dodając ten głos... cud, miód - powiedziała Paula
- Taaa - zaczęłam - zapomniałaś jeszcze o orzeszkach - dodałam
- A właśnie ciekawe jakie ma orzeszki i węża - zaczęła Aga
- Ach ty zboczuchu!!! - skarciłam ją
- ale fakt, ciekawe jakiego ma i jak się nim posługuje - pomyślałam głośno
- I kto tu jest zboczuchem?! - Aga odbiła piłeczkę - Ale masz rację to ciekawe. Nie pozostaje nam nic inengo jak tylko wybrać się tam, gdzie on teraz gra i się dowiedzieć - zachichotała
- Wszystkie to zrobimy?? - zdziwiła się Paula - gwałt grupowy??
- Jaki gwałt - przerwała Aśka - będzie miał niezapomniany seks z kilkoma dziewczynami, każdy facet o tym marzy - powiedziała z miną eksperta
- my?? - zapytałam - Ty też - zwróciłam się do Asi
- Tak, a co??
- Jak to co?? tobie nie wolno, Ty już masz faceta, w dodatku mojego brata, pojedziesz z nami, ale jako obserwator, nie bój się zrobimy zdjęcia i Ci pokażemy. Musimy mieć kogoś, kto nas uspokoi - co i rusz parskałam śmiechem, nie mogłam się powstrzymać
- Taa, szczególnie Ciebie
- No jasne
- W takim razie ustalone - zaczęła Aga - jedziemy zobaczyć jaki jest ten Safin na żywo, co będzie potem to się zobaczy, co wy na to??? zróbmy sobie wypad bez facetów.
- jestem za, a nawet przeciw - stwierdziłam
- Ja też - powiedziała Paula
- me too - zgodziła się Ola
- i ja, ktoś was tam musi przypilnować, żebyście nie wpakowały się w jakieś tarapaty - powiedział Asia, patrząc się na mnie
- Także ustalone - uśmiechnęła się Aga - ale trzeba będzie jeszcze przekabacić chłopaków, jak to zrobić - zastanowiła się
- wiesz - zaczęłam - najważniejsze to przekonać Marka
- w takim razie ja z nim pogadam, zostawcie to mnie - uśmiechnęła się Asia - tak go przekabacę, że będzie mi jadł z ręki - uśmiechnęła się


część 5.

Powiedziawszy to wstała i zeszła na dół, zostawiając nas przed kompem. W trakcie gdy Asia starała się przekonać Marka to jakże rąbniętego pomysłu koleżanek swojej młodszej siorki, my dalej oglądałyśmy sobie fotki Marata.
- Ciekawe czy on ma jakieś rozbierane zdjęcia? - rzuciła Aga
- No przecież masz - mówiąc to kliknęłam na zdjęcie
- Eeee tam, on tu jest półnagi. wystarczy, że zrobi się ciepło i każdy koleś, który ma się czym pochwalić ściąga podkoszulek. wiesz o co mi chodzi - powiedziała i puściła oczko.
- spokojnie, dowiesz się i tego - zaczęłam - gdyby miał takie fotki, nasza wyprawa straciłaby sens, a tak mamy kolejną tajemnicę do odkrycia, tak będzie weselej. Po co mamy dowiedzieć się wszystkiego od razu, poza tym gdyby takowe fotki rzeczywiście istniały byłyby, zapewne dostępne szerokiemu gronu, a tak być może będziesz jedyną która je zobaczy. Takie wyróżnienie.
- no tak masz rację - zgodziła się - ale tak do końca jeszcze nie wiadomo, czy uda nam się gdzieś pojechać bez obstawy - zmartwiła się - wiesz jaki jest Marek
- wiem, wiem. Znam go od urodzenia - uśmiechnęłam się - jest uparty i nieustępliwy
- to tak samo jak Ty - stwierdziła Olcia - w końcu jesteście rodzeństwem, w dodatku spod tego samego znaku Barana. Jak wasi rodzice z wami wytrzymywali - zastanowiła się - jak ja czasami mam dosyć tego Twojego uporu to nie wiem jak Wasza mama wytrzymała z dwoma takimi osłami.
- Dzięki. ładnie nas podsumowałaś - zaczęłam
- A co może tak nie jest??
- No wiem, że mam dość trudny charakterek i ciężko jest ze mną czasem wytrzymać, ale może mam jakieś zalety - powiedziałam cicho
Paula i Aga, które do tej pory tylko przysłuchiwały się naszej rozmowie, wreszcie się odezwały. Pierwsza jak zwykle Aga
- Wiesz Olcia mieszkam z Karolką już kupę czasu, ale nie mogę na nią narzekać, ma swoje odbicia, zmienne nastroje, ale to jak każda z nas. Przyjaźnimy się od drugiej klasy podstawówki i znamy się jak łyse konie. Mało kto wie co ją denerwuje, co powoduje, że wpada w prawdziwy szał, jak się wtedy zachowuje, co sprawia, że oczka jej się śmieją i cała jest happy. Tego jest naprawdę dużo i nie ma sensu, żeby ot teraz wymieniać.
- jednym słowem znasz ją na wylot - dokończyła Paulinka - my też się już troszkę znamy - popatrzyła na mnie i uśmiechnęła się - widziałam Karolkę złą i zadowoloną, która ma 1000 pomysłów na minutę i zdecydowanie wolę tą drugą
- to jak każdy - stwierdziła Ola - najlepiej jest wtedy, gdy po kilku blokach zajęć zaczyna nam zdrowo odbijać - uśmiechnęła się na myśl o tym
- dobra panienki doszyć tego skupiania się na mojej osobie, bo mi się już głupio robi - mówiąc to lekko się zaczerwieniłam
- ładna cegiełka - uśmiechnęła się Aśka, która od pewnego czasu stała w progu i przysłuchiwała się tej naszej rozmowie
Powitało ją grupowe "Oooooo"
- I co załatwiłaś coś?? - zaczęłam
- zaczął się trochę łamać, ale dzieła zniszczenia dokończę w domu, więc myślę, że jutro już będę miała dla was dobrą wiadomość. Ale to dopiero jutro. Myślę, że to będzie jakoś przed południem, no może wieczorem, ale postaram się.
- wiemy, wiemy - powiedziałyśmy i uśmiechnęłyśmy się
- To jutro wieczorkiem mogłybyśmy zrobić sobie mały sabacik i domówić szczegóły, bo podejrzewam, że jeśli Asi się uda, w co nie wątpię, to mój braciszek, będzie nam jeszcze służył pomocą - powiedziałam
- Dobry pomysł - rzuciła Olcia - napijemy się jakiegoś winka, zjemy cosik dobrego i się ugadamy do najdrobniejszego szczególiku, nawet co ze sobą zabieramy i czym jedziemy, bo myślę, że najlepiej byłoby oprócz wyprawy, nazwijmy ją "Śladami Safina" hihihihi, coś też jeszcze pozwiedzać. Teraz jest chyba okres, gdzie tenis przenosi się na stary kontynent.
- no chyba - wtrąciłam - ale ja się nie znam. Najlepiej zapytajmy Krystka
- no - powiedziała Aga - napisz mu eska, albo daj ja to zrobię - Ola weszłyśmy Ci w słowo, dokończ
- więc tak jak mówiłam, można by coś pozwiedzać, a do tego najlepszy jest własny środek lokomocji. Jest nas pięć chętnych do wyjazdu, trzy maja prawko, a jedna - tu wskazała na mnie - potrafi obyć się bez snu i dwa dni
- Ej Karola - zaczęła Aśka - Ty to jakaś hybryda jesteś
- Albo mutant - dorzuciła Aga
- Dzięki, nie ma to jak przyjaciółki - odcięłam się
- Halo!!! - zawołała Ola - czy ja bym mogła wreszcie dokończyć swoją myśl
- A kończ sobie - odpowiedziała Aga - czy ktoś Ci broni??
- Owszem, cały czas się wcinacie
- jakie wy?? - kpiąco oburzyła się Paula - ja się jeszcze nie odezwałam
- No właśnie to zrobiłaś i chwacit. wracając do mojej, zgrabnie przez was przerywanej wypowiedzi - ciągnęła dalej Ola - pomyślałam, że można by wziąć jakiegoś vana, może jakiegoś Forda, bo one są w miarę duże.
- Jestem "za" - odpowiedziałam - mogłybyśmy wziąć Forda windstara, jest duży, przestronny, wygodny i nawet nieźle się go prowadzi, mnie pasi
- To jedno co mamy już ustalone, środek lokomocji - powiedziała Asia - będziemy się tylko składać na wachę i będzie dobrze. Dobra spadam dokonywać dzieła zniszczenia na Marku - uśmiechnęła się i już jej nie było
- Co robimy?? - zaczęła Paula - na wiadomość będziemy czekały do jutra
- chodźcie pooglądamy sobie jeszcze tego kolesia, niezły jest - rzuciła Aga
Na oglądaniu zdjęć zeszła nam się cała noc, gdy nad ranem otworzyłam oczka doszło do mnie, że głową leżę na podłodze, a reszta mojego ciała spoczywa na łóżku.
- Wiedziałam, że z Tobą jest coś nie tak - usłyszałam głos Agi - ale nie sądziła, że do tego stopnia. wygodnie Ci przynajmniej??
- Nie. widocznie w nocy się zsunęłam, albo raczej nad ranem
- No to nad ranem jest bardziej prawdopodobne - odpowiedziała
- Wysłałaś w końcu tego esa do Krystka??
- Tak...
- No i??
- nasze przypuszczenia się sprawdziły, teraz grają w Europie, nawet w fajnych miejscach
- to znaczy??
- Barcelona, Rzym, Hamburg, Paryż, Monte Carlo
- Fajnie, zobaczymy sobie kawałek Europy - uśmiechnęłam się i dźwignęłam z podłogi - ale mnie będzie kręgosłup bolał
- Ale to nie wszystko - zaczęła
- Co jeszcze - popatrzyłam się na nią pytająco
- Bardzo prawdopodobne, że na końcu naszej wyprawy przybędziemy nad nasze polskie morze
- Możesz mówić jaśniej - poprosiłam
- Bo możliwe, że ten koleś zawita do Sopotu
- Aha, spoko, ale mnie osobiście nie chce się tyle czekać, mamy teraz wolne, rok akademicki skończył się wcześniej niż na to stawiałam, więc wcześniej możemy się wypuścić, poza tym w Sopocie mam mnóstwo znajomych i nie wiem czy sobie odpocznę, a za granicą będziemy tylko w naszym gronie, żadnych facetów.
- masz rację - zgodziła się Aga
- Aśka dzwoniła
- Nie jeszcze nie, ale myślę, że potrzyma nas w niepewności i z dobrą nowiną przyjdzie na sabat
- Aha, która jest teraz godzina?? - spytałam
- gdzieś koło 11.00
- Aha, czyli mogę jeszcze iść spać - mówiąc to wdrapałam się na łóżko, wlazłam pod kołderkę - dobranoc
- dobranoc - odpowiedziała Aga i wyszła


część 6.

Gdy się obudziłam było już ciemno. Czym prędzej zeszłam na dół, gdzie siedziały dziewczyny i popijały wino.
- Ooo patrzcie - zawołała Ola - wstała nasza śpiąca królewna
- Dziewczyno, ile można spać - zdziwiła się Paula - ja też lubię spać, ale to chyba już lekka przesada
- to rodzinne - uśmiechnęła się Aśka - Marek to też straszny śpioch
- Dobra, dobra, darujcie sobie. I co z naszą sprawą?? - zwróciłam się do Aśki.
- Załatwione - uśmiechnęła się - Marek jeszcze nam pomoże, okazało się, że teraz najbliższy będzie Roland Garros w Paryżu.
- Acha - zaczęła Aga - czyli jedziemy do miasta miłości. Podoba mi się - uśmiechnęła się - Może poznam wreszcie jakiegoś fajnego kolesia
- A ja znajdę sobie męża - zachichotała Paulinka
- To widzę, że oprócz Safina, mamy jeszcze inne ważne misje - uśmiechnęłam się - No ale myślę, że najważniejsza to żeby była dobra zabawa
- Jasne!! - odpowiedziały chórem
Weszłam do salonu, usiadłam w centralnym punkcie, na fotelu, wzięłam kieliszek i nalałam sobie deserowego, pijamy tylko słodkie lub półsłodkie, białego wina. Pociągnęłam łyk jeden, potem drugi i przyglądałam się dziewczynom, które miotały się po całym pokoju, wymachiwały rękami, ale to co mówiły nie bardzo do mnie docierało, chyba się jeszcze do końca nie obudziłam. Z zamyślenia wyrwała mnie Aga, machając mi ręką przed oczami.
- Co jest??
- Gdzieś Ty była?? My tu obgadujemy poważne rzeczy, a Ty się wyłączasz - wyrzuciła z siebie
- aha sorrki, o czym była mowa?? - byłam lekko zdezorientowana - A takie małe pytanko, skoro już obgadujemy szczegóły, gdzie będziemy pomieszkiwać?? W hotelu, czy kochany braciszek załatwił nam jakieś przytulne mieszkanko niedaleko Pól Elizejskich??
- Zdecydowanie to drugie - odpowiedziała Aśka - będzie nam wygodniej, same się będziemy gospodarzyć kasą, wypuszczać się w miasto i jeśli będziemy chciały kogoś przyprowadzić na noc, nikt nie będzie się na nas dziwnie patrzył
- Aha spoko. jednym słowem o koszty mieszkaniowe nie musimy się martwić - wolałam się upewnić
- Oczywiście - odpowiedziała poważnie Aśka - przecież wiesz, że jeśli o to chodzi, Marek pilnuje, zęby było jak najlepiej. Poza tym nie ma na co pieniędzy wydawać - uśmiechnęła się
- To dobrze. Jeszcze jedna rzecz, ale to raczej stwierdzenie, niż pytanie. Dotyczy podróży do Paryża. Jeśli któraś z was - tu popatrzyłam się na Aśkę i Agę - przejedzie do granicy z Niemcami, to potem do samego Paryża ja mogę jechać.
- Zgłaszasz się na ochotnika. - stwierdziła Ola
- tak
- wiadomo dlaczego - zaczęła Aga z szelmowskim uśmieszkiem
- Dlaczego?? - zapytała Olcia
- Bo na niemieckich autostradach nie ma ograniczeń prędkości i znając Karolkę nie będzie schodzić poniżej 120 km/h Będzie jechać jak szatan, zresztą zawsze tak jeździ.
- Fakt - zgodziłam się - Ale już we Francji są, tylko nie pamiętam ile. Ale spokojnie, będę się stosować do przepisów, mandatu nie będzie. Obiecuję. Tylko chciałabym żeby któraś z was była przytomna, robiła za mojego, powiedzmy pilota i rozmawiała ze mną. Umiem jeździć w nocy, nie chce mi się spać, ale to na wszelki wypadek.
- Ok, ok - rzuciła Ola - ależ Ty lubisz szczegóły
- Cóż.. - wzruszyłam ramionami - dobra teraz coś przyjemniejszego, co zabieramy ze sobą?? Tylko nie bierzcie całej szafy, bagażnik trochę nas ogranicza - zażartowałam, ale zmroziły mnie wzrokiem - dobra, dobra już się nie odzywam - pomachałam rękami żeby je udobruchać. Cudem się udało. Przez następne dwie, czy nawet trzy godziny omawiałyśmy co zabrać, jakie spodnie, kiecki, miniówki, bluzeczki, buty, dodatki, itp. Wszystko po to, by zakasować Francuzów i zrobić wejście smoka na korty.
- A właśnie, byłabym zapomniała jak wy się chcecie dostać na korty beż biletów, czy karnetów - zapytałam - te drugie są chyba lepsze, bo pozwalają wszędzie gdzie można wejść.
- Tam gdzie nie będzie można i tak wejdziemy - zaczęła Aga - wyślemy Ciebie, poczarujesz oczkami i wszędzie nas wpuszczą - zachichotała Aga
- Nic się nie martw, z tego co wiem, to te tekturki mają na nas czekać w kasach, dlatego musimy być tam minimalnie dwa, trzy dni przed turniejem - wyjaśniła rzeczowo Aśka
odpowiedziało jej zbiorowe "aaaaaa..."
- tak więc najlepiej byłoby, gdybyśmy jutro, góra pojutrze wyjechały, ale to zależy jak długo będziemy jechać - powiedziała
- wiesz to zależy - zaczęłam
- wiem, wiem oczywiście. No ale myślę - rzuciłam, patrząc na smutne minki dziewczynek, które nie zdążą polecieć do sklepu po nowe ciuszki - że możemy wyjechać jakoś jutro popołudniu a pojutrze na wieczór już będziemy, bo ja nie przewiduję postoju na nocleg.
- Oczywiście, że nie - odpowiedziała Aśka - cos nowego możemy kupić sobie tam na miejscu - uśmiechnęła się
- w sumie tak - podjęła Paula - ale trzeba wziąć pod uwagę, że nie wszystkie możemy tak szastać kasą
- O to, To Ty się już nie martw - pocieszyłam ja - mój kochany braciszek, biorąc pod uwagę fakt, ze ostatnio nie ma na co wydawać kaski, każdą z nas hojnie dofinansuje
- Aha to dobrze - uśmiechnęła się - bo już się martwiłam
- W takim razie ustalone - zaczęła Aśka - jedziemy jutro po południu. Mogłybyśmy zrobić sobie zbiórkę, ze wszystkimi tobołkami powiedzmy o 14.00 żeby był jeszcze czas wszystko zapakować do samochodu i ruszamy w drogę.
- Jasne!!! A teraz stuknijmy się za powodzenie naszego wypadu!! - zaproponowała Ola
Mówiąc to ponapełniała nam kieliszki, stuknęłyśmy się i każda duszkiem wypiła swoje wino.


Post został pochwalony 0 razy
Śro 11:09, 16 Lip 2008 Zobacz profil autora
sol
Administrator



Dołączył: 12 Lip 2008
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z sabatu.

Post
no to zapowiada wam sie ciekawa podróż. fabula troche podobna do "Eurotrip" ale mi sie podoba. ; P


Post został pochwalony 0 razy
Śro 12:22, 16 Lip 2008 Zobacz profil autora
martinatorres
Administrator



Dołączył: 12 Lip 2008
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zielona Góra

Post
To opowiadanko jest na serio niezłe...
Pisz tak dalej, przyszła pani Safin... Very Happy Very Happy
Juz nie mogę się doczekać reszty... Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Śro 14:07, 16 Lip 2008 Zobacz profil autora
karolka




Dołączył: 14 Lip 2008
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszaffka

Post
Część 7.

Tego dnia szybko się rozeszłyśmy, każdą poleciała do siebie, aby spakować to co potrzebne i co omawiałyśmy wieczorem. Razem z Aga wyciągnęłyśmy z naszych szaf wszystkie najfajniejsze ciuszki, butki, dodatki, torebki i pełno innych potrzebnych rzeczy.
- Boże... – jęczała Aga – jak ja to wszystko zapakuję do tej torby – mówiąc to wskazała na średnich rozmiarów torbę Nike.
- Nie martw się – pocieszałam ją - jakoś sobie poradzimy, przecież kosmetyki możemy spakować do tej jednej dużej kosmetyczki, co wygląda jak kuferek
- Masz rację – popatrzyła na mnie minka smutnego psiaka
- Nic się nie bój – uśmiechnęłam się do niej - wszystko będzie dobrze
Tej nocy długo nie mogłam zasnąć, ciągle tylko przewracałam się z boku na bok. Może to przez fakt, iż ostatnio rzeczywiście dużo spałam, ale ja nigdy nie miała problemów ze snem. Jak już zasypiałam to nie można mnie było wyrwać ze snu. Prędzej to przez nerwy związane z tą podrożą. Zawsze się denerwuję, zwłaszcza teraz, gdy jedziemy same, bez facetów. Ale z drugiej strony, jak się na to popatrzy będzie fajnie – przekonywałam sama siebie, bo nie do końca byłam pewna – nikt nie będzie mnie obserwował 24 h na dobę, będzie tylko Aśka, ale ona nie zachowuje się jak mój brat – uśmiechnęłam się w duchu do siebie. Nie pamiętam kiedy zasnęłam, obudził mnie krzyk Agnieszki
- Karolina!!!!!! Wstawaj!!!!!!! Ile można spać!!!!!! – darła mi się do ucha
Wygramoliłam się z pościeli, usiadłam nie do końca przytomna na łóżku i spojrzałam na nią.
- Która jest godzina?? Ze się tak na mnie drzesz?? – zapytałam słodko
- Już 11.00 – powiedziała już nieco mniej zdenerwowana
- Chciałaś powiedzieć dopiero 11.00 – poprawiłam ją – Czym TY się tak denerwujesz od rana?? Dziewczyny przyjadą z tobołkami, zapakujemy się, pożegnamy i ruszymy w drogę.
- Ale.. – zaczęła z panika w oczach – boję się, ze nie zdążymy ze wszystkim na czas
- Z czym nie zdążymy?? – spytałam łagodnie – przecież nie mamy jakiegoś sztywnego planu dnia. Ważne jest tylko by w miarę wcześnie stąd wyjechać. Przestań się tym tak przejmować – otoczyłam ją ramieniem – choć na dół do kuchni, zrobię ci ciepłe kakao, to Cię uspokoi
Zeszłyśmy na dół, poszłyśmy do kuchni, zjadłyśmy śniadanko a następnie zaczęłyśmy pąkować się d końca. To co mogłyśmy zapakowałyśmy do samochodu i czekałyśmy na resztę dziewczynek. Nim minęła 14.10 wszystkie już były, także nie tracąc czasu zapakowałyśmy się do samochodu, któremu troszkę osiadł tył z powodu ciężaru, ale było ok. Porzegnałysmy się ze wszystkimi, dostałyśmy dość spore dofinansowanie od Marka, adres naszego mieszkanka i ruszyłyśmy w drogę.



część 8.

Jechałyśmy sobie spokojnie pięknymi i malowniczymi polskimi drogami, ponieważ Ola jest "mało ambitnym" kierowcą nie martwiłyśmy się o mandacik. Obgadałyśmy Safina z góry na dół, w prawo i w lewo. Przestudiowałyśmy nawet książkę "Tenis ziemny w weekend". Doszłyśmy do wniosku, że to całkiem fajny sport. Ulżyło mi, bo z przerażeniem myślałam, że będę się strasznie nudzić na tych kortach. W końcu skończyły się tematy, a niemieckiej granicy nadal nie było widać...
- Zapodaj jakąś muzę - rzuciła Paula
- Niech Aga to zrobi, w końcu siedzisz koło mnie, a ja prowadzę.
Nastała chwila ciszy, bo wszystkie czekałyśmy kiedy Aga włączy odtwarzacz. Ale ta cisz jakoś dziwnie się przeciągała....
- Aga jesteś jeszcze z nami? - zapytałam. - Co ty jakaś afazja cię dopadła? - dalej cisza.- AGAAAAA!!!!!! - krzyknęłam jej prosto do ucha. Poderwała się nagle i wpadła na Olę, która na chwile wypuściła kierownice z ręki. Samochód zrobił obrót o 360 stopni i wylądował na drugim pasie. Na szczęście Ola szybko wcisnęła hamulec. Jeszcze przeżyłyśmy chwile grozy, kiedy samochód jadący w przeciwnym do nas kierunku o mało nas nie rozjechał, ale na szczęście wyminął nas w ostatnim momencie.
W samochodzie znowu zapadło milczenie. Ola zjechała z powrotem na nasz pas, a potem na pobocze. Po chwili, jak na komendę zaczęłyśmy się wszystkie śmiać, a nawet powiedziałabym rechotać. Nie było siły, żeby uspokoić nas przez kolejne dziesięć minut. Pomału łapałyśmy oddech i równowagę emocjonalna.
- Wszyscy cali? - zapytała Aśka, która uspokoiła się jako pierwsza.
- Tak, tak - odpowiedziała Paula za wszystkich. - A doczekam się wreszcie jakiejś muzy? - zapytała spokojnie, nie jak ktoś, kto kilka minut wcześniej uniknął śmierci.
- Aguś powiedz nam teraz szczerze, gdzieś ty była jak cię nie było? - zapytałam
- No wiecie.... Ten tego...... - zaczęła kręcić.
- Ty nas tu w maliny żadne nie wpuszczaj tylko opowiadaj ze szczegółami. - wtrąciła Ola
- No właśnie. Z kim i gdzie?
- Jakiego miał?
- Jaką miałaś bieliznę?
- A może nie miałaś?
Zarzuciłyśmy ja pytaniami, a ona tylko:
- Tak, śmiejcie się śmiejcie z samotnej, cierpiącej na niedosyt przyjaciółki. Już nie macie nic lepszego do roboty? - rzuciła z wyrzutem, aż nam się głupio zrobiło. Popatrzyłyśmy po sobie nie wiedząc co powiedzieć, a ona w tym momencie wybuchnęła śmiechem. - Pewnie, ze wam opowiem, ale dajcie mi skończyć historyjkę. Dostaniecie ją na tacy ze wszystkimi pikantnymi szczegółami, ale dopiero w Paryżu.
- Eee no, nie daj się prosić. - zaczęła Ola
- Nie ma mowy, kochane. - Aga była nieugięta
- To powiedz chociaż, czy wysoki był. - prosiłam
- Kto Karola? On, czy no...eee
- Ach ty świntuchu, ty - zaczęłyśmy się śmiać.
- Dobra dziewczyny, koniec zabawy. Kto ma kluczyki, ten ma władzę. Zarządzam dalszą podróż. - zakomenderowała Ola
- No fajnie, to włączy ktoś wreszcie ta muzę, czy nie? - znudzonym głosem zapytała Paula. To nas zupełnie rozwaliło. Znowu potrzebowałyśmy chwilki, żeby się pozbierać do kupy i ruszyłyśmy dalej. Tym razem już nie tak spokojnie, bo nasze autko trzęsło się od różnych dźwięków.
- Patrzcie, patrzcie! - rzuciła podekscytowana Aga. A my jak na zawołanie omal nie przykleiłyśmy nosów do przedniej szyby.
- Co takiego? - nie zajarzyłam o co jej chodzi.
- Ej Karola, ty już nie myśl tyle o tym Safinie. Do granicy dojeżdżamy. Jeszcze 15 km. - wyjaśniła mi Paula


część 9.

Na granicy:
Czekałyśmy w kolejce, żeby przejechać przez granicę... Czekałyśmy i czekałyśmy... Już chyba z godzinę, a tu nic. Dalej byłyśmy po polskiej stronie i zaczynało nas to już deprymować.
- E no ruszyły by się te trutnie i poczwarki w zielonych czapeczkach, a nie pierdziały w stołki, bo ja chce już siąść za kierownicą. - Narzekałam głośno
- Masz racje. - zgodziła się za mną Paula. - RUSZCIE DUPY!!!! - krzyknęła przez otwarte okno i miała zamiast jeszcze coś przygadać, ale wciągnęłyśmy ja z powrotem do samochodu i uciszyłyśmy
- Skarbie - powiedziała spokojnie Aśka - Nie zapominaj, że od uprzejmości właścicieli tych dup zależy, czy dostaniemy się bez problemu do Niemiec, czy też nie, więc powstrzymaj swój rozwiązły język i bądź miła dla panów.
- E no ziomy, jak im nikt nie przygada to cały czas będą śmiać się ludziom w oczy i przepuszczać w takim tępię, że już dawno na piechotę do Paryża bym zaszła. - broniła swego Paula
- Ale jeśli to ty im przygadasz, to nic tylko powrót do Wawki i przez Moskwę do Paryża będziemy musiały jechać. - Wtrąciła Ola.
- Racja. Jeśli już musisz narzekać, to rób to w samochodzie, a nie na zewnątrz. - dorzuciła jeszcze Aga
- Dobra, dobra...Cicho już jestem
Minęło kolejne piętnaście minut i już miły pan celnik sprawdzał nasze paszporty i dokładnie patrzył każdej z nas w oczy. A my, żeby nie wyjść na niemiłe odpowiadałyśmy tym samy, a musze przyznać, ze było na co popatrzeć. Nie tylko oczy były interesujące, ale tak ogólnie ciałokształ też.
- A pan, do długo już tu pracuje? - zagadała samotna, zawsze flirtująca Aga.
- Kilka lat. - odpowiedział chłodno
- A nie nudzi pana taka praca, panie....? - zawiesiła głos
- Mikołaj. Nie, nie nudzi, pani ... - spojrzał w jej paszport - Agnieszko.
- Mikołaj, mówisz.... - bez większych ceregieli przeszła z nim na "ty" - Wcale nie wyglądach jak Mikołaj. - Zmierzyła go wzrokiem na tyle dokładnie na ile mogła siedząc w samochodzie, a on stracił trochę powagi, uśmiechnął się i wyprężył. Widać połechtała go mile uwaga Agi. - A powiedz mi co jest takiego interesującego w twojej pracy? - Nie dawała mu spokoju.
- Widzisz...- spojrzał na nią jakby nie był pewny, czy może jej mówić na ty, ale kontynuował - wiem o ludziach z którymi rozmawiam, więcej niż oni o mnie. - i w tym momencie się zaśmiał - "Palant" - pomyślałam
- Uhm.... Lubisz czuć władzę? - Aga dalej nim kręciła, jakby chciała cos przemycić
- Każdy facet lubi czuć władzę, zwłaszcza nad kobietą - odpowiedział strasznie poważnie, a my zagryzałyśmy już wargi, żeby nie wybuchnąć śmiechem.
- Tak? A po co wam ta władza nad kobietami? - Aga też nie mogła już wytrzymać, ale wiedziała, że jest wyższy cel, dla którego trzeba się poświęcić.
- No wiesz można im wtedy rozkazywać - odpowiedział dumnie. Jak dla mnie to było już za dużo. Schowałam twarz w oparciu od przedniego fotela i zaczęłam się śmiać. "Nie dość, ze palant, to jeszcze szowinista" - myślałam. Aga zorientowała się, ze traciła czas, bo ona szukała przecież inteligentnego, postępowego faceta, a nie małomiasteczkowego burak.
- Czy odda nam pan paszporty, żebyśmy mogły jechać dalej? - wróciła do oficjalnego tonu. Celnik trochę się zdziwił, ale nie załapał o co chodzi i kontynuował w konwencji na "ty"
- Jasne, ze wam oddam tylko musisz mi jeszcze powiedzieć po co jedziecie.
- Jedziemy na turniej tenisowy do Paryża, żeby zgwałcić takiego jednego tenisistę - odpaliłam, a dziewczyny wybuchnęły śmiechem. Celnik patrzył na ans jak na wariatki, więc Paula poczuła się w obowiązku "wyjaśnić" mu wszystko"
- Jesteśmy luksusowymi.... jak by to powiedzieć.... kurtyzanami - popatrzyła na niego z ciekawością i czekała na reakcję, ale on wydawał się w ogóle nie znać tego słowa. - No wiesz.... prostytutkami, dziwkami......luksusowymi ku***mi. - facet w tym momencie się zaczerwienił oddał szybko paszporty, a my ruszyłyśmy dalej. Parę kilometrów za granicą zarządziłyśmy postój na siusiu. Pośmiałyśmy się jeszcze trochę z biednego celnika i ruszyłyśmy w dalszą drogę. Tym razem ja objęłam władzę na d wycieczką i siadłam za kierownicą.


Post został pochwalony 0 razy
Czw 17:39, 17 Lip 2008 Zobacz profil autora
karolka




Dołączył: 14 Lip 2008
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszaffka

Post
część 10.

Zdążyłam ruszyć, usłyszałam Agę.
- Oho diabeł usiadł za kierownicą, módlmy się o nasze życie - powiedziała i złożyła ręce, jakby rzeczywiście zamierzała się modlić. Minę miała niesamowicie poważną.
- Nie przesadzaj - udałam oburzoną - aż tak nie szaleję
- Jak to nie??? A co było ostatnio na trasie?? Już zapomniałaś?? Jak nas namierzyli tym radarem, kiwali lizaczkiem żebyśmy zjechały na bok, ale Ty zamiast zachować się jak na porządnego obywatela przystało, depnęłaś po gazie i tyle nas widzieli - odpowiedziała
- Taaa - zaczęłam - doskonale pamiętam, zwłaszcza opierdol jaki dostałam od ojca za tak karygodne przekroczenie prędkości. Było minęło, teraz jesteśmy w Niemczech, tu nie ma ograniczenia prędkości na autostradach, dlatego....
- Możesz szaleć do woli - Weszła mi w słowo Aśka
- Właśnie - odpowiedziałam z triumfem
- Szalej sobie do woli, tylko pamiętaj, że my z Tobą jedziemy, więc szalej ale z umiarem, to nie sportowa beta...
- Tylko minivan Forda - dokończyła za Agę Paula
- Tak, tak - machnęłam ręką - obiecuję, że będę jechać w granicach mojego walniętego rozsądku - powiedziałam i docisnęłam gaz - a teraz puśćcie jakąś muzyczkę, albo niech jedna cosik ciekawego opowiada, chętnie posłucham.
- Oczywiście, kierowcy nie można rozpraszać - dodała z poważną miną Ola
wszystkie buchnęłyśmy śmiechem.
Podróż przez Niemcy minęła nam wyjątkowo szybko, nim się obejrzałyśmy ściemniło się i wjechałyśmy na teren Francji, a stamtąd już szybciutko do Paryża. Nim przyjechałyśmy do naszego mieszkanka przy Polach Elizejskich, odebrałyśmy nasze wejściówki na French Open. Potem ledwo żywe, od podróży i upału jaki przywitał nas w tym pięknym mieście pojechałyśmy do wynajętego lokum. Wczłapałysmy się po długich, kamiennych schodach na pierwsze piętro, gdy tylko Ola zamknęła nogą drzwi, każda osunęła się na podłogę tam gdzie stała.
- O rany - jęczała Paula - już nie mogę, ledwo żyję, nogi mnie bolą, ręce, głowa - zaczęła wyliczać
- Nie mów tak głośno - skarciłam ją - jeszcze się dupa dowie i co wtedy???
Byłyśmy tak zmęczone, że tylko cicho zachichotałyśmy.
- Mamy jakiś plan na dzisiaj?? - Zapytała Ola
- Najpierw to weźmiemy prysznic, trzeba zmyć z siebie ten brudek, którym zarosłyśmy podczas podróży, potem coś zjemy i się nad tym wszystkim zastanowimy - przytomnie powiedziała Aśka - Więc która pierwsza zajmuje łazienkę??
- Ja - powiedziała Paula i razem ze swoją torbą powlokła się do kibla. Nagle z ubikacji doszedł nas pisk Pauli. Natychmiast wszystkie się poderwałyśmy i poleciałyśmy do niej. Gdy przerażone wpadłyśmy do łazienki, a raczej salonu kąpielowego, zobaczyłyśmy Paulinkę skaczącą z zachwytu.
- Ty, a Tobie co?? - zapytałam oszołomiona
- w tej wannie jest jacussi!!! - krzyknęła - super!!!!
Wyszłyśmy z ubikacji zostawiając Paulinkę całą w skowronkach w wannie z jacussi a same poczłapałyśmy z powrotem do, jak się okazało holu.
- Trzeba by jeszcze pomyśleć nad rozkładem spania - zaczęłam
- Masz rację - podjęła Ola - ale może najpierw obejrzymy sobie resztę tego mieszkanka a potem zdecydujemy kto gdzie, ewentualnie z kim.
- Okay - przytaknęłyśmy. We trzy wybrałyśmy się na "zwiedzanie". Wyszłyśmy na korytarz i po kolei zaglądałyśmy do każdego pomieszczenia, w ten sposób odkryłyśmy, że mieszkanko wcale nie jest malutkie, wręcz przeciwnie, jak to powiedziała Aga "ale wypasiona chawira". Okazało się, iż każda będzie miała swój kąt, były cztery sypialnie, w każdej stało duże łoże, była szafa, a raczej mała garderoba, stał stolik, fotele i wielki telewizor
- Wow!!! - Aga nie mogła wyjść z podziwu - Ten ktoś kto tu mieszka musi być nieźle dziany, że stać go na taką chatę.
Doszłyśmy do końca korytarza, przed nami były jeszcze dwie niewiadome, dwie pary zamkniętych drzwi.
- Które otwieramy jako pierwsze?? - zapytałam
- Nie wiem - odpowiedziała Aga - Aśka którą bramkę wybierasz?? numer 1 czy numer 2??? - zapytała się Aga
- Czekaj - Aśka udawała, że się mocno zastanawia - Nie jestem pewna, a jak tam będzie zonk?? - zachichotała - ale może najpierw proszę bramkę numer 1, czyli drzwi przed nami
- Oki, wchodzimy - powiedziała Aga i pchnęła wielkie drzwi.
Naszym oczom ukazała się równie okazała, jak reszta część mieszkania, kuchnia. Urządzona niesamowicie nowocześnie, z małym barkiem wokół którego stały typowe barowe stołki. Dalej znajdował się, już nie taki nowoczesny olbrzymi, owalny, drewniany stół, wokół którego stało osiem krzeseł.
- Rany!!! - zaczęłam - można tu robić niezłe imprezy
- No.... - odpowiedziała Aga - to co idziemy zobaczyć co kryją te ostatnie drzwi?? - zaproponowała
- No jasne - odpowiedziałyśmy wesoło z Aśką



część 11.

Wszystkie razem pchnęłyśmy wielkie drzwi, które z hukiem się otworzyły. Naszym oczkom ukazał się największy z pokoi w tym lokum. Stałyśmy z otwartymi buziami, przez dobre 10 minut. Na przeciwko drzwi były trzy wielkie okna, przez które wpadało mnóstwo światła oświetlając tą dużą powierzchnię. Po prawej stronie stał gigantyczny telewizor, wieża stereo, kino domowe, oraz pełno kaset wideo, płyt DVD i CD. Dalej, patrząc w lewą stronę, bardziej na środku stała ława, a koło niej była ogromna sofa i trzy fotele, które aż mówiły "usiądź". Ogólnie rzecz biorąc pomieszczenie urządzone było po spratańsku, ale mimo wszystko sprawiało wrażenie przytulnego. Ostrożnie weszłyśmy do środka i rozglądałyśmy się dookoła. Po chwili zauważyłyśmy, iż na ławie leży biała koperta. Podeszłyśmy. Aśka podniosła ją, otworzyła i przeczytała na głos "Hej dziewczyny! Zostawiam wam pod opieką moje skromne mieszkanko, mam nadzieję że spędzicie w Paryżu miłe chwile. Czujcie się jak u siebie w domu. Pozdrawiam Michael".
- Jak to jest skromne gniazdko, to my mieszkamy pod mostem, w kartonach po tym telewizorze - skomentowałam
- Poczekaj - zganiła mnie Aśka - to nie wszystko. Jest jeszcze Ps. "Wnętrza możecie dowolnie zmieniać, upiększać, w granicach rozsądku oczywiście. Róbcie wszystko aby było wam wygodnie. Karola pozdrów rodziców". Skąd Ty znasz gostka z takim pałacem? - zapytała Aśka
- Nie znam go - zaczęłam się bronić - a przynajmniej go nie kojarzę, widocznie to jest syn jakichś znajomych moich starych, ale to nie znaczy, że mój
- Aha, dobra, już dobra - powiedziała - nie musisz tak się tłumaczyć
- Ulalala.... - zaczęła Aga - czy ja dobrze zrozumiałam, możemy coś nie coś tu pozmieniać??? - uśmiechnęła się diabelsko
- No, tylko nie przesadzaj - upomniałam ją - Może byśmy się rozlokowały w tych pokojach, odświeżyły i ruszyły w miasto. Nigdzie spieszyć się nie musimy, karnety na Roland Garros już mamy. Kiedy ten turniej się zaczyna??
- W poniedziałek - odpowiedziała Aga
- Aha, to mamy jeszcze trzy dni, trzeba to jakoś wykorzystać, zwłaszcza że dziś jest piątek - powiedziałam
- Spoko - zgodziła się Aśka - Jestem za, Aga zapewne też. Teraz trzeba tylko iść do dziewczyn, bo przecież nie będziemy decydować za nie, ale myślę, że wszystkie będziemy za.
- Oczywiście - zgodziłyśmy się.
Wróciłyśmy do holu, gdzie została Ola, Paula właśnie wyszła z łazienki. Opowiedziałyśmy im o naszej "wycieczce po mieszkaniu" i pomyśle na wieczór, po czym rozeszłyśmy się do pokoi, aby się rozpakować, odświeżyć i przebrać. Po około półtorej godziny zebrałyśmy się w kuchni gotowe do wyjścia.
- To jak, gdzie idziemy?? - zapytała Ola
- Może byśmy poszły do jakiegoś klubu - zaczęła Aga - patrzcie Karolę i Paulę już nosi, chodźmy gdzieś potańczyć, wypić coś, może kogoś poznamy....
- Oj Aga, Aga rozbestwiłaś się - powiedziałam i uśmiechnęłam się
- Jeśli nawet - zaczęła zaczepnie - to co??
- Nic, oczywiście, że nic - broniłam się
- To gdzie idziemy?? - ponowiła pytanie Paula - weźmy przewodnik, może tam coś znajdziemy
- no nie wiem - odpowiedziałam - ale spróbować można.
Jak uzgodniłyśmy, tak zrobiłyśmy. Okazało się, że jednak były tam jakieś dyskoteki. Wybrałyśmy kilka obok nas, zdecydowałyśmy się na jedną, o rzut beretem od naszego lokum, zabrałyśmy się i wyszłyśmy. Po drodze komentowałyśmy swoje stroje.
- Ooo.... Paula jak zwykle mini i obcasy - zaczęła Ola - masz tam też jakieś spodnie??
- Mam - odpowiedziała - ale nie nadają się na pierwsze wyjście, wiesz trzeba zrobić odpowiednie wrażenie.
- Wiem, wiem
- Karola - zaczęła Paulinka - a Ty masz w szafie jakieś spódniczki, czy jak zwykle chadzać będziesz w portkach??
- Uważaj - pogroziłam jej palcem - bo jeszcze Cię zaskoczę
- Aaaaa... - odpowiedziały chórem
- Pożyjemy, zobaczymy - powiedziała Aśka
Podśmiewając się z siebie doszłyśmy do klubu. Wpuścili nas bez większych problemów. Trochę marudzili przy Pauli, która wyglądała na 16 latkę, ale w końcu i ja wpuścili. Do głównej sali szło się ciemnym korytarzem, który słabo oświetlały malutkie lampki, takie jakby na choinkę. Słychać już było dudniącą muzykę, zwłaszcza basy.
- Ooo... grają techno - krzyknęłam do Pauli - mam nadzieję, że to nie tylko wszystko, co usłyszymy tego wieczoru
- Na pewno nie - odkrzyknęła
Gdy znalazłyśmy się na sali, szybko zakręciłyśmy się, znalazłyśmy wolny stolik i zamówiłyśmy drinki. Nim kelnerka nam je przyniosła, Pula pociągnęła mnie za rękę i zaczęłyśmy szaleć na parkiecie. Po paru chwilach, wokół nas zrobiło się tłoczno i duszno. Pokazałam Pauli na migi, ze na razie mam dość i idę do stolika. Gdy doszłam, zmęczona opadłam na krzesło.
- Uff... ledwo żyję, tam jest strasznie duszno, kiepską mają klimę, a na dodatek ktoś mnie podeptał - mówiąc to popatrzyłam na moje nowe szpilki - musze odpocząć
- widać, że jesteś w swoim żywiole - zaczęła Ola
- Dlaczego tak uważasz?? - zapytałam – po prostu lubię tańczyć
- Przyciągasz wzrok
- Aha, ok - na nic więcej nie miałam siły. Wzięłam szkalnkę z colą, przechyliłam i wypiłam duszkiem.
- Ej Karola - zaczęła Ola - Jakiś chłopak Ci się przygląda.
- Tak, gdzie?
- Za Tobą, ale nieco po lewo - odpowiedziała
- Jak wygląda, opisz mi go - poprosiłam
- No tak, jest wysoki, tak mi się zdaje, nawet nieźle zbudowany, wygląda całkiem, całkiem w tych ciuszkach, tzn. dżinsy i niebieska koszula, ma ciemne krótkie włosy i non stop się na Ciebie gapi. Jak się delikatnie odwrócisz to go zauważysz.
- dzięki - odpowiedziałam. Zaczęłam udawać, że się przeciągam i odwróciłam wzrok. Rzeczywiście po lewej stronie stał wysoki, przystojny koleś. Zauważyłam jego wzrok, patrzył na mnie spode łba. Widocznie myślał, że to mnie zniechęci lub speszy i się odwrócę. Ale nie zrobiłam tego, wręcz przeciwnie patrzyłam się na niego bezczelnie i uśmiechnęłam się. Opowiedział uśmiechem. Bylibyśmy się tak na siebie patrzyli, gdyby nie Ola.
- No i co myślisz? Przystojniak - zapytała
- hmm.. całkiem fajne ciacho, podoba mi się - uśmiechnęłam się szelmowsko - ciekawe tylko czy oprócz tej urody ma w głowie choć dwie szare komórki, które nie są leniwe.
- Poczekamy zobaczymy, może jeszcze cosik się wydarzy - odpowiedziała Ola
- O kim tak rozprawiacie kobitki?? - wtrąciła Aśka, która właśnie przyszła
- Gdzieś była?? - zapytałam
- W kiblu, a gdzie. Ale Ty mi tu nie zmieniaj tematu, tylko mów jak na spowiedzi, o kogo chodzi??
- O kolesia, który stoi tam - Tu Ola zrobiła ruch głową - po lewo
- aha - odpowiedziała i odwróciła się
- Ty to jesteś subtelna - zaczęłam
- Całkiem niezły - oceniła Aśka - Kogoś mi przypomina
- Kogo?? - zapytałyśmy z Olą
- Nie wiem - odpowiedziała - Ale mam wrażenie, że już gdzieś go widziałam. Dajcie mi chwilę, może sobie przypomnę.
- Ok
Zapadła cisza, obserwowałyśmy jak Aga z Paula szaleją na parkiecie. Nie minęło pięć minut jak Aśka się odezwała.
- Już wiem skąd go znam
- Skąd????
- Wydaje mi się, że to Marat Safin
- Co?? - wybałuszyłyśmy oczy
- No Safin, ten dla którego tu przyjechałyśmy. najwyraźniej mamy szczęście, bo zapatrzył się na Karolkę.
- Ale to Paula chciała go bzyknąć - zaczęłam
- Możliwe, ale jak widać na załączonym obrazku, że to na Ciebie zwrócił uwagę a nie na Paulę.
- No i co w związku z tym?? - zapytałam
- Nie wiem. Na razie nie robimy nic, poczekamy na rozwój sytuacji - stwierdziła Aśka
- No to chyba nie będziemy zbyt długo czekały - odezwała się Ola
- Co masz na myśli - zapytałyśmy z Aśką
- Bo On tu idzie, przynajmniej idzie w naszą stronę, więc myślę, że do nas - odpowiedziała spokojnie.
I rzeczywiście po chwili ów obiekt naszych obserwacji podszedł do naszego stolika. Był wysoki, nawet bardzo, przystojny, miał brązowe oczka, takie orzechowe. Normalnie mój typ.
- Hej - odezwał się - można? - wskazał wolne krzesło
- jasne - odpowiedziałyśmy i uśmiechnęłyśmy się.
Usiadł, postawił na stoliku szklankę z piwem. Zapadła taka niezręczna cisza, on się nie odzywał, a my nie jakoś nie wiedziałyśmy jak zacząć, a zwykle takie wygadane jesteśmy. Już miałam się odezwać, gdy przyszła Aga.
- Ja nie wiem, ta Paula to chyba coś wzięła. skąd ona ma tyle energii, żeby tak szaleć na parkiecie bez przerwy - trajkotała Aga - A wy co się nie odzywacie?? tu jest dyskoteka a nie pogrzeb, cos się stało?? - patrzyła na nas pytająco, przerzucając wzrok z jednej na drugą
- Nie, no wszystko jest ok, tylko mamy gościa przy stoliku - powiedziałam i wskazałam na Marata, teraz byłyśmy prawię pewne, że to On.
- Aha - trochę ją to zbiło z tropu
- O sorry - obudził się - jestem Marat - powiedział - Marat Safin
- Miło nam - powiedziałam - Ja jestem Karolina, to jest Agnieszka, a to Aśka i Ola - wskazałam przyjaciółki - A i tam na parkiecie szaleje Paulinka - przedstawiłam nas wszystkie.
- To mnie jest miło was poznać - powiedział i posłał nam uśmiech, który przyprawił nas o palpitacje serca. Usiedliśmy, pierwsza odezwała się Aga.
- Co Ty tu właściwie robisz?? - zwróciła się do Marata - o ile się mylę jesteś tenisistą, więc skoro w poniedziałek zaczyna się turniej, to czy nie powinieneś się do niego przygotowywać, a nie siedzieć w klubie, popijać piwko i podrywać dziewczyny - zakończyła swój wywód i uśmiechnęła się
- hehe... - zaczął - trenowałem już dzisiaj i postanowiłem się odprężyć. Nie można trenować cały dzień, trzeba odetchnąć, bo w końcu człowiek będzie miła tego dość - odpowiedział spokojnie
- Ale czy jesteś pewien, że dobrze się przygotowałeś do turnieju - Aga nie ustępowała.
-Aga!!! - zaczęłam - daj chłopakowi odetchnąć - Wybacz jej - zwróciłam się do Marata - Aga jest bardzo ambitna, czasem przesadza, zwłaszcza wtedy gdy oczekuje od innych takiej ambicji jaką ona ma - dodałam szeptem
- Słyszałam - odpowiedziała Aga
- Spoko nic się nie stało - odpowiedział i upił łyk piwa.


Post został pochwalony 0 razy
Czw 17:40, 17 Lip 2008 Zobacz profil autora
martinatorres
Administrator



Dołączył: 12 Lip 2008
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zielona Góra

Post
Podoba mi się...
Marat jest taki...dostępny... Very Happy
Ja chyba też coś skrobnę...
O tenisistach... Wink


Post został pochwalony 0 razy
Czw 20:22, 17 Lip 2008 Zobacz profil autora
karolka




Dołączył: 14 Lip 2008
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszaffka

Post
Część 12

-Jeżeli wiecie już drogie panie co tutaj robię, to może ja teraz dowiem się co was sprowadza do tego klubu ? - odrzekł tym swoim męskim głosikiem, identyczny słyszałyśmy wtedy w nocy, kiedy przez przypadek wykręcił zły numerek....
-Po wyczerpującej podróży z Polski zechciałyśmy również się zabawić, całkowicie rozprostować nóżki i poczuć zapach Francji.......
-Chyba nieprzyjemny zapach klubu, Karola! - poprawiła Paulina, która cała zdyszana zeszła właśnie z parkietu.
-Paulina Marat, Marat Paulina. Boże, dziewczyno , ile ty masz siły ??!!
-Eee....ja się dopiero rozkręcam , przyszłam tylko zobaczyć co to za towar z wami rozmawia. My to mamy szczęście .... więc to jest ten Safin.....
-Paulina , myśl ciszej - szepnęła Aga.
-Ja towar? Eee... no dzięki .... a teraz podobne pytanie do wcześniejszego. Z jakiej to przyczyny zawitałyście w Paryżu?
-A jaki ty Marat jesteś wścibski - rzekła Olka - Powiemy mu dziewczyny ?
-Ja uważam że powinnyśmy zaczekać na koniec turnieju .... - rzekłam.
-A więc przyjechałyście na turniej. O, jak miło, fanki tenisa ? - uśmiechnął się i wypił do końca piwo. - miłe panie, zaraz wrócę tylko wezmę sobie jeszcze jedno piwko . Może dla was coś zamówić ?
-Dziękujemy - rzekłyśmy stanowczo. - Kiedy Marat odszedł zagadałam do dziewczyn. - I jak ? Fajny nawet ten Marat , no nie? Nie powiem, jest nawet kulturalny.. chociaż cicha woda brzegi rwie. Musimy go bliżej poznać i narazie nie zdradzać naszej misji.
-Nie wiedziałam że z nas takie szczęściary - odpowiedziała Aśka- my wybieramy najbliższy klub, a tam własnym oczom ukazuje się taki okaz jakim jest Safin. Szczerze mówiąc to myślałam że flaki będziemy wypruwać żeby wziąć od niego ten głupi autograf a tu ? Podany jak na talerzu ... teraz to trzeba go tylko zjeść.
-Ej, ej ... ja się chciałam z nim pierwsza no tego ... !! ! - wykrzyknęła Paulina.
-No to masz problem , bo moim zdaniem pierwsza która się z nim prześpi będzie Karolką. Przecież widziałyście jak się na nią gapił - powiedziała Aga...
-Przestań Aga ! Teraz się zamknijcie bo właśnie wraca nasz okaz. - zaczerwieniona rzekłam.
-Hehehee...dobra już dobra ... my wiemy swoje, co nie dziewczyny ? - Olka skończyła kiedy Safin tylko wrócił do stolika.
-A wy tak bez swoich panów ? Heh.... - sam zmienił temat, więc nie musiałyśmy wyjaśniać celu naszej wędrówki do Francji.
-No widzisz, dzisiaj jesteśmy wolne. Trzeba też od tych naszych facetów odpocząć....wystrzeliła Aga - znudziło mi się już patrzeć na twarz tego samego faceta. - dodała szeptem.
-Nie koniecznie wszystkim się znudziło ... Ja tam nie mam żadnego faceta. Jestem wolna, zaliczam wszystkich po kolei .... - puściłam oczko do Marata. Ten zrobił to samo i powiedział :
-Niezłe z was kobitki .... Podziw dla was ... Nie boicie się tak same. Jednak co Polka to Polka.
-Nas jest piątka, dałybyśmy radę nawet Tobie : facetowi o wzroście 193 - niepotrzebnie wtrąciła się Olka.
-Widzę że wiesz ile mam wzrostu. Albo masz dobre oko, albo gdzieś to wyczytałaś - znowu posłał swój uśmiech.



część 13.

- Tego to się chyba nigdy nie dowiesz.... - uśmiechnęłam się
- Dlaczego??
- Gdybym Ci powiedziała, musiałabym Cię zabić, to ściśle tajne - odpowiedziała Aga i uśmiechnęła się słodko.
- Ok, Ok nie chcę wiedzieć - Marat posłał nam kolejny zabójczy uśmiech.
Nagle zadzwoniła mi komórka, odebrałam i musiałam odsunąć telefon nieco od ucha, po drugiej stronie darł się wściekły Maciek
- Gdzie wy jesteście?!!!! Gdzie wyniosłyście pół mojej szafy?!!!! Odbiło wam!!!!! - krzyczał wściekle
- Kto dzwoni?? - zapytała się Aśka
- Wściekły Maciek, chcesz posłuchać jak się drze?? - podałam jej telefon
- Nie dzięki - podziękowała - o co mu chodzi??
- zapewne o bluzy - odpowiedziałam i wróciłam do słuchania wrzasków naszego kumpla.
- Ups.... - Aśka zrobiła fajną minę.
- Umówiłem się dziś z wystrzałową laską, chcę się zaprezentować, założyć tą nową bluzę Nike, otwieram szafę i widzę karteczkę "hej Maciuś, pożyczyłyśmy sobie bluzy, na dworze jest zimno, potem oddamy. Całuski Karola, Ola, Aga, Paula i Aśka". No i gdzie one są??!!!! Kurwa!!!! Przecież wiecie, że tego nie znoszę, tyle razy was prosiłem, żebyście powiedziały, że coś bierzecie. Tak trudno się zapytać??!!! - już nieco złagodniał
- Wierz mi, że chciałyśmy Cię zapytać, ale jak weszłyśmy do pokoju Ty tak słodko spałeś, że nie chciałyśmy Cię budzić - kłamałam jak z nut - przepraszamy - zaczęłam słodkim głosikiem - naprawdę nie chciałyśmy, wybacz. Tylko westchnął, co było sygnałem, że mięknie
- No dobrze - powiedział po dłuższej chwili - niech wam będzie, tylko żeby mi to było ostatni raz.
- Oczywiście, obiecuję - powiedziałam i skrzyżowałam paluszki
- A tak w ogóle to gdzie teraz jesteście??
- W jakiejś dyskotece przy Polach Elizejskich
- Bawicie się w Paryżu, fajnie, gdzie mieszkacie?? Marek załatwił wam jakieś lokum??
- Tak, jakiś jego znajomy, a właściwie znajomy moich rodziców, niejaki Michael. Ma wypasioną chawirę, która wygląda prawie jak jakiś pałac. Ogólnie rzecz biorąc jest super, bardzo ciekawie się zapowiada, zwłaszcza towarzystwo, a to dopiero nasz pierwszy wieczór tutaj.
- co masz na myśli?? - zapytał zaciekawiony - czyżbyś już kogoś wyrwała Ty flirciaro, a może Paula?? Powiedz Aśce żeby była grzeczna, bo Marek jest już zazdrosny.
-Dobra, powtórzę. Z Paula jako zdeklarowane singileki bawimy się zajebiście, a to czy kogoś wyrwałyśmy, dowiesz się później. Sorrki, ale muszę już kończyć, zadzwonię jakoś jeszcze, albo Ty dryndnij do nas po tej randce z ta laską. Narazka, Całuski od naszej słodkiej piąteczki - pożegnałam się z Maćkiem.
- Pa słoneczka - odpowiedział i wyłączył się
- Co się stało?? - zapytała Aga
- Maciek dzwonił wściekły, żeśmy mu wyniosły połowę szafy - uśmiechnęłam się do Marata - Przed wyjazdem byłyśmy na imprezie u kumpla i wracałyśmy w nocy, było zimno, więc pożyczyłyśmy sobie od niego jakieś bluzy, zostawiłyśmy karteczkę z wiadomością, zapomniałyśmy oddać - wyjaśniłam mu
- Aha, spoko
- I teraz gdy się umówił z jakąś lalą kapnął się, że brakuje mu części garderoby, zawsze tak jest, hihihi - uśmiechnęłam się
- Czyli to nie był pierwszy raz?? - zapytał
- Nie, nie pamiętam który, za każdym razem obiecujemy, że to ostatni raz, ale nigdy nie dotrzymujemy słowa - powiedziałam i uśmiechnęłam się.
z głośników popłynęły pierwsze takty jednego z naszych ulubionych kawałków i tegorocznych hitów. Po kilku chwilach na parkiecie zrobiło się tłoczno, tłum falował w rytm muzyki. Paula podniosła się i powiedziała
- Chodźcie tańczyć, nie będziemy tu tak siedzieć jak stare cioty, Marat - wyciągnęła do niego rękę - Ty idziesz z nami.... - mówiąc to pociągnęła go za sobą. nie miał nic do gadania.



część 14.

Znaleźliśmy się na parkiecie, Marat nieźle sobie radził, bujał się w takt muzyki, Paula wzięła sobie za punkt honoru, żeby faceta rozruszać. Kręciła się przy nim, ocierała o niego, można powiedzieć, troszkę go uwodziła. Jakoś tak wyszło, że tańczyłyśmy sobie w małym kółeczku, a Paula z Maratem zniknęli nam z pola widzenia. Po kilkunastu kawałkach wymęczone do granic możliwości postanowiłyśmy wrócić do stolika. Gdy usiadłyśmy podszedł kelner, zamówiłyśmy sobie jeszcze po jednym drinku, piwo dla Pauli i zaczęłyśmy zastanawiać się gdzie zniknęła nam ta dwójka.
- Może Paula obraziła się za to co powiedziałam - zastanawiała się Aśka
- To, że możliwe, że Karola pierwsza prześpi się z Maratem - rzuciła Ola
- Uhm... choć cholera wie
- A wiecie co ja myślę - zaczęłam - że może rzeczywiście Paula gdzieś z nim tańcuje, koleś nawet nieźle się rusza, a wiecie co mówią o takich, którzy dobrze tańczą.... - powiedziałam i uśmiechnęłam się
- Karola!!! Ty zboczuchu jeden, o czym Ty myślisz?? - żachnęła się Ola
- O tym co wszystkie - zrobiłam minę diabełka - nie wmawiajcie mi, że tylko ja się zastanawiam nad tym czy on, tak samo jak podczas meczu stęka podczas sexu.
- Wariatka, upiłaś się już i gadasz od rzeczy - skomentowała Aga
- Ale przyznaj się, że też się nad tym zastanawiasz - nie dawałam za wygraną
- Nawet jeśli to co z tego - zaczęła - jestem z Marcinem i jest mi z nim dobrze. Więc w Paryżu muszę być grzeczna.
- Dobrze, że ja nie muszę - stwierdziłam i jednym haustem wypiłam Wściekłego Psa, którego przed chwilą kelner podstawił mi pod nosek - nie mam żadnych zobowiązań wobec nikogo i mogę sobie szaleć do woli, zmieniać facetów jak rękawiczki...
- Wszystkie co tu siedzimy wiemy, ze tak nie umiesz - powiedziała Aśka
- No fakt, nie umiem, ale pogadać sobie mogę - stwierdziłam i upiłam łyk z piwa Pauli
- Wiecie, co - zaczęła Aśka - przydałoby się znaleźć Paulę - bo myślę, że Karola ma już dosyć, praktycznie całą drogę za kółkiem, nie wypiła dużo, ale widać, ze już ma dość, chyba pora wracać do domu.
- Masz rację - powiedziała Ola - To ja jeszcze skoczę do kibla, a potem poszukam Pauli
- Zrobimy tak - powiedziała Aga - Ty idź do ubikacji, a ja poszukam wariatki nr 2, szybciej będzie.
Ola poszła do ubikacji, Aga na poszukiwanie Pauli, a ja zostałam z Aśką. Nie czułam się najlepiej, kręciło mi się w głowie i mdliło, myślałam, że zaraz puszczę pawia, ale się powstrzymywałam bo nie lubię rzygać. Ola wróciła, a Agi nadal nie było.


Post został pochwalony 0 razy
Sob 17:00, 19 Lip 2008 Zobacz profil autora
karolka




Dołączył: 14 Lip 2008
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszaffka

Post
część 15.

Agnieszka wróciła do stolika oburzona.
- Te co Ci się stało?? - zapytałam - wyglądasz jakbyś miała eksplodować. Albo jakbyś zobaczyła coś wyjątkowo obrzydliwego. Albo...
- Ty mi tu nie filozofuj w pijanym widzie - powiedziała Aśka - A Ty - zwróciła się do Agi - znalazłaś ją??
- Tak, znalazłam - odpowiedziała Aga ledwo otwierając usta
- Oho, coś się wydarzyło, coś nieciekawego - zaczęłam znowu
- No mów wreszcie co się stało - poprosiła Ola, która właśnie wróciła z ubikacji
- Powiem wam później - powiedziała i zrobiła ruch głową w lewo, gdzie z tłumu wyłoniła się Paula z Maratem. On miał wymiętoszoną koszulę i iskierki w oczach. Ona z kolei była potargana i uśmiechnięta.
- Cześć - zaczęła - co robicie??
- szukałyśmy Cię - powiedziała Aśka - gdzie byłaś??
- Tu i tam, tańczyliśmy z Maratem, a potem poszliśmy usiąść, bo mięliśmy dość tańca.
- Aha - odpowiedziałyśmy chórem
- To co teraz robimy?? - ponowiła pytanie niewinnie Paulinka
- Wychodzimy - powiedziała sztywno Ola. Nic nie musiało być powiedziane, wszystkie doskonale wiedziałyśmy co Aga miała na myśli. Paula nie poprzestała na uwodzeniu Marata!!
- No nie wiem - zaczęła Paula - może jeszcze zostaniemy, noc jeszcze młoda, jesteśmy na wakacjach, miałyśmy się bawić, przecież nie musimy się nigdzie spieszyć - przekonywała, co jakiś czas spoglądając na Marata, który cały czas milczał.
- Jak chcesz to zostań - powiedziałam i ledwo co wstałam. Gdyby nie dziewczyny to pewnie bym upadła - ja chcę już iść, źle się czuję, mdli mnie i jeśli zaraz nie wyjdę na powietrze to puszczę bełta.
- Eee tam - machnęła ręką - myślałam, że lepsza z Ciebie zawodniczka
- Jak dojdę do siebie i trochę odpocznę, to możemy się zmierzyć. Gdybyś siedziała całą drogę za kółkiem mówiłabyś inaczej. Ale z Ciebie jest cwaniara, bo nie masz prawka i jesteś pewna, że w taki sposób się nie zmęczysz - powiedziałam nieco zdenerwowana - Jak chcesz to zostań, tylko nie wiem czy potem trafisz, a nawet jeśli to się nie dostaniesz, bo jest tylko jeden komplet kluczy. Ale to już Twój wybór.
- Dobra, już dobra idziemy - powiedziała - Narazie Marat.
Marat zawinął się razem z nami, nadal milczał. Gdy już się wydostaliśmy dyskoteki, troszkę jeszcze staliśmy na powietrzu. Oddychałam głęboko, by się uspokoić. Marat nareszcie się odezwał.
- To narazie dziewczyny, było mi bardzo miło was poznać i spędzić z wami czas. Mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy, na przykład na RG - powiedział. Po czym schylił się do mnie i szepnął - mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy...
- A to zależy od Ciebie, czy będziesz chciał - odpowiedziałam
- Bardzo bym chciał .... - odpowiedział i uśmiechnął się.
Pożegnaliśmy się. Marat odszedł, przez jakiś czas patrzyłyśmy jak idzie, aż w końcu zniknął za rogiem. Odwróciłyśmy się i poczłapałyśmy do siebie. Szłyśmy w ciszy, nikt się nie odzywał. Myślałam o tym co powiedział mi Marat, ale również o tym co widziała Aga. Jeden facet, ale dwa różne zachowania, może to dla niego norma... W ciszy weszłyśmy do mieszkania.
- O rany!! Kto włączył helikopter?? - zajęczałam - znowu mi niedobrze, chyba czeka mnie noc z białym bratem - skrzywiłam się
- Oj bidulko -powiedziała Aga - jak chcesz posiedzę z Tobą u białego brata, zrobimy trójkącik - uśmiechnęła się


część 16

Noc była dla mnie koszmarem. Całe godziny spędzone przy kiblu z butelką wody mineralnej. Było mi okropnie źle. Nad ranem chyba zasnęłam.
-Karola, żyjesz ? - obudziła mnie Aga.
-A no żyje, która jest godzina ? Czy ja spałam cały czas w "toalecie". Nie mogłyście mnie obudzić.
-Jest koło 16. A i dla Twojej wiadomości to cały czas spałaś w WC z głową na muszli klozetowej. Była to dla ciebie kara. Wiesz że nie możesz za dużo pić bo to właśnie tak się kończy. Ech.. dziewczyno.... wstawaj, weź prysznic, ogarnij się trochu i UMYJ ZĘBY !!!
-Oj .. no dobra. Boże, jak ja się czuuuuje. - wstałam, zrobiłam to co kazała mi Aga i weszłam do salonu.
-Oooooooooo..... nasz mały pijus wstał - odezwały się chórem dziewczyny. Jak tam noc ?
-Skończcieee.. błagam... mooooja głowa. !!!!!
-Dobrze Ci tak - powiedziała Ola.
-Ja tutaj umieram , a wy mnie jeszcze poniżacie ..... Takie z was przyjaciółki !!??? Idę na spacer ! - krzyknęłam i wyszłam z hotelu. Kiedy stanęłam na ulicy dopiero zorientowałam się gdzie jestem. Jestem w Paryżu i nie znam tego miasta. Wróciłam z powrotem ze skwaszoną miną.
-Jak tam twój spacer. Udał się? - zapytały dziewczyny śmiejąc się na całego.
-Dobra, już się tak nie mądrujcie. - Poszłam do swojego pokoju i przypomniałam sobie wczorajszy wieczór. To co zrobiła Paula było oczywiste... Nie wiedziałam co o tym myśleć. Postanowiłam nie poruszać narazie tego tematu. Wróciłam do dziewczyn :
-Gdzie jest obiad ? - spytałam.
-Myślałyśmy że nie będziesz jadła więc nic dla ciebie nie zostawiłyśmy. - odezwała się Aśka.
-Hm.... no bo tak w rzeczywistości to jednak nie jestem głodna .. rzygać mi się chce na samą myśl o jedzeniu , piciu itd.
Usiadłam na kanapę i oglądałam telewizor wraz z Pauliną kiedy to inne dziewczyny krzątały się po chacie. Nic nie rozumiałam ale to był najmniejszy szczegół. W pewnej chwili usłyszałyśmy jak ktoś zamyka za sobą drzwi. Ukazała się nam nieznana sylwetka mężczyzny ... ale ciekawa.... Wysoki brunecik przecudnym uśmiechu.
-Witam dziewczęta ! - wykrzyknął z francuskim akcentem. - Nie martwcie się ja tylko na chwilę. Ty pewnie jesteś Karola - podał mi rękę i posłał uśmiech.
-Przepraszam , ale kim ty jesteś ? - zapytałam z dziwaczną miną.
-Przepraszam, nie przedstawiłem się. Michael. Właściciel tego skromnego mieszkanka.
-Skromnego ?? Hehhehee - odezwała się Paulina.
-Przepraszam że nachodzę, ale miałem okazję być dzisiaj w Paryżu więc zajrzałem sprawdzić jak się sprawy mają. I widzę że jest w porządku.

część 17.

- Tak wszystko w porządku - przytaknęłam - jak narazie. nie wiem jak będzie gdy wyjedziemy - powiedziałam i uśmiechnęłam się
- Myślę, że nie będzie tak źle - odpowiedział uśmiechem - czym przyjechałyście do Paryża?? Samolotem - zapytał nagle
- Nie samochodem, a co??
- jakim??
- A co książkę piszesz?? - odpowiedziałam zaczepnie
- Jeśli nawet? - odpowiedział
- To ten rozdział pominiesz - uśmiechnęłam się - ale tak na serio to minivanem. dlaczego pytasz??
- Bo ten samochodzik, może być za duży na poruszanie się nim po mieście - powiedział spokojnie
- jakby co będziemy jeździć metrem, jak się zgubimy to będziemy mieć przygodę - wtrąciła Aga
- Czasem jednak nie wszędzie dostaniecie się metrem, lub też będziecie chciały gdzieś dłużej zostać, ale będziecie musiały zdążyć na metro, co nie zawsze jest wygodne i miłe - odpowiedział
- Masz rację - zgodziłyśmy się - na przykład gdybyśmy się zasiedziały w lasku bulońskim lub Eurodineylandzie
- Otóż to, dlatego mam dla was kolejną propozycją, pierwsza było moje mieszkanie.
- słuchamy Cię uważnie - odpowiedziałyśmy słodko
- hmm.. jakby tu zacząć, żeby was nie urazić - zaczął i ucichł
- jak to jak??? wal prosto z mostu - powiedziała Aśka
- ok, niech wam będzie - powiedział - jestem teraz przejazdem w Paryżu, przez pewien czas siedzę sobie w Barcelonie, tam mam swoje rzeczy, środki transportu, ze dwa autka, ale i tu w garażu podziemnym są dwa, lub trzy, nie pamiętam - powiedział
- Ooooo - powiedziała Paula - to Ty nieźle dziany jesteś. Wypasiona chawira w Paryżu, dwa lub trzy samochody, zapewne wypasiona chawira w Barcelonie i tam dwa samochody, jednym słowem spisz na forsie - dokończyła
- Paula ciiiiiicho - zganiła ją Aśka - myśl ciszej do cholery!!
- Spokojnie - powiedział Michael - nic się nie stało, to prawda jestem dziany, ale pieniądze pomagają realizować marzenia. wcale się tego nie wstydzę, dzięki temu mogę także spełniać marzenia innych - odpowiedział szczerze i uśmiechnął się
- to jaka jest ta Twoja propozycja?? - dopytywała się Aga
- A tak - powiedział - jeśli chcecie, możecie, bez problemu używać moje tutejsze autka, są mniejsze, szybkie więc wszędzie z łatwością dotrzecie, będziecie musiały jedynie tankować co jakiś czas. Tu mam kluczyki - powiedział, po czym sięgnął do kieszeni i wyjął z niej trzy komplety kluczyków
- a tak z ciekawości - zaczęła Paula – jakiej marki masz samochodziki??
- Ty to jesteś niemożliwa - powiedziałam - ważne żeby jeździły
- Marka też jest ważna, zwłaszcza tu, Paula ma rację - powiedział Michael - wiec mam - tu popatrzył na kluczyki - mercedesa SL Roadstera, Audi TT Roadster i BMW Z4
- Wow!!! - odpowiedziałyśmy chórem - fajne autka, coś dla mnie - odpowiedziałam
- O nie!! - krzyknęła Aśka - Ciebie nie wpuścimy za kółko, Ty jesteś jak szatan na drodze
- Możliwe, ale jeszcze nikogo nie zabiłam, fakt jeżdżę szybko, ale bezpiecznie, prawda??
- to fakt - odpowiedziała Asia
- Dobra dziewczyny - zaczął Michael - miło się tu z wami siedzi i gada, ale musze już spadać, za dwie godziny mam samolot, a jeszcze musze pozałatwiać parę spraw. mówiąc to pożegnał się i wyszedł. Siedziałyśmy przez dłuższy czas z otwartymi ustami.


Post został pochwalony 0 razy
Sob 17:02, 19 Lip 2008 Zobacz profil autora
martinatorres
Administrator



Dołączył: 12 Lip 2008
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zielona Góra

Post
Opowiadanko dobre i fajnie sie czyta...
Mam nadzieję, że dalej tak będziesz pisać...
Zaczyna się rozkręcać...
Ciekawe która będzie z Carem...

A tak na marginesie, to masz miodzio banerek... Very Happy Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Sob 23:22, 19 Lip 2008 Zobacz profil autora
karolka




Dołączył: 14 Lip 2008
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszaffka

Post
dzieki Wink
odpowiedz na Twoje pytanie, juz wkrótce poznacie Wink


Post został pochwalony 0 razy
Nie 10:53, 20 Lip 2008 Zobacz profil autora
martinatorres
Administrator



Dołączył: 12 Lip 2008
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zielona Góra

Post
Fajnnie, że poznamy... Very Happy Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Nie 16:17, 20 Lip 2008 Zobacz profil autora
karolka




Dołączył: 14 Lip 2008
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszaffka

Post
i kolejna porcja mojego fica Wink

Część 18.

Postanowiłyśmy wypróbować autka Michaela. niestety nie zajechałyśmy daleko, bo na Polach Elizejskich utworzył się gigantyczny korek, w którym oczywiście utknęłyśmy. "Niosone z tłumem" znalazłyśmy się w Lasku Bulońskim, a dokładniej na kortach Rolada Garros. Mecze się jeszcze nie zaczęły, więc ludzi jeszcze nie było zbyt wielu. Dzięki temu spokojnie sobie spacerowałyśmy.
- Ciekawe czy spotkamy kogoś znajomego - zastanowiła się Paula
- Poczekamy zobaczymy - odpowiedziała Aśka
Szłyśmy sobie gadając, żartując i śmiejąc się raz po raz. Żeby je wszystkie dokładnie widzieć wyszłam przed nie i odwróciłam się do nich, jednocześnie idąc tyłem. Byłyśmy tak zagadane, że usłyszałam tylko krzyk Agi "Karola uważaj!!" i wpadłam na kogoś. Wyłożyłam się jak długa, upadłam na ziemię wylewając sok. Wściekła wstałam i nie zważając na kogo wpadłam, a niewątpliwie był to jakiś koleś, syknęłam
- Patrz jak leziesz!!!!! nie masz oczu?!!! nie widzisz, że ktoś idzie?!!!!
już miałam dodać cos jeszcze, ale w tym momencie chłopak się odwrócił i zobaczyłam Marata.
- Ooo cześć - powiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko i przepraszająco - sorry, ale nie wiedziałam, że to Ty
- Spoko, nic się nie stało - odpowiedział uśmiechem - zawsze tak naskakujesz na innych ludzi??
- Jasne - odpowiedziałam uśmiechnięta - to świetny sposób żeby poznać kogoś interesującego
- hmm.. ciekawe i jak daje jakieś efekty??
- Wiesz to zależy od sytuacji i faceta, naturalnie
- Aha - powiedział i uśmiechnął się tak, że kolana się pode mną ugięły.
- Halo!! Houston mamy problem - usłyszałam Agę - ziemia do Karoli
- Jestem, jestem - powiedziałam i pomachałam ręką
- Ooo cześć dziewczyny - Marat wreszcie zauważył resztę i pomachał ma powitanie
- Hej - odpowiedziała za resztę Paula - Dosłownie przed chwila zastanawiałyśmy się czy spotkamy kogoś znajomego. pomyślałam o Tobie i proszę jesteś. Siła telepatii, a może przeznaczenie? - zastanowiła się Paulinka, nieco kokietując Marata
- hmm... - zaczął - bardziej jestem skłonny uwierzyć w przypadek, bardzo szczęśliwy dla mnie - powiedział i puścił mi oczko. Odpowiedziałam nieśmiałym uśmieszkiem.
- Dlaczego szczęśliwy?? - koniecznie chciała wiedzieć Paula
- Bo was spotkałem. Co dziś planujecie??
- Jeszcze nie wiemy - odpowiedziała dotąd milcząca Ola - Narazie spacerujemy sobie tutaj, potem prawdopodobnie pojedziemy do siebie, odstawimy autka i może pójdziemy się poszwendać po wieczornym i nocnym Paryżu
- Jakie autka?? - zapytał
- sportowe - odparła Ola - ten, który użyczył nam swojego mieszkanka, powiedział, że możemy również używać jego tutejszych samochodzików, by się nie kurzyły. Dlaczego pytasz??
- Zastanawiałem się czy nie będziecie złe jak porwę jedną z was.
- Teraz od razu?? - zdziwiła się Aga
- Nie, teraz nie mogę, niedługo mam trening, ale potem jestem wolny - uśmiechnął się - powiedzmy ok 17-18 co wy na to??
- Nam pasi, zostały tylko jeszcze dwie rzeczy - powiedziała Aśka
- Jakie??
- Gdzie się spotkamy - to raz, którą chcesz porwać - to dwa
- hmm... ta pierwsza sprawa to może się umówimy jakoś przy Łuku Triumfalnym, a ta druga sprawa, to porwę wam Karolcię, chyba, że ona sama się nie zgodzi - powiedział, po czym zwrócił się do mnie z tym swoim uśmieszkiem - Nie rób tego dobrze??
- Skoro tak ładnie mnie prosisz, to nie mogę Ci odmówić - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się - ale może zamiast spotykać się pod Łukiem przyjedziesz do nas??
- Ok, dobry pomysł - powiedział i spojrzał na zegarek - muszę już spadać na trening, cieszę się że was spotkałem - powiedział, schylił się do mnie i szepnął - zwłaszcza Ciebie
Podałyśmy Maratowi nasz adres, pożegnałyśmy się i patrzyłyśmy jak znika za zakrętem. wtedy dopiero z wolna zaczęłyśmy iść w stronę wyjścia. Po drodze dziewczyny zaczęły komentować moją decyzję o spotkaniu "sam na sam" z Maratem.
- No, no - zaczęła Aga - drugie spotkanie, czyżby już miała nastąpić konsumpcja??
- Nie, nie, nie - zaprotestowałam - Nic z tego, ja nie z tych co na drugim spotkaniu idą z kolesiem do łóżka.
- Podobno chciałaś się przekonać jaki Marat ma sprzęt - powiedziała poważnie Paula
- to prawda, nadal chce, ale to nie znaczy, że mam mu zaraz wskoczyć do łóżka - odpowiedziałam - A tobie co się stało, co tak spoważniałaś?? - zdziwiłam się
- Paula jest zazdrosna, że Marat chce się spotkać z Tobą a nie z nią - stwierdziła Aga
- Mylisz się - zaoponowała Paula
- To nie było pytanie, lecz stwierdzenie - odezwała się Ola


Część 19.

Wracałyśmy w milczeniu. Gdy dotarłyśmy do mieszkania, każda czymś się zajęła, Aga z Aśką i Olą krzątały się w kuchni, ja siedziałam na jednym z barowych stołków i obserwowałam je, a Paula zniknęła u siebie urażona tą ostatnią uwagą Agi.
Ona jest niby zazdrosna??? o co?? - myślała - o to, że Marat chce spędzić wieczór z Karolą a nie z nią???? A niech sobie idzie, mnie to nic nie obchodzi - powtarzała sobie w duchu. Ale wiedziała, że to nie do końca prawda. Poprzedniego wieczoru, na dyskotece, jak się poznali, spędziła z Maratem miłe chwile. Uśmiechnęła się do siebie na wspomnienie jego gorących pocałunków, dłoni, które buszowały po jej ciele. Oboje byli nieco wstawieni i trochę ich poniosło, ale ona niczego nie żałuje. Doskonale pamięta też pełną oburzenia i dezaprobaty minę Agi gdy ich zobaczyła. Pomyślała, że byłoby miło gdyby ta sytuacja się powtórzyła ale w nieco intymniejszym miejscu. Wtedy mogłaby posunąć się o krok dalej. On na pewno nie miałby nic przeciwko temu - zaczęła układać sobie plan uwiedzenia Marata. Jednak po kilku chwilach przez myśl przemknęło jej pytanie "Karola to moja najlepsza przyjaciółka, czy warto ryzykować zniszczenie przyjaźni dla faceta??" Już raz przeżyła taką sytuację i straciła przyjaciółkę. "A niech dzieje się co chce, czas pokaże" - pomyślała. Wzięła ręcznik i rzucając w głąb mieszkania "Zajmuję łazienkę!!" poszła się wykapać.
Tymczasem w kuchni dziewczyny przygotowywały coś do jedzenie. Główno dowodzącą była Aga.
- Co to będzie?? - zapytałam z niewyraźną miną
- Coś - odpowiedziała Aga
- Aleś Ty konkretna - żachnęłam się
- Jak to zrobię to wtedy nadam nazwę
- Aha, czyli eksperymentujesz???
- Dokładnie
- Mam tylko nadzieję, że się nie pochorujemy po tym, jak ostatnio - wtrąciła kpiąco Olcia
- Dzięki - spuściła głowę Aga - każdemu się może zdarzyć
- Mnie się jeszcze nie zdarzyło pomylić cukru pudru z mąką ziemniaczaną - powiedziałam
- Ty się nie odzywaj!! - obruszyła się Aga
- Dobrze, już dobrze - zaczęła godzić nas Aśka - wspólnymi siłami coś nam z tego wyjdzie. A Ty - zwróciła się do mnie - wiesz już co założysz na spotkanie z Maratem??
- Nie, jeszcze nie wiem, ale - popatrzyłam na zegar - czas mam, cos się wymyśli. Pomożecie??
- Pomożemy - odpowiedziały z uśmiechem.


Część 20.

- Ej Karola - powiedziała Aga - zarzuć no jakąś muzę, bo coś tu nudno.
- Robi się panie sierżant - zasalutowałam i podeszłam do szafki gdzie stał sprzęt by go włączyć. Z głośników popłynęła żywa muzyka sprawiając że wszystkie zaczęłyśmy się ruszać.
Nie zauważyłyśmy kiedy do kuchni weszła Paula owinięta w ręcznik. Przyglądała nam się dłuższą chwilę poczym powiedziała
- No panienki widzę, że po wczorajszym jeszcze wam mało - uśmiechnęła się - dziś też idziemy??
- Wczoraj to była tylko rozgrzewka - zaczęła Aga - pewnie, że idziemy. Ciekawa jestem kto pierwszy wróci, my czy Karola - powiedziała i uśmiechnęła się diabolicznie.
- Dałabyś spokój - żachnęłam się
- Ej no to tylko żart - machnęła ręką - pożartować sobie nie można??
- Można, ale to już było niesmaczne - powiedziałam - ale nie mam ochoty o tym deliberować, więc idę teraz pod prysznic a potem się zastanowię w co mam się ubrać.
Gdy tak sobie stałam pod natryskiem myślałam o całej tej sytuacji, o wczorajszym wieczorze, o Paulinie, Maracie, o tym co dziś mi powiedział. Zastanawiałam się jak dalej potoczy się to wszystko, czy to wszystko nadal będzie się tak szybko dziać? Co będzie dalej... Z rozmyślań wyrwało mnie pukanie i głos Agi.
- Długo jeszcze?? Przestań się tak moczyć i szorować, błyszczeć się już bardziej nie będziesz!!
- Już moment - odpowiedziałam - Daruj sobie wreszcie te komentarze
- Dobrze, przepraszam, nie chciałam być złośliwa - powiedziała gdy otworzyłam drzwi.
- Spoko, ale nie chcę o tym gadać, bo zaczynam się coraz bardziej denerwować, zupełnie jak przed pierwsza randką, nie wiem co mówić, jak się zachowywać, w co się ubrać. Normalnie paranoja. Pierwszy raz od bardzo dawna mam takie uczucia i nie wiem dlaczego, przedtem tak nie było.
- Tak jest dlatego, że jego tak naprawdę nie znasz, to obcy facet, nieprzewidywalny. Wszystkich poprzednich znałaś jakiś czas choćby z widzenia, kumple się o nich dowiadywali. A Marata spotkałyśmy zaledwie dwa razy i wiemy o nim tyle, ze to hulaka i babiarz. Co tak naprawdę nie wróży niczego dobrego - powiedziała - jakby zrobił się nagle natarczywy, dasz mu kopa w orzeszki i tyle, nie masz się co opieprzać. Masz moje pozwolenie, jakby co to kopa i w nogi.
- Dzięki Aguś - powiedziałam i przytuliłam się do niej - zawsze wiesz jak podtrzymać mnie na duchu.
- Od tego ma się przyjaciółki, a teraz chodźmy do reszty bo zaraz oskarżą nas o spiskowanie - powiedziała i uśmiechnęła się. Poszłyśmy do pokoju gdzie siedziała cała banda żywo o czymś rozmawiając,
- O czym tak deliberujecie?? - rzuciłam
- O Tobie - odpowiedziała Ola - zastanawiamy się co z Tobą zrobić, żeby Maratowi szczęka opadła. No chyba, że sama na cos wpadłaś??
- W sumie to tak - zaczęłam
- strój, fryzura czy makijaż?? - zapytała Aśka
- Ciuchy, Tobie zostawiam resztę - odpowiedziałam - tak więc wymyśliłam sobie pod prysznicem, że mała czarna będzie najbardziej odpowiednia. A że nie wiadomo co Marat planuje, najlepsza do tego wydaje mi się dżinsowa kurtka, do tego czarne sandałki na obcasiku plus jakieś dodatki. Co myślicie??
- Idealnie - przyznała Paula - zwłaszcza ta kurtka, tak trochę na sportowo. Do tego proponuję delikatne kolczyki, łańcuszek i bransoltke, a także niedużą czarną torebkę - dodała fachowo - w naszych skromnych zbiorach na pewno znajdzie się coś odpowiedniego - uśmiechnęła się.
- Tylko nie wiem czy mam związać włoski, czy może też zostawić je rozpuszczone - powiedziałam
- Spoko, zobaczymy co będzie najbardziej pasowało. musisz zrobić piorunujące wrażenie.
Po ok. 40 minutach byłam gotowa do wyjścia, ubrana, uczesana, z lekkim makijażem.
- No, no, no - zawyrokowała Ola - Jak Cię zobaczy szczeka mu opadnie i będzie zbierał zęby z podłogi. Wyglądasz zabójczo.
- Dzięki - uśmiechnęłam się - teraz nie pozostaje mi nic innego do roboty, jak tylko poczekać na niego.
W tym momencie rozległ się dzwonek.
- O wilku mowa - powiedziała Paula. Agnieszka poszła otworzyć i po chwili wróciła do nas w towarzystwie Marata. Przywitał się z dziewczynami, cały czas się na mnie gapiąc. Pierwszy raz zawstydził mnie wzrok faceta.
- Ślicznie wyglądasz - powiedział i pocałował mnie w policzek
- Dziękuję, Tobie tez niczego nie brakuje - uśmiechnęłam się
- Pożądany efekt, został osiągnięty - szepnęła Paula do reszty. Dziewczyny się uśmiechnęły.
Marat objął mnie ramieniem i skierowaliśmy się do wyjścia.
- Masz jakieś życzenia? - zapytał kiedy znaleźliśmy się przed kamienicą.
- Od kiedy to porywacz pyta się zakładnika o jego życzenia?? - zapytałam zaczepnie
- Od dziś - odpowiedział - to porwanie, jest inne niż wszystkie do tej pory - uśmiechnął się tym swoim uśmieszkiem, który zwalał z nóg
- Rozumiem. Lecz czekam na propozycje, jednak jeśli chcesz poznać moje zdanie.. - tu zawiesiłam głos
- Bardzo
- to wolałabym iść do jakiejś małej, kameralnej knajpki, przetrącić coś, nie mówię o wielkim żarciu - popatrzyłam na Marata, miał niewyraźną minę - napić się czegoś i pogadać
- Dobry pomysł, choć wolałbym zjeść coś porządnego, bo naprawdę jestem głodny.
- Nie jadłeś nić po treningu??
- Jadłem, ale kiedy to było - powiedział - poza tym liczyłem, że gdzieś pójdziemy.
- Do jakiejś knajpy??
- Uhm....
- hmm.. proponuję kompromis. Przejdziemy się i może trafimy na coś co będzie niezadużą kameralna knajpką z konkretnym jedzonkiem. Co Ty na to??
- Pasuje mi - odpowiedział uśmiechem.
Objął mnie ramieniem i ruszyliśmy przed siebie. Po drodze rozmawialiśmy i śmialiśmy się. wystarczyło kilka chwil, żebym się rozkręciła i nie czuła przy nim skrępowana. miałam wrażenie, że znamy się od lat. Nie było między nami chwil tej niezręcznej ciszy, przeskakiwaliśmy z tematu na temat, dygresjom nie było końca. Nim się obejrzeliśmy znaleźliśmy się przy Centrum Pompidou. Po paru chwilach znaleźliśmy również odpowiadający nam lokal.......


- Gdzie ona jest??!! - denerwowała się Aśka - cholera! A jak Marek zadzwoni?? Od razu pozna, że coś jest nie tak, zapyta mnie o Karolkę, albo nie daj Bóg będzie chciał z nią gadać, to co ja mu powiem "wiesz kochanie, Twoja młodsza siostra spotkała się z takim jednym kolesiem, z Safinem i jeszcze nie wróciła. Ale nie martw się jest dopiero 9.00 rano, jeszcze przyjdzie".
- Fakt to nie przejdzie - przytaknęła Ola - ale może nie będzie tak źle i Mareczek nie zadzwoni, albo ta mała cholera wreszcie się zjawi i wyjaśni gdzie była jak jej nie było


Post został pochwalony 0 razy
Pon 20:05, 21 Lip 2008 Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum www.dreamtennisfootball321.fora.pl Strona Główna » Tylko dla dorosłych... Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do: 
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin