Forum www.dreamtennisfootball321.fora.pl Strona Główna
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
Marat Safin fan fic ;)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Odpowiedz do tematu    Forum www.dreamtennisfootball321.fora.pl Strona Główna » Tylko dla dorosłych... Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
Marat Safin fan fic ;)
Autor Wiadomość
karolka




Dołączył: 14 Lip 2008
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszaffka

Post
cz. 21

Na nieszczęście po chwili usłyszały że dzwoni telefon.
- Wygadałyśmy !! Ja na pewno nie odbiorę !! - krzyknęła Aśka, po czym pobiegła do kuchni.
-Przestań może to nie on...a Karolka która dzwoni powiadomić nas o tym co się z nią dzieję ! - spokojnie powiedziała Ola i podeszła do słuchawki.
Odebrać czy nie - to pytanie nie dawało jej spokoju. Wzięła głęboki oddech i w końcu odebrała.
-Tak, słucham ? - nastała cisza, Aśka szybko podleciała do Olki strasznie zdenerwowana...wiedziała że wszystkie powinny być odpowiedzialne za każdą z osobna. Bardzo martwiła się o Karolę. Wszystkie czuły się winne że puściły ją prawie z nieznajomym facetem ! Gdyby o tym dowiedział się Marek
-Ola? Hej tu Karola, słuchaj spałam w hoteliku z Maratem bo nieco zabawiliśmy i nie było sensu wracać taki kawał do domu... oczywiście nic nie było. Po prostu .. no wiesz ..... - chwileczka ciszy -Zaraz będę w domu.
-Czyś ty zwariowała !! Tak się o ciebie martwiłyśmy a ty dopiero teraz dzwonisz !!?? Nie można było nas wczoraj o tym powiadomić.... zachowałaś się jak nieodpowiedzialny gówniarz ! Dzięki Bogu że nic się tobie nie stało .... WARIAT!!
-Dobra, masz rację.. może trochę przesadziłam . Pogadamy w domku ... Narazie.
-PA ! - powiedziała i odłożyła słuchawkę.
-Karolka raczyła dzwonić - zakomunikowała pozostałym dziewczynom.
-Eh....to jest dopiero dziewczyna.....gdzie ona się podziewała całą noc ? - spytała Paula.
-Wiem jedynie to że spędziła noc w hotelu. Wypytamy się jak wróci. Niebawem ma być w domu.
Kiedy wróciły do swoich wcześniejszych zajęć znowu zadzwonił telefon.
-Halo? - tym razem odebrała Aśka.
-Aśka.. cześć .. co tam u Was słychować !?
-Marek !!?? - powiedziała głośniej żeby usłyszały wszystkie. - W jakiej sprawie dzwonisz....nie spodziewałyśmy się od ciebie telefonu - powiedziała niezręcznym głosem.
-A co to, już nie można zadzwonić ? Daj mi tu Karolę, mam do niej sprawę. - Aśka zaczęła gestykulować i dziwnie wymachiwać rękoma. Nie wiedziała co powiedzieć. Szybko wymyśliła coś na poczekaniu i rzekła :
-Właśnie poszła po bułki.
-Że co ? Widzę że już się zadomowiłyście...a nie zgubi się tym czasem, buhehheheh ...... nie kręć mi tutaj i dawaj ją do telefonu. - Olka postanowiła wziąć sprawę w swoje ręce i wyrwała słuchawkę Aśce :
-Marek ? Tu Olka, słuchaj nie może teraz Karolka gadać .... właśnie śpi. Wiesz że raczej nie lubi jak się ją budzi. Zadzwoń później.
-No dobra, ale czemu Aśka powiedziała że poszła po bułki ?

cz. 22

- Wiesz... Karola nie lubi jak się ją potem od śpiochów wyzywa. Tzn. nie lubi jak ty to robisz.... - Ola próbowała się jakoś wymotać - ... i powiedziała, żebyśmy coś wymyśliły. - Popatrzyła na pozostałe dziewczyny z wielką nadzieją w oczach, że Marek kupi ta bajeczkę.
- No w sumie racja...hehe - zaśmiał się . - To dlaczego ją wkopałaś? -drążył
- Bo wiedziałam, ze nie uwierzysz w te bułki, bo gdzie Karola by się po jedzenie do sklepu wybrała - zaśmiała się lekko do słuchawki, ale nadal nie było jej wesoło.
- No tak... teraz rozumiem - Marek na szczęście nie robił więcej kłopotów - To jak "wróci z tymi bułkami" powiedz jej, ze dzwoniłem, i że zadzwonię później.
- Oki, przekażę. Do usłyszenia "Wielki Bracie" - Oli się jakoś lżej zrobiło na sercu
- No, papa. I nie rozrabiajcie za bardzo dziewczyny. - rozłączył się.
Ola odwróciła się do pozostałych:
- Przypomnijcie mi, że mam tej Małej skopać tyłek.
- Ależ my ci w tym chętnie pomożemy - odezwała się Aśka, co spotkało się z ogólną aprobatą.


- A co będziemy dzisiaj robić? - zapytał Marat kiedy już wsiedliśmy do samochodu przed hotelem.
- A to my mamy jakieś plany na dzisiaj? - popatrzyłam na niego zdziwiona
- No właśnie próbuję to ustalić. - Odpowiedział
- Narazie nic nie obiecuję. Odwieź mnie do dziewczyn, bo pewnie już nie mogą się doczekać mojego widoku, a potem się zdzwonimy.
Po drodze do "naszego" mieszkanka rozprawialiśmy o wszystkim i o niczym. Nie była to jakąś naukowa rozprawa, ale kolejna dłuższa rozmowa z Martem na tematy ogóle dała mi obraz człowieka, którego się nie spodziewałam. Bardzo miły, dowcipny, inteligentny i oczytany. "Czy z niego naprawdę taki kobieciarz?" - zastanawiałam się, ale zaraz przypomniałam sobie Paulę i ich spotkanie na dyskotece. Wszystko się zgadzało. Dojechaliśmy na miejsce, pocałowałam go w policzek na pożegnanie i rzuciłam szybkie "cześć", a on odpowiedział "do zobaczenia piękna" i odjechał.


- Opowiadaj szybko co było, jak to robiliście i w ogóle wszystkie szczegóły! - zapiszczały dziewczyny kiedy tylko weszłam do mieszkania.
- A czy ja kiedykolwiek ukrywałam jakieś szczegóły? - puściłam do nich oczko.
- Racja, Karola to najbardziej szczera dziewczyna jaką znam - krzyknęła Aga i wszystkie zaczęłyśmy się śmiać. W naszym kręgu panowała powszechna opinia, że o łóżkowych przygodach opowiadam najlepiej i najdokładniej z nas wszystkich.
- To dawać tu wino i chipsy - rzuciła Ola.
Dziewczyny położyły na małym szklanym stoliku na środku salony miskę z chipsami i kieliszki w winem i wygodnie rozsiadły się na przeciwko mnie. Nastała chwila milczenia:
- No dalej, dalej - domagały się - Co Cię tak zatkało?
- Pewnie zrobił falstart - zaśmiała się Aśka
- A ja tam myślę, że w ogóle nie wystartował - powiedziała Aga i wszystkie wybuchnęłyśmy śmiechem - Ci sportowcy to przereklamowani są, że niby kondycja itd., ale trzeba wystartować żeby się tą kondycja pochwalić.- dokończyła odkrywczą myśl Agniesia.
- Dajcie jej dość do słowa - powiedziała zdegustowana i rozdrażniona Paula.
Znowu wszystkie oczy zwróciły się w moją stronę, więc zaczęłam:
- No więc najpierw weszliśmy do takiej knajpy jednej, nazwy nie pamiętam, bo jakaś taka długa i trudna była. Tam coś zjedliśmy, potem poszliśmy do kina, ale nie wiem o czym był film, bo jakoś tak nie po polsku gadali, a .....
- No a jak tu chciałaś żeby gadali? Przecież nie w Polsce jesteśmy - Przerwała Ola
- Ciiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii! Nie przerywaj! - uciszyła ją reszta.
- ......kiedy wyszliśmy z kina poszliśmy na spacer po Polach Elizejskich. Paryż jest naprawdę śliczny nocą - rozmarzyłam się trochę.
- Nie mydlij nam oczu jakimś pieprzonym Paryżem, tylko przejdź do sedna - wtrąciła zniecierpliwiona Aga.
- Dobrze, dobrze. No więc tak się jakoś szwendaliśmy i gadaliśmy i tak nam zeszło to późna, a że byliśmy na drugim końcu Paryża, Marat zaproponował, że mnie przenocuje i.....
- ....i poszłaś z nim do hotelu - tym razem pospieszała mnie Ola
- .....i siedzieliśmy w hotelu - kontynuowałam - i tyle?
- Eeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee............ - podniósł się okrzyk niezadowolenia. - coś ukrywasz!
- Nie, naprawdę nic się nie działo.
- Tak? - odezwała się wreszcie Paulina - To jak spaliście?
- W łóżku. - uśmiechnęłam się
- Jednym? - dopytywały się dziewczyny
- Tak, w jednym, ale tylko spaliśmy, nic więcej. Dziś rano zjedliśmy śniadanie w hotelowej restauracji i Marat odwiózł mnie tutaj. Weszłam do mieszkania, a wy mnie napadłyście - zakończyłam opowieść.
- No to dupa. - Ola była niepocieszona. - My tu z wypiekami na twarzy czekamy na pikantną opowieść, a tu nic. Nawet Cię przed Twoim bratem kryłyśmy.
- A dzwonił? i Co powiedziałyście? - zainteresowałam się
- Że śpisz i tyle - dowiedziałam się od Aśki
- Aha, to dobrze, to ja faktycznie pójdę się przespać - wstałam i zbierałam się powoli do sypialni.
- To jednak nie spałaś w nocy! Nie wierzę w tą wasza "nijaką" noc. - Powiedziała Paula, a ja się tylko uśmiechnęła, bo oczy naprawdę mi się już kleiły.


Część. 23

- Już my z Ciebie wyciągniemy to co przed nami ukrywasz - pogroziła mi palcem Aga
- Ależ ja nic nie ukrywam - broniłam się
- Jasne - zaczęła Paula - nic. My już swoje wiemy, te rozmarzone oczka..
- Jakie rozmarzone?! - zdziwiłam się – po prostu jestem śpiąca - próbowałam się wytłumaczyć, ale nie dawały za wygraną
- Przecież spałaś. A może jednak...?? - drążyła Aga
- Ale się nie wyspałam. Co to przesłuchanie?? - oburzyłam się - łóżko było niewygodne i Marat się rozpychał.
- Aaaaa.... to jednak cos było - powiedziała triumfalnie Ola - Gadaj nam tu zaraz, wszystko, niczego nie pomijaj - zaznaczyła
- Co tu jest do opowiadania, położyliśmy się do łóżka, byłam zmęczona więc od razu usnęłam, Potem obudziłam się bo mi było ciężko... -złapałam oddech
- Jak to ciężko?!! - dziewczyny miały oczy jak spodki - czyli jednak, wystartował?? - zapytała Ola
- taa... i pobił rekord świata - powiedziałam ironicznie - taki facet ma ciężką łapę. Aśka sama wie. byłam nią przygnieciona, więc sunęłam się na kraniec łóżka i dlatego się nie wyspałam. Ot co. Jak same widzicie nic szczególnie ekscytującego się nie wydarzyło, choć może jeszcze się wydarzy..... - powiedziałam i uśmiechnęłam się - Wiecie co, przez was odechciało mi się już spać. Okropne jesteście - żachnęłam się i powędrowałam do łazienki nieco się odświeżyć. Gdy wróciłam dziewczęta siedziały w tych samych pozycjach w ciszy. Wiedziałam, że to nie koniec.
- Coś jeszcze?? - zapytałam
- Naprawdę nic nie było?? - zapytała z nadzieją w głosie Aga jak zwykle żądna sensacji - Nic a nic??
- Powiem tak, nie zrobił nic na co sama nie miałabym ochoty i na co mu nie pozwoliłam - siedziały i patrzyły się na mnie jak na UFO - Wiiitajcie ziiemiianie - zaczęłam udawać marsjanina. Pierwsza ocknęła się Aśka
- Ok. nie chcesz nam powiedzieć, to nie mów, ale potem nie przychodź do nas po rade jak Ci ten facet zrobi dziecko - powiedziała matczynym tonem i pogroziła palcem. Po chwili wszystkie gruchnęłyśmy śmiechem.
- To co dziś robimy?? - zastanowiła się Paula - może babski wieczór, co wy na to??
- Super pomysł - zgodziły się Aga z Olcią
- No ja nie wiem... - zaczęłam
- Czego nie wiesz?? - zapytała się Aśka
- No bo, jak się żegnałam z Maratem, zapytał się co dziś robimy, tzn. ja i on i nie wiem co wy na to. Może wybralibyśmy się gdzieś wszyscy?? - zaproponowałam
- Oj przestań - machnęła ręką Ola - chcesz się z nim spotkać, to się nie krępuj, ale pamiętaj potem masz złożyć szczegółowe sprawozdanie. Nie będziemy wam matkować, prawda?? - tu popatrzyła na resztę, która się z nią zgodziła - na którą się z nim umówiłaś??
- Jeszcze nie wiem, mamy się zdzwonić.
W tej chwili rozległ się dzwonek mojej komórki
- Oho wywołałyśmy wilka z lasu - zaśmiała się Aga
- To nie Marat tylko Marek - powiedziałam i odebrałam

- Cześć śpiochu, że tez nie żal Ci marnować takiego pięknego dnia na spanie - usłyszałam Marka
- No wiesz, że ja po imprezce lubię sobie coś nie coś dłużej pospać - uśmiechnęłam się - dziewczyny mówiły, że masz do mnie jakąś sprawę, o co więc chodzi??
- W sumie to o nic - zaczął niepewnie mój brat i już wiedziałam, że coś kombinuje.
- Jasne, Ty mi tu nie kręć tylko gadaj od razu, a nie się motasz - zwróciłam mu uwagę - wiesz, że Ci nie popuszczę
- Wiem, niestety. No dobra - zaczerpnął powietrza. Spodziewałam się bomby - tak sobie pomyśleliśmy z chłopakami, że pewnie w tym Paryżu trochę wam nudno jak tak same siedzicie, i wpadliśmy na pomysł, że do was przyjedziemy - skończył zadowolony ze swojego pomysłu
- Co??!! i Co nasz babski wyjazd ma się skończyć po zaledwie dwóch dniach??!! Czy Ty dziś coś piłeś?? a może brałeś?? który to mądrala to wymyślił??!! Pojebało was??!!! mowy nie ma!!! - krzyczałam wściekła - wiem, że tak naprawdę pod tym pomysłem przyjazdu do nas kryją się dwie rzeczy.
- Jakie?? - zapytał Marek
- Chcesz zobaczyć czy Aśka jest grzeczna i czy ja nie rozrabiam, czy jacyś faceci nas nie podrywają - powiedziałam już nieco spokojniej
- yyy......
- Otóż oświadczam Ci, że wszystkie jesteśmy grzeczne, nie ma podstaw do obaw, pilnujemy się wzajemnie. Trochę odpoczynku od was się nam należy. czyż nie?? - zapytałam
- yyyy... no tak
- Tak więc, wy zostaniecie w Wawce i zobaczymy się dopiero w Sopocie, w naszym domku, który Ty wcześniej załatwisz. Mam racje??
- yyy... no tak. możesz cos dla mnie zrobić?? - zapytał
- Co takiego?? - zapytałam już zupełnie spokojna
- Pozdrów ode mnie Asie i powiedz jej, że ją Kocham.
- Zadzwoń do niej i sam jej to powiedz, w końcu to Twoja dziewczyna. Więc ustalone?? - chciałam się jeszcze upewnić
- Tak, tak. Zostawiamy was teraz w spokoju i zobaczymy się w Sopocie - powiedział zrezygnowany - pozdrów dziewczyny, narazie mała - powiedział i wyłączył się.

- ale Ty go terroryzujesz - zauważyła Ola
- A co?? - zaczęłam - może chciałabyś, żeby się tu nam zwalili?? Zero prywatności. Rzadko się zdarza żeby mi odmówił - uśmiechnęłam się - dobrze sobie brata wychowałam. Aśka masz od Marka całuski i prosił żeby Ci powiedzieć, że Cię kocha - zwróciłam się do przyjaciółki
- A co on do mnie zadzwonić nie może?? - oburzyła się
- To samo mu powiedziałam

I znowu zadzwonił telefon.
- Ja z nimi nie mogę. co ten mój narwany brat znowu wymyślił - zastanowiłam się. Podeszłam do telefonu i odebrałam - No co znowu?? Po drugiej stronie nastała cisza a po chwili usłyszałam
- Hej piękna...


Post został pochwalony 0 razy
Wto 20:37, 22 Lip 2008 Zobacz profil autora
mestari




Dołączył: 12 Lip 2008
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Prabuty

Post
Haha, ja bym jednak nie chciała spać z Maratem - skoro się rozpycha... Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Wto 21:51, 22 Lip 2008 Zobacz profil autora
karolka




Dołączył: 14 Lip 2008
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszaffka

Post
ja tam nie mialabym nic przeciwko Wink


Post został pochwalony 0 razy
Śro 20:56, 23 Lip 2008 Zobacz profil autora
karolka




Dołączył: 14 Lip 2008
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszaffka

Post
cz.24

- O Marat! - powiedziałam zaskoczona.
- O Karola! - skopiował moje zaskoczenie i zaśmiał się. - Co cię tak zaskoczyło? przecież mówiłem , że zadzwonię...
- No tak, ale przed chwilą rozmawiałam z kimś i myślałam, że to znowu ten człowiek chce cos ode mnie. - wytłumaczyłam się.
- Acha, to wszyto wyjaśnia. To co z dzisiejszym wieczorem? Spotkamy się jakoś...
- W sumie - chciałam mu przerwać, ale nie dał się zbić z tropu.
- ....Mam super plan dla nas dwojga. Nie wpasowałem w niego twoich przyjaciółek, ale mam nadzieje, że nie będą mieć żalu do ciebie. - czułam, że się uśmiechnął.
- Oczywiście, że nie.
- To jesteśmy umówieni?
- Tak, jasne! Tylko powiedz mi gdzie i kiedy.
- Wpadnę po ciebie koło 15.
- Tak wcześnie? - zapytałam i z przerażeniem stwierdziłam, że mam jeszcze 2 i pół godziny czasu.
- No niestety. mój plan wymaga trochę czasu i dlatego musimy spotkać się wcześniej.
- A co to takiego?
- Hmm... - zabrzmiało to tajemniczo - To bądź gotowa na 15. Papa
- Oki, papa - odpowiedziałam trochę zdeprymowana tym, że nie chciał mi powiedzieć co zaplanował. Nie przywykłam do odmowy, ale musiałam to szybko przetrawić i zacząć się zbierać.
Kiedy odłożyłam słuchawkę dziewczyny, które cały czas przyglądały mi się ważnie chcąc z wyrazu mojej twarzy odczytać o czym rozmawiamy, zasypały mnie gradem pytań. Opisał dokładnie teść rozmowy. Obgadałyśmy wszystkie możliwości i doszłyśmy do wniosku, że będzie to coś szczególnego skoro Marat nie chciał mi zdradzić planów na wieczór, albo raczej popołudnie. pojawił się kolejny dylemat. Oczywiście będzie to coś szczególnego, ale w jakim wymiarze? Są róże rodzaje "szczególności".
- Kurwa!!! - pomyślała głośno.
- Co kurwa? - zapytała Paulina
- No kurwa nie mam pojęcia co założyć.
- jak to nie masz pojęcia? - zdziwiła się Ola. - Coś szczególnego.
- Ty mi tu nie siej komunistycznej propagandy o szczególności każdej jednostki nawet utrania, bo...
- W komunizmie jednostka nie była niczym szczególnym. Liczył się ogół społeczeństwa. - przerwała mi Aga, która błysnęła wiedzą.
- Oj czepiasz się. - rzuciłam zirytowana. - Ola, co masz na myśli mówiąc "cos szczególnego"? Co to do cholery jest?
- Karolciu, nie denerwuj się - Aśka próbowała mnie uspokoić - coś Ci na pewno wybierzemy i będziesz wyglądać zajebiście.
- Tak... Zastanawia mnie tylko, co ten "Rusek" miał na myśli mówiąc o czymś szczególnym. - zaczęła zastanawiać się Aga - Szczególne to może być nurkowanie, ale tez np. opera.....
- No i oto właśnie chodzi - powiedziałam - A właściwie nie wiem o co chodzi. Przynajmniej jemu.- dodałam smutno.
- Spokojnie dziewczyno. - znowu Aśka, która nigdy nie traciła optymizmu. - Do opery na pewno cię nie zabierze, bo o 15. w żadnej operze spektakli nie grają. To samo z teatrami i innymi, nazwijmy to snobistycznymi miejscami. Więc nie jest ci potrzebna suknia wieczorowa.
- Masz rację - nieco się rozpogodziłam - Co jeszcze możemy odrzucić?
- No myślę, że mecz piłkarski
- Lodowisko
- Narty
- Basen
- Odwiedzenie schroniska dla zwierząt.
Dziewczyny prześcigiwały się w wymyślaniu najbardziej absurdalnych miejsc w jakie Marat mógłby mnie zabrać i co rusz wybuchałyśmy śmiechem. Niektóre ich pomysły były całkiem sensowne i po jakich 10 minutach doszłyśmy do wniosku, że Marat może zabrać mnie najwyżej do jakieś luksusowej restauracji (ale to dopiero wieczorem) a wcześniej do Luwru, czy innego turystycznego miejsca w Paryżu. Coś w środeczku mówiło mi jednak, że się mylimy i to "coś" co będzie moim udziałem dzisiejszego popołudnia, będzie bardziej niezwykłe. Z jednej strony mnie to fascynowało, z drugiej dalej byłam w kropce jeżeli chodzi o strój. Wszystkie zebrałyśmy się przed moją szafą (a raczej wspólną, bo ubrania były wymieszane) i po ok. godzinie doszłyśmy do jako takiego kompromisu. Stałam przed lustrem mając na sobie długą, ciemną pół sportową spódnicę, czarną bluzkę koszulową rozpiętą i związaną z przodu, a z pod spodu wystawał ciemno bordowy top. Do tego włosy spięte w nieco niechlujny kok. Ich część opadała mi na twarz, więc podtrzymywały je okulary słoneczne. Ale, że nie byłam przekonana, co do celu mojej wyprawy, pod długą spódnicą była jeszcze jedna, znacznie krótsza. Super mini, która tworzyła komplet z topem. Całości dopełniał dość mocny i ciemny makijaż. który będzie pasował do spodniego stroju, ale jakoś nie wątpiłam, że będę miała okazję się w nim zaprezentować.
- Wyglądam staro - rzuciłam z niewyraźna miną, kiedy popatrzyłam na swoje odbicie.
- Nie staro, tylko poważnie - poprawiał mnie Aśka.
- Na jedno wychodzi - Nie byłam zadowolona z efektów naszej wspólnej pracy.
- Wcale nie - zaprzeczyła Ola. - Wyglądasz poważnie, a to dobrze, że pokażesz Safinowi twoje drugie "ja". Jakże inne od tej rozrywkowej dziewczyny, która ma fiu bździu w głowie.
- Taa, dzięki - wymamrotała nieco ironicznie. - Może macie racje. Tylko jeszcze n9ie wiem jakie buty założyć.
- No ja myślę, że do tego pasują ci sportowe sandałki. - wtrąciła Paula
- Blee, nie mogę iść na randkę, chociaż w sumie nie wiem, czy to randka, w sportowych sandała.- skrzywiłam się.
- Możesz, pomyśl co zrobisz w szpilkach, kiedy przyjdzie wam 4 godziny po Luwrze chodzić.
- Dobrze, dobrze. Niech będzie, ale wezmę też na wszelki wypadek szpilki - zgodziłam się.
Nie byłam jeszcze do końca gotowa, kiedy zadzwonił dzwonek obwieszczający przyjście Marata.
- Sorka, ale musisz dać mi jeszcze parę minut - rzuciłam mijając go w drodze do łazienki, kiedy Ola wprowadzała go do salonu.
- Nie ma sprawy - odparł
- Oczywiście, że nie. My się nim troskliwe zaopiekujemy - dodała Paula
- Wolałabym, żebyś nie opiekowała się nim nadmiernie troskliwie - posłałam kąśliwą uwagę, bo nagle uderzył mnie obraz Marat i Pauli na dyskotece. Na szczęście uwaga ta pozostała bez odpowiedzi.
Po jakichś 15 min. wsiedliśmy do czekającej na nas taksówki. Trochę zaskoczyło mnie, że jedziemy taksówką, ale nie pytałam o powód. Czekałam z niecierpliwością co będzie dalej.


Część 25.

- Co planujesz?? - spytałam niecierpliwie, gdy tylko taksówka ruszyła
- To niespodzianka. A tak przy okazji, zapomniałem Ci powiedzieć, że ślicznie wyglądasz - powiedział i uśmiechnął się
- Dziękuję. To jak powiesz mi co to będzie?? - nie ustępowałam
- Ach Ty niecierpliwa kobieto - pogroził mi palcem - nie możesz trochę poczekać??
- Nie
- Obawiałem się, że właśnie to powiesz
- więc?? - nie miałam zamiaru zrezygnować
- więc?? - zaczął mnie przedrzeźniać
- No właśnie, słucham zatem
- Boże jaka Ty jesteś uparta!! - wzniósł oczy do nieba - mówił Ci ktoś kiedyś??
- Wszyscy mi to mówią, najczęściej mój brat. Ale to i tak tylko próbka moich możliwości - powiedziałam i popatrzyłam się na niego spode łba.
- próbka mówisz... hmm.. - zastanowił się - ciekawy jestem jaka jest reszta
- Nie zmieniaj tematu. Powiesz mi w końcu to co chcę wiedzieć??
- Nie. Jeśli Ci powiem nie będzie niespodzianki.
- Cholera!
- Co??
- Nic, tylko - zaczęłam, nabrałam powietrza i kontynuowałam z prędkością kałasznikowa żywo przy tym gestykulując - ja bardzo nie lubię czegoś nie wiedzieć, zawsze jestem poinformowana. Jeśli znajomi robią mi jakieś niespodzianki to nic mi o nich nie mówią, bo wiedzą, że nie dam im spokoju dopóki się nie dowiem wszystkiego, dlatego zwykle robią mnie w totalnego konia. Ale z drugiej strony, bardzo lubię niespodzianki. nie ma to jak nie móc się zdecydować czego się chce. odwieczny dylemat każdej kobiety.
- nie tak szybko!!! kilka głębszych oddechów, uspokój się. Wszystko zdążysz powiedzieć, mamy dużo czasu - nabijał się - następnym razem mnie uprzedź, to zdążę się odsunąć.
- Spoko, właśnie doświadczyłeś mojego słowotoku, to norma, czasem mówię jeszcze szybciej, wtedy zjadam końcówki i nikt mnie nie rozumie, dlatego tak gestykuluję, żeby wszyscy wiedzieli o co mi chodzi i żebym nie musiała powtarzać. Czasem jednak musze, zwłaszcza gdy rozmawiam z tatą. Ale trudno, nie można wszystkich zadowolić. czasem... - zaczęłam, ale mi przerwał
- Czyżby znowu słowotok??
- Nie, tym razem rozbudowana wypowiedź
- Aha, w takim razie przepraszam, że Ci przerwałem
- Spoko, więc wracając do wątku.... cholera! zapomniałam - rozłożyłam ręce - jak mi się przypomni to ci dokończę, dobra.
- Spoko, ale mam wrażenie, że to przeze mnie, bo ci przerwałem
- Nic się nie stało, czasem tak bywa, za dużo masła jem i takie są efekty - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego. Odpowiedział uśmiechem.
Usiadłam sobie wygodniej, oparłam się i zatopiłam się we własnych myślach podczas gdy nasza taksówka zatonęła w korku na Polach Elizejskich. Wyglądałam sobie przez okienko, ale również obserwowałam to co dzieje się we wnętrzu taksówki, a troszkę się działo. Maracik co i rusz patrzył na zegarek, a minę miał nie wesołą.
- Co?? - zaczęłam znowu - Boisz się, że gdzieś nie zdążymy??
- Nie, dlaczego?? - zdziwił się - wszystko pod kontrolą.
- To co tak często zerkasz na ten zegarek?? W ciągu ostatnich 5 minut chyba z 10 razy. Masz jakiś tik nerwowy??
- może.... - uśmiechnął się
- Tajemniczy jesteś. No ale oki, nie chcesz puścić pary, spoko. to nawet dobrze.
- Czyżby nadchodził kolejny słwotoczek - zapytał ostrożnie, ale z uśmiechem
- Nie. skończyłam już - odpowiedziałam i znowu zaczęłam wyglądać przez okienko.
- To dobrze - powiedział, ale puściłam tą uwagę mimo uszu, zatopiona we własnych myślach. Gdy taksówka znów się zatrzymała, tym razem na światłach, zauważyłam po prawej stronie SMOKA (DRAGON - nazw będę używać zamiennie) - club mojego walniętego braciszka, jeden z wielu w Europie. A przed nim jakieś dziwne poruszenie w biały dzień. Ochrona stała zwarta i gotowa jak przed jakąś wizytacją. Nagle przed club zajechało czarne, duże BMW, z którego wysiadł..... mój kochany braciszek w towarzystwie Krzyska, Wojtka, Przemka, Kuby i paru innych.
- O kurwa!!! - pomyślałam i dopiero po minie Marata doszłam, że powiedziałam to na głos - o sorrki wypsnęło mi się
- coś się stało?? - zapytał z troska w głosie
- Nie, nic takiego. Tylko nie pamiętam czy wyłączyłam żelazko - nie ma to jak dobra ściema
- Aha. jak nie Ty, to pewnie któraś z dziewczyn - na szczęście kupił moja bajeczkę o żelazku.
- Pewnie tak, ale dla pewności wyślę im esa - powiedziawszy to, wyciągnęłam z torebki telefon i napisałam dziewczynom wiadomość dnia o obecności Mareczka i spółki w Paryżu. Po kilku minutach dostałam odpowiedź od Aśki "Nie myśl o tym narazie. Ciesz się chwilami z Maratem. Jak wrócisz coś się wymyśli. Narka, powodzenia, buziaki".
- i jak?? - zapytał
- Wszystko dobrze
- Aha - odpowiedział. Oboje milczeliśmy podczas gdy taksówka żółwim tempem dążyła do celu.


Cz. 26

Jakież było moje zdziwienie, kiedy po kolejnych kilkudziesięciu minutach jazdy zatrzymaliśmy się pod jednym z paryskich lotnisk. "Niewesoło" - pomyślałam- "Jakby na to nie patrzeć obcy facet wiezie mnie na lotniska, a na domiar złego jeszcze ten mój braciszek się pojawił" -mina trochę mi zrzedła, co nie uszło uwadze Marata.
- Co piękna? Spoważniałaś tak jakoś - zapytał kiedy weszliśmy na lotnisko. Pewnie bardziej się spodziewał, że zobaczy zdziwienie na mojej twarzy, a nie bliżej nieokreślony wyraz oczu, który bardziej pokazywał przerażenie niż zaskoczenie. W sumie to sama nie wiem, które z tych uczuć było w tym momencie silniejsze.
- Jestem tylko zaskoczona - skłamałam troszkę. - To powiesz mi wreszcie na czym polega ta niespodzianka?
- Wolałbym zachować to w tajemnicy, do momentu kiedy tam dolecimy. - zaoponował
- Aha czyli będziemy tam lecieć?
- No ta......
Ale nie mógł dokończyć, bo miałam mu do powiedzenia parę rzeczy. Nawet nie usłyszałam , że zaczął coś mówić.
- Czy ty myślisz, że wsiądę do samolotu z obcym facetem, nie znając celu podróży. nie znamy się wcale, skąd mam wiedzieć , ze nie wywieziesz mnie na Syberie, albo w inne jeszcze gorsze miejsce. Mój dziadek tam był i nie mógł wrócić przez 14 lat, a ja tak nie chce. Co ty sobie w ogóle wyobrażasz. nie możesz robić takich rzeczy. Rozumiem, że to miała być niespodzianka, ale już jest. Jesteśmy na lotnisku, a tego w ogóle się nie spodziewałam. Nie mam zamiaru się dalej ruszać dopóki nie powiesz mi gdzie zamierzasz mnie zabrać. Nikt nie może sobie mnie tak poprostu bezkarnie porywać. Czy ty myślisz, że moje koleżanki by się nie zaniepokoiły moją nieobecnością? W mieście jest mój brat, gdybyś mi coś zrobił na pewno by Ci skopał tyłek. - Nie wiem co we mnie wstąpiło, ale mogłabym tak jeszcze długo. Jednak kiedy popatrzyłam na Marata i zobaczył jak stoi przede mną i się ze mnie śmieje zamknęłam się nagle, bo zbiło mnie to z tropu.
- Nie musisz mnie od razu zastraszać. Wystarczyło powiedzieć, że czujesz się nieswojo i chcesz znać cel wyprawy. - powiedział z uśmiechem.
Zmieszałam się trochę i ładnie przeprosiłam za mój wybuch.
- Nie ma sprawy. Rozumiem, że trzeba uważać na obcych - ciągle się do mnie uśmiechał, a ja z jakiegoś dziwnego powodu topniałam pod jego spojrzeniem.
- To gdzie się wybieramy? - zapytałam nieśmiało
- Hmm.... Skoro już musisz wiedzieć, to ci powiem, niech stracę. Mam dwa bilety do San Tropez - Powiedział machając mi biletami przed nosem.
Nie wiem jak w tamtym momencie wyglądałam, ale oczy miałam chyba większe od twarzy ze zdziwienia. Nie wiedziałam czy się cieszyć, czy pokazać jak jestem zaskoczona.
- Tego się nie spodziewałam - powiedziałam tylko, ale zaraz sobie przypomniałam, ze mój brat jest w mieście. A jeśli odwiedzi dzisiaj dziewczyny, a mnie nie będzie? Co mu powiedzą? A jeśli przyjdzie jutro a ja jeszcze nie wrócę? - Oł fuck, oł shit oł marry christmas - powiedziałam głośno i napotkałam pytający wzrok Marata.
Opowiedziałam mu jak to się zobaczyłam mojego brata, i że on na pewno będzie chciał odwiedzić nasze mieszkanko, bo jest bardzo opiekuńczy (tu słychać było sarkazm), i że mamy problem, bo kiedy dowie się, że z nim wyszłam to nie będzie zadowolony i dziewczyny będą mieć przekichane.
- To niech one też wyjdą. Kiedy nikogo nie będzie w domu, pomyśli, ze razem balujecie i nie będzie się o ciebie martwił.
- A wiesz, że to świetny pomysł? - rozpromieniłam się
- Ja mam tylko takie.
Zadzwoniłam do dziewczyn, powiedziałam gdzie będę i jak rozwiązać problem z Markiem. Teraz już nie miałam żadnego powodu do zmartwień. Zostało mi tylko rozkoszować się nocą w jednym z najbardziej rozrywkowych miejsc na świecie.


Post został pochwalony 0 razy
Śro 21:06, 23 Lip 2008 Zobacz profil autora
karolka




Dołączył: 14 Lip 2008
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszaffka

Post
cz. 27

Samolot gładko wylądował i po kilkudziesięciu minutach lotu znaleźliśmy się w San Tropez. Najpierw skierowaliśmy się do hotelu żeby się odświeżyć. Potem Marat zaprosił mnie do nadmorskiej restauracji Leï Salins, ale najlepsze miało się dopiero zacząć. Wybraliśmy się na dyskotekę. W hotelu zdążyłam oczywiście zrzucić z siebie co nie co i założyć szpileczki. Chyba wyglądałam całkiem dobrze, tak przynajmniej wnioskuję z padniętej szczeny Marata na mój widok . Poszliśmy do słynnej dyskoteki LES CAVES DU ROY. Spędziliśmy kilka godzin na tańcu po czym Marat niespodziewanie zapytał:
-Byłaś kiedyś w klubie go-go? - Na jego twarzy widać było szelmowski uśmiech.
-Nie - odpowiedziałam zaskoczona, ale nie było to do końca zgodne z prawdą. Pomyślałam sobie, że chłopak się namęczył wymyślając jak spędzimy tę noc i pewnie był przekonany, że w takim klubie nie byłam, więc nie chciałam psuć jego idealnego wyobrażenia naszego wypadu.
- To choć ze mną - powiedział tylko i pociągnął mnie za rękę.
Zastanawiałam się czy będzie to występ kobitek czy facetów, ale na szczęście Marat wziął mnie w miejsce gdzie każdy (czyt. i facet i kobieta) mogą znaleźć dla siebie coś miłego. Oglądanie występów striptizerów i striptizerek to naprawdę fajne zajęcie. Maratowi też się bardzo podobało, co było wręcz "namacalne". W pewnym momencie przysunął się do mnie i zaczął całować. Najpierw w szyję. potem ramię, rękę włożył mi pod bluzeczkę i wtedy stało się coś, czego do dzisiaj nie mogę zrozumieć. Podskoczyłam jak oparzona. Marat popatrzył na mnie z niewyraźnym wyrazem twarzy i szepnął mi do ucha: "Dobra, gramy według Twoich zasad. Wiem przynajmniej, że jakieś masz". Przez chwile pomyślałam, że nie wziął mojego zachowania bardzo do siebie, ale chwilę potem powiedział zimnym tonem, że niestety musimy już wracać, bo on ma jutro wieczorem mecz.
Wyszliśmy szybko z klubu, a ja czułam się winna naszemu milczeniu podczas drogi na lotnisko. Przysunęłam się więc do niego i przytuliłam, a on objął mnie ramieniem (jakież to było romantyczne ). Jakoś tak mi się weselej zrobiło. Mimo to podczas lotu nie rozmawialiśmy za wiele. Wiedziałam, że nie ma do mnie pretensji, ale chyba skończyły nam się tematy. Kiedy wyładowaliśmy w Paryżu zadzwoniłam od razu do dziewczyn, że by skonsultować plan działania i dowiedzieć się, czy wpadły na szanownego "big brothera". Zadecydowałyśmy, że spotkamy się przed budynkiem, w którym było nasze mieszkanko. Uspokoiły mnie, że nic złego się nie stało, a Marka ni huhu. Marat odwiózł mnie pod "dom":
-Dziękuję bardzo Karola, to był naprawdę udany wypad. Z nikim innym nie bawił bym się lepiej. - uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek.
- To ja dziękuje - również się uśmiechnęłam i weszłam do mieszkania, a tam czekały już na mnie dziewczyny.


część 28.

Nawet nie dały mi się rozebrać, tylko zasypały pytaniami o poprzednią noc z Maratem.
- opowiadaj nam tu zaraz wszystko, jak na spowiedzi - zażądała Aga
- Dobrze, dobrze, ale może najpierw się przebiorę i odświeżę?? - zapytałam
- Przebrać owszem, ale Twoje odświeżanie trwa za długo, a my.. - tu weszłam jej w słowo
- Jesteście żądne sensacji, nowości??
- Żebyś wiedziała
Przebrałam się w coś wygodniejszego - w dres, usiadłyśmy w salonie na sofach i zaczęłam opowiadać dziewczynom o wczorajszym wypadzie. Co chwila słychać było tylko ich zdziwione "ooo", albo "żartujesz?!" A gdy w końcu doszłam do tematu dyskoteki i tańców z Maratem, Aga nie wytrzymała i zaczęła.
- Wiesz co mówią o facetach, którzy dobrze tańczą??
- Nie, nie wiem, a co mówią - podpuszczałam ją
- Że są dobrzy w łóżku - odpowiedziała z triumfem
- Aaaaa - odpowiedziałyśmy chórem i wybuchnęłyśmy śmiechem
- Dobra, dobra - kapnęła się się, że walnęła gafę - opowiadaj dalej
- Potem zabrał mnie do klubu Go - Go - tu przerwałam, czekając na reakcję dziewczyn
- Co??!!! - powiedziały wszystkie razem - jak to??!! po co??!!
- Dokładnie nie wiem jaki miał w tym cel, poprostu zapytał się mnie, czy byłam kiedyś w takim miejscu, a ja powiedziałam, że nie.
- Ty kłamczuchu!! - Aga znów nie utrzymała języka za ząbkami - a co ze striptizem męskim w Qvo???
- Oj, to się nie liczy, chodziło o taki prawdziwy klub, a u nas tak naprawdę takiego niet, są jakieś tam agencje, ale to nie to samo.
- Oooo - zaczęła Olcia - spodobało Ci się.. hehe, ale mów co było dalej, bo coś mi się wydaje, że teraz zacznie się to, na co wszystkie czekałyśmy - powiedziała i poprawiła się na poduszkach, które służyły jej za siedzisko
- Co się zacznie?? Nie rozumiem - udawałam zgorszoną - już wam wszystko opowiedziałam, nic się więcej nie wydarzyło
- Jasne - powiedziała Aśka - nie ściemniaj nam tu, tylko gadaj jak na spowiedzi, tak i tak to z Ciebie wyciągniemy, mamy swoje sposoby...
- tak?? jakie?? chętnie je poznam
- Wierz mi, nie chcesz ich poznać
- Ok, ok. powiem wam, ale pod jednym warunkiem.
- Wal śmiało
- Aga trzyma buzię na kłódkę i żadna z was mi nie przerywa, bo to mnie doprowadza do szewskiej pasji.
- oki, więc??? - dopytywały się
- Gdy byliśmy w tym klubie Go - Go, w pewnym momencie Marat się do mnie przysunął i włożył mi rękę pod bluzkę
- co??!!! żartujesz!!!! co za cham!!! tak bez pytania, z zaskoczenia??!!
- No może nie tak całkiem z zaskoczenia, nie było akcji typu Balonik, że podszedł do mnie i po chamsku włożył mi łapę za bluzkę. Najpierw zaczął mnie całować, po szyi, ramieniu, a dopiero później była akcja bluzka.
- Aha - zaczęła Olcia - ale to nie znaczy, że mógł Cię tak poprostu zmacać, bo przecież o to mu chodziło
- zapewne, ale jak się wzdrygnęłam, to przestał i powiedział coś że teraz gramy wg moich zasad i wie, że jakieś mam.
- Co on sobie kurwa myślał, że co Ty pierwsza lepsza i zaraz tu przed nim nogi rozłożysz??!!! - Aśka była wściekła - Jak teraz wygląda?? pewnie ma pizdę pod okiem, co??
- Nie
- Jak to nie??!! Nie dostał po pysku?? Dlaczego??
- nie wiem, zaskoczył mnie. nie miałam czasu na reakcję, poprostu się spięłam
- ale zwykle po takim spięciu następował zmasowany atak i koleś zwykle miał pizdę pod okiem, czasem złamany nos, a nawet przetrącona szczękę
- miałam go tak urządzić?? wiesz jakby wyglądał na meczu??
- Dobra zapytam z innej beczki - zaczęła już nieco spokojniej Asia - podobało ci się, jak Cię tak całował
- Noo - rozmarzyłam się - nawet dreszcz mnie przeszedł, ahhhh
- No tak, nie przyłożyła mu, bo ktoś tu się kimś zauroczył - stwierdziła
- Kto - ja?? kim - Maratem?? odbiło Ci?? poprostu było miło, oprócz tej akcji bluzka
- Dobra, dobra - wtrąciła Ola - nas nie nabierzesz, inny od razu dostałby po mordzie lub chociaż po klejnotach koronnych, ale to przecież Safin - przystojniaczek
- Może i tak, ale jasno dałam mu do zrozumienia, ze nie ze mną te numery, ja nie lecę na taki bajer
- I bardzo dobrze - zgodziła się Aśka - najważniejsze to szanować sama siebie
- Uhm. Dobra, ja teraz idę pod prysznic, jakby kto dzwonił to ja się moczę - powiedziałam i poszłam w stronę łazienki
- Poczekaj chwilkę - zatrzymała mnie Aga - a co z powrotem?? Nie rozmawialiście o całej tej sytuacji??
- Nie, w sumie to wracaliśmy w milczeniu. Odwiózł mnie pod sam dom, pożegnaliśmy się, powiedział, że gra wieczorem i tyle. a właśnie co robimy wieczorem?? idziemy gdzieś??
- No w sumie można by się przejść obejrzeć jak gra - zaczęła Aga
- Nie wiem, jak wam - zaczęła dotąd milcząca Paula - ale mnie się nie chce nigdzie dziś łazić
- Fakt mi też się nie chce - przytaknęła Aśka - Ale...
- Jakie ale?? - zapytała Paulinka
- takie, ze mamy karnet. Przykro byłoby z niego nie skorzystać - to raz, a dwa poznałyśmy Marata i na pewno byłoby mu miło, gdyby oprócz "swoich" boksie, zobaczył kogoś znajomego na trybunach.
- No - odpowiedziała - To niech Karola idzie, znają się przecież tak dobrze - powiedziała ironicznie
- Daj spokój, tym kąśliwościom - zwróciła jej uwagę Aśka - idziemy wszystkie. No panny ruszamy się, trza się wyszykować.
- No dobra - powiedziała Ola - a z kim on dziś gra?? - zapytała Aśkę
- A skąd ja mam wiedzieć?? - rozłożyła ręce

część 29.

Gdy wyszłam z łazienki dziewczyny nadal siedziały w salonie zastanawiając się kim gra dziś Marat.
- Co Wy tak siedzicie?? - zapytałam - Nic nie wymyślicie. Zapewne gra z jakimś kwalifikantem, skoro to pierwsza runda.
- Oooo - odpowiedziała Aga - jakaś ty obeznana w tym temacie.
- No przecież podczas drogi tutaj przeglądałyśmy tą książkę "Tenis w weekend" czy cos takiego i .....
- Dobra, dobra przestań się tłumaczyć - uśmiechnęła się Aśka - dobra panienki szykujemy się i ruszamy na korty.
Wyszykowałyśmy się w nad wyraz szybkim tempie. Zebrałyśmy się w holu, wszystkie ubrane na sportowo. Spodenki, spódniczki, adidasy, podkoszulki i torebki, nic nadzwyczajnego. Czekałyśmy jeszcze tylko na Paulę.
- Ej no!!! Długo jeszcze??!! Wyłaź już, bo się przez Ciebie spóźnimy!!!! - Krzyknęła Aga
- Już, już wychodzę - odkrzyknęła - dajcie mi jeszcze minutkę, musze pomalować jeszcze rzęsy.
- Masz dwie minuty - krzyknęła Aśka - a potem wychodzimy bez Ciebie. Jasne!!!
- Tak, zaraz będę gotowa.
Nie czekałyśmy na nią długo. Gdy wyszła z pokoju szczeki nam opadły. Stałyśmy z otwartymi buziami, nie wiedząc co mamy powiedzieć, jak zareagować. Paulina miała na sobie mini spódniczkę, naprawdę mini, skąpą, wydekoltowaną bluzkę, mało jej cycki nie wyskoczyły, do tego szpilki w szpic na wysokich obcasach. widok był zabójczy. Pierwsza ocknęła się Ola.
- A Ty gdzie się wybierasz?? na imprezę??
- Nie, no przecież miałyśmy iść na korty. Podoba się wam. - prędzej stwierdziła niż zapytała - Mam nadzieję, że Marat zareaguje podobnie - wyznała szczerze.
- Wiesz.... - zaczęła delikatnie Aśka - ten strój, to raczej na impre pasuje, a nie na mecz. Będziemy pewnie siedzieć w słońcu i będzie gorąco, wtedy cała tapeta Ci spłynie, a to nie będzie smaczny widok. Ale jak tam sobie chcesz - zrezygnowała z kazania - To jak wszystkie gotowe?? to idziemy - powiedziała i wyszłyśmy.
trochę nam zajęło dojechanie do Lasku Bulońskiego, ale w końcu udało się nam przebić się przez centrum. Spokojnie weszłyśmy sobie na teren kortów. Bez większych problemów znalazłyśmy interesujący na kort. Po drodze kupiłyśmy sobie cos do jedzenia i picia, po czym spokojnie zajęłyśmy miejsca na trybunie i czekałyśmy na rozpoczęcie się meczu....


Post został pochwalony 0 razy
Sob 14:06, 26 Lip 2008 Zobacz profil autora
karolka




Dołączył: 14 Lip 2008
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszaffka

Post
część 30

Po kilku chwilach zawodnicy wyszli na kort. Najpierw ten, nazwiska niestety nie pamiętam, kwalifikant, a za nim wyszedł Marat. Obserwował trybuny, jakby kogoś szukał, ale czy znalazł.... Wink Gdy nas zauważył uśmiechnął się delikatnie. Miałam dziwne wrażenie, jakby patrzył się tylko na mnie. kilka minut trwała rozgrzewka, a potem zaczął się mecz. Nie powiem żeby był on ekscytujący, ot poprostu dwóch facetów stojących naprzeciwko siebie, oddzielonych siatką, odbijających zielono-żółta piłeczkę, co jakiś czas biegali, lub krzyczeli - to głównie Marat, jak im coś nie wyszło. wygrał gładko. Jednak po wyjściu z kortu żadna z nas niestety nie pamiętała wyniku... Najważniejsze było, iż ten którego przyszłyśmy oglądać, dopingować gra dalej. Łaziłyśmy sobie po kompleksie bez celu, w końcu niczego nieświadome przeszłyśmy nie zauważone przez nikogo, przez jakąś bramkę i znalazłyśmy się w zupełnie innym świecie, gdzie zwykły, szary człowieczek nie ma wstępu. Pełno tu było ochroniarzy, dziennikarzy, jacyś ludzie biegali. Po jakimś czasie kręcenia główkami zauważyłyśmy murzynkę, która jeszcze niedawno, przed meczem Marata mignęła nam na korcie głównym. Teraz wyglądała zupełnie inaczej, była uśmiechnięta, skora do rozmów, rozluźniona.
- Identyfikatory prószę - usłyszałyśmy nagle za sobą. Odwróciłyśmy się jak na komendę. Przed nami stał wielki, chyba z dwumetrowy facet i z poważna miną powtórzył - Identyfikatory proszę.
- yyy.... - zaczęłam się jąkać - identyfikatory??
- Tak, takie małe sztywne kartoniki, gdzie napisane jest kim panie są, chcę je zobaczyć - powiedział nieco łagodniej widząc moje przerażenie
- wiem co to jest identyfikator - obruszyłam się - po co chce pan zobaczyć mój sztywny kartonik??
- Chcę sprawdzić kim panie są - powiedział już spokojnie - Bo raczej wątpię by były panie zawodniczkami
- No racja - zaczęłam, ale mi przerwał
- Jeśli więc weszły tu panie przez przypadek, musze prosić, abyście opuściły ten teren, nie jesteście upoważnione żeby tu przebywać.
- Ale dlaczego???- oburzyła się Aśka - Przecież nie robimy nikomu nic złego, nawet nas nikt nie zauważa. Dałby pan spokój - uśmiechnęła się zalotnie
- Niestety nie mogę, takie są przepisy - odpowiedział
- Przepisy zawsze można nagiąć – nie ustępowała - przecież sam widzisz - bezceremonialnie przeszła z facetem na Ty - że jesteśmy grzeczniutkie.
Gdy Aśka urabiała faceta, tak jakoś kręciłyśmy się niedaleko niej, jakby co, a tym czasem obserwowałyśmy sobie ludzi, z nadzieją, że spotkamy kogoś znajomego. Po chwili z budynku obok wyłonił się zadowolony Marat. szedł w towarzystwie jakichś ludzi, dopiero po chwili kapnęłyśmy się, że to zapewne jego trenerzy. Nagle jeden z nich spojrzał na Paulę i aż gwizdnął, co zwróciło uwagę "naszego misia" Wink Uśmiechnął się, opuścił trenerów i podszedł do nas.
- Hej! Co Wy tu robicie??
- A tak sobie spacerujemy - odpowiedziałyśmy zgodnie z prawdą - i jakoś tak wyszło, że zawędrowałyśmy aż tutaj.
- Aha, co robi Aśka??
- Jeden z ochroniarzy nas zaczepił, chciał od nas identyfikatory i teraz Asia próbuje go urobić by dał nam spokój, bo oczywiście sztywnych tekturek nie posiadamy - powiedziałam szeptem i uśmiechnęłam się. w odpowiedzi puścił mi oczko.
- Hej Marat!! - usłyszałam nagle głos Pauli. Podeszła do nas pewna siebie i uśmiechnięta - Gratuluję wygranego meczu - powiedziała i delikatnie go objęła
- Heh, nic wielkiego, zwykły mecz pierwszej rundy - odparł i zwinnym mało dostrzegalnym ruchem wyswobodził się z jej objęć.
- masz jakieś plany na wieczór?? - zaczęła znowu
- Właściwie to nie, ale zawsze można coś ciekawego wymyślić - uśmiechnął się
- to może wpadniesz do nas na kolację, sama cos przygotuję specjalnie dla ciebie. Co Ty na to??
- yyy... no... nie wiem... jeszcze... - zaczął się jąkać
- Jeśli odmówisz, to się obrażę - tu zrobiła dzióbek - poza tym będziemy w szóstkę. My i Ty. Więc??
- jeśli będziecie wszystkie to bardzo chętnie. O której?? Mam przynieść coś ze sobą??
- hmm... - zastanowiła się. odwróciła się do nas. Przysłuchiwałyśmy się tej rozmowie z zaciekawieniem. Nawet ów ochroniarz dał nam spokój, jak tylko zobaczył, ze znamy się z Safinem - Jak myślicie, która godzina będzie najlepsza???
- no ja nie wiem - zaczęła Aśka - to zależy ile czasu potrzebujesz na przygotowanie wszystkiego - powiedziała z przekąsem. Wiadomo było nie od dziś, że Paula wcale taką dobrą gospodynią nie była, jeśli można coś o niej powiedzieć to tyle, ze ona sama z głodu by nie umarła, ale ktoś dla kogo miałaby gotować to już inna sprawa.
- No tak.... myślę, że 19.00 będzie najlepsza - odpowiedziała po chwili namysłu.
- Ok w takim razie jesteśmy umówieni - uśmiechnął się - do zobaczenia - powiedział i poszedł.

Żeby następny ochroniarz nas nie capnął zawinęłyśmy się z powrotem z zamiarem przygotowania czegoś. Po drodze Paula paplała o kolacji
- Zobaczycie, będzie super, przygotujemy wsio, ugotujecie i będzie cacy - szczebiotała
- Zaraz - zaczęła Ola - jak to ugotujecie??!! Przecież powiedziałaś mu, że sama wszystko zrobisz. A teraz słyszymy cos zupełnie innego.
- Przecież wiecie, że ja nie bardzo umiem gotować - uśmiechnęła się niewinnie
- To po co mówiłaś mu, że sama wszystko przygotujesz, jak to było - Ola zawiesiła głos - Przygotuje specjalnie dla ciebie - sparodiowała Paulę sprzed kilkunastu chwil
- Ale.... - zaczęła Paula - myślałam, że mi pomożecie - powiedziała z pretensja w głosie
- W czym mamy ci pomóc?? - zapytałam nagle
- no w przygotowaniu. Sama wiesz.. - popatrzyła się na mnie - że najlepszą drogą do serca faceta jest żołądek.
- wiem, ale dlaczego mamy robić coś za ciebie. Tego nie rozumiem... mamy być Twoimi niewolnikami... my zrobimy a jemu powiesz, że wszystko zrobiłaś sama???
- Nie chcecie mi pomóc to nie, obejdzie się - obraziła się
- Cisza w Narodzie!!! - odezwała się Aśka - zrobimy tak, najpierw ustalimy co chcemy ugotować, a potem podzielimy się pracą. Ale nie licz na to - zwróciła się do Pauli - ze będziesz miała najlżejsza robotę. Tak będzie i przestańcie się już kłócić i docinać sobie.
- Tak jest generale - zasalutowałam Aśce i uśmiechnęłam się

Wszystkie nasze myśli krążyły teraz wokół pomysłów kulinarnych. Pojechałyśmy do Cory (ichniejszy supermarket) i zrobiłyśmy potrzebne zakupy. kupiłyśmy nawet trochę więcej, ale przecież wszystko może się przydać... Wróciłyśmy do domu i zadekowałyśmy się w kuchni. niewiele mówiłyśmy, byłyśmy skupione na pracy, gotowałyśmy, piekłyśmy, smażyłyśmy. Gdy wszystko było już prawie skończone, został jeszcze deser, postanowiłyśmy nakryć do stołu. Dwie godziny przed przyjściem Marata wszystko było zrobione, stół nakryty. tylko my same musiałyśmy się doprowadzić do porządku, tak wiec rozeszłyśmy się do pokoi.....


część 31.

Kilka minut przed siódmą spotkałyśmy się w salonie. Miałyśmy podobny gust, więc nic dziwnego, że wyglądałyśmy podobnie, elegancko, ale skromnie, bez przesady. Nawet Paula wyglądała schludnie, nie tak ekstrawagancko jak na meczu. Zwykła czarna sukienka, jak na mój gust nieco przy krótka, ale to nie ja założyłam, więc dałam spokój.
Marat okazał się być punktualny. Wyglądał naprawdę sexy. miał na sobie ciemne dżinsy, adidaski i granatową koszulkę, która podkreślała jego atletyczna sylwetkę. Wypsikany perfumami, luźno puszczone loczki i zadbany zarościk. Normalnie ciacho... cud, miód. Nie mogłyśmy od niego oczu oderwać. Przyniósł ze sobą butelkę czerwonego wina. Paula oprowadzała go po naszym "skromnym" lokum, a my w tym czasie przygotowałyśmy jedzonko w salonie. Wszystko było już gotowe, ale Pauli ani Marata ni widu ni słychu.
- No nic - zaczęła Aśka - siadajmy, pewnie zaraz przyjdą
- Taa... - zaczęła Aga - jak tylko Paula dokładnie oprowadzi Go po swoim pokoju - w odpowiedzi parsknęłyśmy śmiechem. Mimo wszystko coś ukuło mnie w serce. Jakiś żal, tylko nie mogłam zrozumieć dlaczego. Czy z powodu Pauli, która wiedząc, że Marat mi się podoba, stała się jego cieniem. A może jego zachowanie w stosunku do mnie. Gdy byliśmy sami był uprzejmy, słodki, czuły, delikatny, zabawny. gdy tylko w pobliżu pojawiała się Paula zmieniał się momentalnie. Przy niej nie istniałam.
W końcu przyszli. Spojrzałyśmy na nich, wyglądali normalnie, widocznie u Pauli w pokoju nic się nie wydarzyło. Usiedliśmy, Paula cos tam paplała, ale praktycznie nikt, może oprócz Marata jej nie słuchał. w ogóle ta rozmowa się jakoś nie chciała kleić i postanowiliśmy jeść w milczeniu, nawet Paulinka się uciszyła. Jak to Aga skwintowała "Jak pies je to nie szczeka".
Po kilkunastu wśród ciszy i brzęku sztućców rozległ się dzwonek telefonu. Mojego telefonu. Powiedziałam "przepraszam" i poszłam odebrać. Do salonu dobiegały tylko urywki rozmowy.
- Ciekawe kto dzwoni?? - zaczęła Paula - może Nowy - powiedziała i uśmiechnęła się zalotnie. Marat podniósł wzrok znad swojego talerza
- Nowy?? kto to jest?? - zapytał
- Były facet Karolci. Ale to na pewno nie on, z nim nie rozmawiałby tak długo i radośnie. Jak skończy to się dowiemy, kto tam się dobija - ucięła Aśka
- A skąd wiesz, że to nie on - drążyła Paula - przecież tak naprawdę nie wiemy jak to się między nimi skończyło i czy rzeczywiście się skończyło - powiedziała obserwując Marata, który wydawał się być coraz bardziej zainteresowany tym kolesiem.
- Wierz mi skończyło się - powiedziała Aga
- A niby skąd wiesz??!!
- Bo kurwa byłam przy tym - Aga już nie wytrzymywała tej infantylnej gadki - byłam przy tym jak ją okłamywał, zdradzał, obiecywał, że skończy z ćpaniem, ale tylko obiecywał, jak ja okradł, jak na jej oczach, mało nie zgwałcił tej Moniki. Myślisz, że to kurwa takie przyjemne, jak chłopak, którego się kocha całym sercem, odpierdala ci takie akcje??!!! - podniosła głos
- Aga spokojnie - próbowała ją uspokoić Ola - oddychaj
- Przepraszam, ale musze wyjść - powiedziała i odeszła od stołu. już miała wyjść z pokoju, gdy się odwróciła, spojrzała na Paulę i powiedziała - gdybyś większą uwagę zwracała na nią, a nie na kolesi, którzy się wokół kręcą i przed którym warto by tu nogi rozłożyć, to byś kurwa wiedziała jak to było, a nie robisz tu teraz z siebie głupią cipę. naprawdę nie wiem co chcesz przez to osiągnąć.... - zawiesiła głos - chociaż nie, już wiem. Wszystkie wiemy - popatrzyła się na Marata - ale wiedz jedno, nigdy jej nawet nie dorównasz!!! Spróbuj jeszcze raz oczernić moja przyjaciółkę przed jakimś kolesiem a... - nie zdążyła dokończyć bo Paula jej przerwała
- A co??
- A będą mnie musieli trzymać, żebym ci nie zajebała!!!
Aga wyszła, Paula usiadła w milczeniu kończyła swoja kolację, Aśka z Olą patrzyły tylko na siebie.
- Skoro to nie Nowy, to kto to?? - odezwała się po chwili
- Kto by to nie był, ma gadane - Ola lekko się uśmiechnęła - zwłaszcza, że Karolka rzuca tylko pojedyncze słówka, a zwykle to ona pepla. widocznie dzwoni większa gaduła - spojrzała na Marata - Karolka to nasza mała gadułka, czasem się śmiejemy i mówimy tylko "wrzuć grosik to może się zamknie"
- Aż tak - zdziwił się
- Eee tam - zaczęła Aśka - to tylko taki nasz żarcik
- opowiedzcie mi cos jeszcze o Karolci - poprosił
- Dlaczego od razu o Karolci?? - oburzyła się Paula - jej nie ma, a Ja powiem Ci wszystko, co chcesz wiedzieć o mnie - powiedziała zalotnie
- Nie, dzięki. Czasem lepiej dowiedzieć się czegoś o drugim człowieku z ust jego przyjaciół. Tak więc powiecie mi coś?? - zapytał znowu
- Karolka to studnia - zaczęła Aga, która właśnie weszła do salonu - znam ją już bardzo długo, od podstawówki, a dotąd potrafi mnie zaskoczyć
- A zaskakuje??
- Owszem, nawet ostatnio, bardzo mnie zaskoczyła i nie tylko mnie
- Taak?? Kiedy?? - dopytywał się
- Po waszej eskapadzie do Saint Tropez
- Aha - zaciął się - czym was tak zaskoczyła
- Ano tym, że po swojej, powiedzmy akcji nie dostałeś przynajmniej po twarzy - powiedziała
- Ty, Aga od kiedy Ty się zrobiła taka delikatna, jeszcze kilka minut temu - zaczęła Aśka
- kilka minut temu była inna sytuacja, A teraz?? Co miałam mu powiedzieć, że zwykle po takiej akcji koleś ma złamany nos, bądź szczękę, pizdę pod okiem i popękane żebra?? - zapytała niewinnie. Spojrzały na Marata, wyglądał jakby zobaczył ducha, blady, przerażony, milczący, oczka jak spodki.
- Ej coście mu nagadały??!! - oburzyłam się
- Nic, tylko prawdę - zaczęła Aśka, a dziewczyny przytaknęły - o tym, że umiesz zaskakiwać ludzi, że nas ostatnio zaskoczyłaś i to mocno.
- Aha, ale Marat - popatrzyłam się na niego - Nie wierz im, popiły i teraz wyobraźnia im działa.
- aha - wyglądał jakby nieco się uspokoił - spoko
- Dobra, Ty nam tu gadaj zaraz kto dzwonił - domagała się Aśka
- Zgaduj zgadula, do trzech razy sztuka - uśmiechnęłam się
- Nowy!! - krzyknęła Paula
- A po chuja miałabym rozmawiać z tym kutasem??!! - wypaliłam - skąd ci to kurwa przyszło do głowy.
- skądś jej wpadło - odpowiedziała Olcia - ale mniejsza z tym. Kuba??
- Nie. Macie ostatnia szansę
- Marek??!! - powiedziały razem
- nie, ale o niego chodziło - uśmiechnęłam się
- No więc, kto dzwonił, o co chodziło, mów zaraz - Aga była bardzo dociekliwa
- Już, już mówię - broniłam się - dzwonił Krzysiu - odpowiedziało mi zbiorowe "Ooo" - Cicho, bo nic wam nie powiem, a za jakieś 15 minut się tu zwalą, wyniosą nas, a potem będą się skręcać ze śmiechu. Nabijać się będą przez miesiąc.
- Kto??!!
- No chłopaki, cała nasza ekipa. Przyjechali do klubu, jest impreza, za 15 minut Krzysiu jeszcze raz dryndnie żeby się dowiedzieć czy wszyscy idziemy, przyjadą po nas. Nie pozostaje nam nic innego jak tylko się przebrać, bo tak - pokazałam na siebie - nie pójdę. Co Wy na to??
- jesteśmy za!!!! - odpowiedziały
- Marat Ty oczywiście idziesz z nami - powiedziałam nie czekając na jego zdanie, aprobatę czy sprzeciw.
- Bardzo chętnie - uśmiechnął się do mnie szeroko.

Część 32

Zostawiłyśmy Marata samego sobie w salonie. Co chwila słychać było tylko nasze krzyki „co zakładasz??”, „odstawiamy się??”, „jasne, że tak. Niech im kopary opadną i zbierają zęby”, czy „pożycz mi spódnicę i buty”. Po kilkunastu chwilach dziewczyny zebrały się w salonie. Oprócz Olci, która tym razem włożyła długie spodnie, czarny, połyskliwy top i czarne adidasy, wszystkie były w spódniczkach i na obcasach.
- świetnie wyglądacie – powiedział Marat taksując każdą po kolei – wszystkie gotowe, możemy już iść?? A tak w ogóle to gdzie idziemy?? – zapytał
- Do Dragona – odpowiedziała Aga
- Aha – powiedział lekko zdziwiony – z tego co wiem, to bardzo trudno się tam dostać, nawet mając w środku znajomości.
- Dobrze będzie – uśmiechnęła się do niego Aga - mamy specjalny „bilet wstępu”. Tylko mógłby wreszcie ruszyć swoje cztery litery!! – krzyknęła – rusz się wreszcie!!!!
- Idę, idę – odkrzyknęłam – nie mogę znaleźć drugiego kolczyka od pary i bransoletki
- To załóż coś innego – ponaglała mnie Aśka – bo nas w końcu nie wpuszczą
- Mnie zawsze wpuszczą. A jak mnie to i was, więc przestańcie się pieklić, tylko spokojnie czekajcie, aż znajdę to cholerstwo, bo jak Boga kocham Diabeł ogonem nakrył.... – słychać było moją szamotaninę po pokoju. Nagle zrobiło się cicho.
- No może już – ucieszyła się Paula – Karola idziemy!!
- Ale może ja bym się jednak przebrała w coś innego... – zaczęłam..
- Nie pierdol!!!! Tylko wyłaź w tym co masz na sobie!! Nie mamy czasu – powiedziała zdenerwowana, lecz szybko pożałowała swojej decyzji. Gdy wyszłam okazało się, że ubrałyśmy się praktycznie tak samo. Ta sama mini, szpilki, bluzki, podobne torebki i kurtki, inne dodatki, Paula wybrała róż, ja srebro i makijaże ona wybrała ostry i ciemny, ja delikatny i jasny.
- Ooo.... – zdziwiłam się – Paula to chyba telepatia – uśmiechnęłam się do reszty.
- Wyglądacie odlotowo – odezwał się dotąd milczący Maracik – i sexy – uśmiechnął się – Twoja jest chyba nieco dłuższa niż Karoli – zwrócił się do Pauli
- Nie – zaczęła smętnie – są takiej samej długości
- Po prostu Karolka ma dłuższe nogi – dokończyła Aga
- Długie, zgrabne i bardzo seksowne – puścił mi oczko. Uśmiechnęłam się w odpowiedzi.
- Dobra dzieciaki, koniec tego słodzenia sobie nawzajem – powiedziała Aśka, podniosła rękę do góry i zawołała – wycieczka wychodzimy!!!
- Oho strażnik moralności się w niej odezwał – szepnęła Aga
- Raczej strażnik Teksasu – odbiłam piłeczkę. Parsknęliśmy
- Słyszałam! – mruknęła Aśka
- Dobra, dobra już nic nie mówię – odpowiedziałam i zrobiłam niewinną minkę.
- Wy tak zawsze?? – spytał Marat
- No – zaczęła Ola – teraz to i tak nic, gorzej jest gdy sobie koleżanki popiją – uśmiechnęła się
- Hoho koleżanki??!! – oburzyła się Paula – a koleżanka Ola to niby co??!! Abstynent, a może zaszyta jesteś??!! – zażartowała sobie
- Ok., ok. – broniła się – śmieszniej jest gdy sobie popijemy – poprawiła się
- To zabawowa z was ekipa – stwierdził
- No... – odpowiedziałyśmy zgodnie
Droga do klubu zeszła nam na żarcikach, docinkach, śmianiu się z ludzi. Marat był pierwszym facetem, z którym po tak krótkim czasie znajomości, czułyśmy się tak swobodnie. Jakbyśmy znali się od lat. Jakby zamiast niego szedł z nami Krzysiek, Wojtek, Marek czy inny z naszej paczki. Dudniąca muzyka o raz tłum ludzi przed wejściem potwierdzał, że zbliżamy się do Dragona. Zapowiadała się super impreza, w końcu polska ekipa rządzi tej nocy w Paryżu. Rozpychając się łokciami przepchnęliśmy się przez wszelkie osobliwości, wielkich i małych facecików, piskliwe panienki odstawione jak na pokaz mody, do wejścia. Na bramce stał Wojtuś z Balonikiem i korzystając z tego przywileju taksowali panny. Gdy nas zauważyli wreszcie (!!) pomogli nam przebić się do wejścia. Poznałyśmy ich z Maratem, byli pod wrażeniem.
- Hej Karola co Ty masz na sobie??!! – zdziwił się Balonik – nareszcie widać, że masz zajebistą figurę, seksowne nóżki, normalnie chcę Cię schrupać – powiedział próbując mnie objąć
- Wyluzuj i napij się czegoś zimnego żeby ochłonąć – odsunęłam się od niego – wiesz.... marzenia to dobra rzecz, ale one zwykle się nie spełniają.... – powiedziałam zalotnie
- Co ja Ci zrobiłem, że tak mnie ranisz??!! – żartował – aż mi serce krwawi Ty nieczuła kobieto – uśmiechnął się
- Dobra, chodźmy do środka, jeszcze was tu zmiażdżą – powiedział Wojtuś obejmując mnie w pasie. Marat spoważniał – a wtedy Marek by mi dał....
- Ooo.... ktoś tu spoważniał – szepnęła Ola do Agi – widziałaś... gdy Wojtek objął Karolcię Maratowi mina zrzedła....
- Uhm... czyżby był zazdrosny??!!
- Niewykluczone – odpowiedziała Olcia i obie parsknęły. Reszta nie zwróciła na to uwagi.
Weszliśmy do środka, muzyka głośno grała, basy dudniły, mało bębenki nie popękały, impreza powoli się rozgrzewała. Doszliśmy do naszego stolika, gdzie na kanapach wokół stołu rozwalona była reszta naszych „prezesów” . Brakowało jedynie Mareczka. Na pytanie Aśki, gdzie jest jej połówek Krzysiek wyjaśnił, że jest w biurze, na tyłach klubu, ale niedługo powinien do nas dołączyć. Zamówiliśmy po piwie i część usiadła, lecz ja i Aga doszłyśmy do wniosku, że nie ma na co czekać, tylko trzeba rozbujać towarzystwo i poleciałyśmy na parkiet.
- Ooo.... – zaczął Krzysiek po chwili – Karola ma na sobie mini!! Co jej się stało??!!
- Ty to masz refleks szachisty, dopiero teraz to zauważyłeś?? Nic jej się nie stało, po prostu chciała zrobić wejście smoka – uśmiechnęła się Olcia
- I udało się jej – puścił porozumiewawcze oko – ten jej strój, kocie ruchy bardzo działają na zmysły. Gdyby nie to, że jest dla mnie jak siostra, ciekawie by się działo. Ona jest niesamowicie seksowna i pociągająca. Ehhh... szkoda. Ciekawy jestem czy jest gdzieś facet, dla którego ona straci głowę.....
- Myślę, że jest bliżej niż Ci się wydaje – oczami wskazała na Marata, który w tym czasie obserwował nas dające czadu na parkiecie. Po chwili wstał i dołączył do nas.
- On??!!! Żartujesz!!! – zdziwił się – co On takiego w sobie ma....??
- No wiesz... – zaczęła – słodki uśmiech, seksowny wygląd...
- Aha czyli norma. Nie sądziłem, że ona poleci na takiego faceta....
- Takiego?? – zdziwiła się
- No....no... takiego.... normalnego – jąkał się – przecież On się niczym ode mnie, od nas nie różni.
- Skrzydeł nie ma i nie lata jak Superman - zażartowała sobie – ale widocznie czymś się jednak różni, bo Karolka bardzo go lubi, myślę nawet, że coś więcej....
- Coś więcej?? Czyli co?? Nie mów, ze się w nim zakochała.....
- Nie... jeszcze nie... chyba... z reszta sam wiesz, że akurat za nią trudno nadążyć. Zmienia się jej jak w kalejdoskopie. Spójrz na nich – wskazała ręką parkiet, na którym tańczyłam z Maratem – bardzo ładnie razem wyglądają – uśmiechnęła się do Krzyśka.
- Masz rację – przytaknął – ale swoja drogą dobrze, że po tym kutasie spotkała faceta, który nie traktuje jej jak rzeczy... Lecz, jeśli okaże się, że ten kolo ją skrzywdził, że będzie przez niego płakać to obiecuję Ci, że przetrącę mu kręgosłup – odgrażał się
- Nie tylko Ty – powiedziała Olcia wskazując ruchem głowy przepychającego się przez tłum Marka – Big brother będzie pierwszy do tego typu działań, w końcu o jego młodszą siostrę chodzi.
- Hej Olcia – przywitał się – gdzie reszta?? Czyżby znowu zostawiły Cię samą??
- Nie, Karola szaleje na parkiecie z Maratem, Paula daje się podrywać Jarkowi, choć w głębi duszy wolałaby, żeby to był Marat, ale to już inna historia – machnęła ręka widząc, że chłopcy wykazali zainteresowanie tą sprawą – Aga z Aśką od 15 minut siedzą w ubikacji i właśnie idę zobaczyć co się z nimi dzieje – powiedziała i szybciutko spłynęła, bo Marek otwierał buzię, by o coś zapytać.
Z impetem wpadła do kibla i od progu zaczęła.
- Zabijcie mnie! Albo lepiej obetnijcie mi ten długi jęzor, żebym już nigdy nie mogła nic powiedzieć! Cholera!! Ja to zawsze muszę coś palnąć!!!
- Co się stało??!! – zapytała Aśka przez drzwi ubikacji – cos zrobiła?? – dopytywała się Aga
- Gdy stałam z Krzyśkiem i rozmawialiśmy podszedł Marek i niechcący powiedziałam mu o małym, niepisanym konflikcie między Karolą i Paulą na linii Marat.
- Co??!! – krzyknęły i równocześnie wyszły z ubikacji – super!! To teraz Marek nie da nam spokoju. Że nie umiesz trzymać jęzorka za ząbkami. No trudno. Trzeba będzie coś wymyślić, żeby zbić go z tropu, albo zainteresować czymś innym.
- Uhm – zgodziły się Aga z Olą – tylko co??
- Coś się wymyśli. Gadaj mi tu zaraz co dokładnie mu powiedziałaś – rozkazała
- Zapytał się mnie gdzie jesteście, więc mu powiedziałam, a gdy doszłam do Pauli to stwierdziłam tylko fakt, że zamiast zalotów Jarka wolałaby pewnie zaloty Safina, który wtedy nie wypuszczał Karolci z objęć.
- Żartujesz??!! - Aga była pod wrażeniem – No patrz – zwróciła się do Aśki – my tu siedzimy, a tam rozgrywają się takie rzeczy. Jak myślicie, czy między nimi cos się w najbliższym czasie wydarzy??
- Czas pokaże, na razie chodźmy do reszty, może to wszystko da się obrócić w niewinny żarcik. Paulinka na pewno będzie współpracować, to leży w jej interesie.
Wychodząc z kibla rozglądały się po sali ale nigdzie nie było widać Karoli ani, tym bardziej Marata. Przepychając się przez tłum spotkały Paulę, która najwyraźniej próbowała w niezbyt miły sposób zgubić Jarka.
- Ty co tak uciekasz temu facetowi?? Przecież widać, że mu się podobasz - dziwiła się Ola
- Ale on mnie nie. Fajny z niego chłopak, ale na kumpla, na nic więcej. A on nie przyjmuje tego do wiadomości, upiera się, że może być dla mnie kimś więcej. Tylko, że ja mam już kogoś innego na oku... Safina – wyznała szczerze, jak zwykle po alkoholu – chyba zwieję przed nim do domu, może złapię jeszcze Marata, namówię go i pójdziemy się gdzieś zabawić. W końcu noc jeszcze młoda.
- Co Marat robiłby u nas?? – zapytała Aśka – cos się stało?? Gdzie jest Karolka??
- Karola złamała w obcas w tych swoich szpilkach, złapał ja skurcz i Marat po rozmowie z Markiem miał ja odprowadzić do domu. Szczęściara, że też nie wpadłam na ten pomysł – mówiła – na pewno chwile sam na sam z nim wykorzystałabym lepiej niż ona. Ale na szczęście nie jest jeszcze za późno – uśmiechnęła się sama do siebie, paplając dalej. Ale dziewczyny już jej nie słuchały, wymieniły tylko porozumiewawcze spojrzenia i Aga powiedziała
- Przestań pieprzyć, jeszcze z nami nie piłaś, czas to zmienić. Idziemy – otoczyły ją – co do Jarka, to jeśli Cię wkurza to go spławi, ale napić się z nami musisz, bez gadania – powiedziała i poszły do baru.


Post został pochwalony 0 razy
Nie 13:14, 27 Lip 2008 Zobacz profil autora
martinatorres
Administrator



Dołączył: 12 Lip 2008
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zielona Góra

Post
Dziewczyno,
Ty masz talent!!!
Nas serio fajnie piszesz...
Ja tam Marata bym z łóżka nie wygoniła...
MIODZIO fecet i poooootęrzne doświadczenie... Twisted Evil Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy
Nie 13:41, 27 Lip 2008 Zobacz profil autora
karolka




Dołączył: 14 Lip 2008
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszaffka

Post
najlepsze dopiero przed wami hehehe Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy
Nie 14:55, 27 Lip 2008 Zobacz profil autora
karolka




Dołączył: 14 Lip 2008
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszaffka

Post
Część 33.

Tymczasem Marat odprowadzał mnie do domu. Przez większość drogi nie mogłam iść, więc mnie niósł  Wszedł za mną do mieszkania, usiedliśmy w salonie, świece na stole jeszcze się paliły, dobrze, że mieszkanie się nie zajęło.
- boli Cię jeszcze?? – zapytał po chwili
- jak na razie przeszło – uśmiechnęłam się – to widocznie przez ten cholerny obcas. Złośliwość przedmiotów martwych – zrobiłam minkę złej dziewczynki
- Aga nazwała Cię „biletem wstępu” do klubu, dlaczego??
- Hmm.... – uśmiechnęłam się – mój starszy brat jest właścicielem
- To fajnie
- Może i fajnie.... – zastanowiłam się – fajne jest to, że zawsze mnie wpuszczą do klubu, ale na tym ta fajność się kończy.
- Dlaczego??
- Bo przez to Marek mnie kontroluje, kamery zamieszczone w klubie śledzą każdy mój krok, gest, uśmiech. On mówi, że to dla mojego bezpieczeństwa, a mnie się rzygać chce. Nienawidzę jak mnie ktoś kontroluje, sprawdza, przesłuchuje, jak mam komuś, komu nie chce, opowiadać o tym co robiłam, gdzie, z kim i dlaczego. Z całej naszej piątki, tylko ja tak mam – posmutniałam
- Chce żebyś była bezpieczna – próbował mnie pocieszyć
- Może i tak, ale jest też wścibski i wkurza go jak nie wie wszystkiego o wszystkich. Ale cóż, tak to już jest – wzruszyłam ramionami – z jednej strony zrobi wszystko co chce, a to jego wścibstwo, to tylko skutek uboczny – uśmiechnęłam się
Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy.
- Te świece robią miły nastrój – zaczął po chwili
- Uhm, taki przytulny. Aż dziw, że chałupa się nie sfajczyła – zauważyłam. Chciałam jakoś skierować rozmowę na temat Pauli, ale nic sensownego nie przychodziło mi do głowy. Zależało mi, żeby dowiedzieć się co On o niej myśli, na czym sama stoję. O co tak naprawdę Mu chodzi po tej główce. Już miałam palnąć coś głupiego gdy poczułam przeszywający ból w łydce. Syknęłam
- Daj – powiedział, położył sobie moja nogę na kolanach i zaczął ją delikatnie masować. Rozłożyłam się na kanapie i powoli odpływałam do innej rzeczywistości. Jego dotyk był kojący, za każdym razem, gdy niby przypadkiem, muskał moje kolano przeszywał mnie miły dreszcz. Po jednym z takich muśnięć, wygięłam się mimowolnie, było mi tak dobrze. Po chwili otworzyłam oczy i zauważyłam jego uśmiech.
- Zawsze tak reagujesz na czyjś dotyk??
- Nie, to zależy od tego kto mnie dotyka i w jaki sposób – uśmiechnęłam się - czasem zdarza się, że dodatkowo mruczę
- Mmmm..... to może pomruczysz dla mnie?? – zaproponował. W jego orzechowych oczach widziałam tańczące iskierki, tak jakby siedział w nich mały diabełek, chętny do figielków, igraszek... podobało mi się.
- Może... kto wie.... – kokietowałam
- Spróbować zawsze mogę – powiedział i zaczął zabawę od nowa. Dotykał mojego kolana, stopniowo przesuwając się wyżej. Za każdym jego dotykiem, chciałam się na niego rzucić i zrobić to samo co on mi w tej chwili. Nagle przestał, wstał. Poczułam, że mnie podnosi – coś nie chcesz mruczeć – uśmiechnął się zawadiacko. A ja mało się nie rozpłynęłam – może jak położysz się wygodniej, to coś usłyszę – uśmiechnął się
- Uhm.... – odpowiedziałam. Gdy mnie niósł mogłam sobie spokojnie pomyśleć. Czy chcę pójść z nim na całość, czy może zaczekać. Rozum podpowiadał, by jeszcze zaczekać, a serce.... dawno nikt mnie tak nie dotykał, dawno tak się nie czułam. Tylko co będzie jak poddam się pożądaniu?? Po jednej wspólnej nocy się pożegnamy?? Nie chciałam tego, za bardzo mi się podobał. Chyba się już troszkę zaangażowałam. Na co mam dziś ochotę – pytałam samą siebie – na dziki sex z ledwo co poznanym, ale jednocześnie niesamowicie pociągającym i seksownym facetem, którego perfumy zmieszane z alkoholem i potem niesamowicie na mnie działały, czy może tylko na pieszczoty, przytulanki, tzw. OBS. Czułam jego mocny i stanowczy uścisk, a także na lewym biodrze, zbudzonego ze snu węża , który wcale nie był taki mały . Wszedł do mojego pokoju, nie wiem nawet skąd wiedział, który to, położył mnie na łóżku, a sam usiadł obok. Przez chwile patrzyliśmy się na siebie, po czym Marat uśmiechnął się. Drgnęłam, gdy położył rękę na moim brzuchu. Pomyślałam, co na moim miejscu zrobiłaby Aga, znając Paulę, to już by się z nim dawno bzykała. Zamknęłam oczy i w ciemnościach usłyszałam jakby głoś mojej najlepszej przyjaciółki „Przestań tyle kombinować, myśleć i analizować!! Jesteś z boskim facetem, gdyby nie chciał, to by Go tu nie było, więc przestań się zastanawiać, tylko zaryzykuj. To co się dziś stanie, to będzie tylko Twoja decyzja, pamiętaj, to Twoje ciało, rób co chcesz i nie zastanawiaj się co inni o tym powiedzą” Uśmiechnęłam się sama do siebie i otworzyłam oczka. Dotknął mojego policzka, schylił i pocałował mnie.  Najpierw delikatnie, jakby czekając na odpowiedź, potem bardziej zdecydowanie, namiętnie. Tym słodkim pocałunkom nie było końca, zmieniliśmy pozycję. Oparł się o ramę łóżka, a ja usadowiłam się na jego kolanach. Powoli zsuwał ze mnie bluzkę, odsłaniając nagie piersi, których sutki pod wpływem jego dotyku stwardniały i sterczały jakby mówiły mu „cześć” . Objęłam Go za szyję, delikatnie głaszcząc kark i mierzwiąc włosy. On tymczasem zaczął całować moje policzki, uszy, ramiona, szyję, dekolt, przesuwał się coraz niżej. Drżałam za każdym razem gdy czułam jak jego gorący język muska moją skórę . Gdy zdjęłam z niego podkoszulkę i zaczęłam głaskać jego tors Adonisa, ramiona, bicepsy  i brzuch, to On zaczął mruczeć. Odkleiłam się od niego i uśmiechnęłam.
- Cos się stało? – zapytał, głaszcząc mnie dalej jedną ręką po plecach w taki sposób, że dostałam gęsiej skórki.
- Nie.....ładnie mruczysz – uśmiechnęłam się – jak rasowy tygrysek
- Zachęcam Cię – odpowiedział z rozbrajającą szczerością. Poczułam jego drugą rękę pod moją spódniczką – Nie obrazisz się jak Ci ją zdejmę?? – mrugnął
- Mrrrr – zamruczałam. Wstałam i zgrabnym ruchem, zdjęłam ją – Co z Twoimi spodniami??
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem – uśmiechnął się i zdjął spodenki, zostając w czarnych, obcisłych, uwydatniających wszystko bokserkach. Wyciągnął do mnie rękę – chodź do mnie.....
Nie musiał dwa razy powtarzać. Położyliśmy się. Patrzył mi głęboko w oczy, po czym przesuwał prawą rękę po moim ciele. Delikatnie głaskał mnie po policzku, ale gapił się na biust. Zaczął go delikatnie muskać językiem, jednocześnie głaszcząc mój brzuch. Czułam jak wzmaga się we mnie ciepło, jeszcze trochę i eksploduję. Jego pieszczoty stały się teraz bardziej zdecydowane, oddawałam mu całą siebie, ale w granicach rozsądku, postanowiłam sobie, że dziś jeszcze nie pójdę na całość, choć byłam przekonana, że On jest na to przygotowany i chętny. Gdy poczułam jego rękę między moimi udami, cały świat zawirował, nie wiedziałam gdzie jestem, moim ciałem co i rusz wstrząsał dreszcz rozkoszy. Mruczanko przeistoczyło się w ciche jęki. Gdy już się uspokoiłam, otworzyłam oczy, zobaczyłam zadowolonego z siebie Marata z uśmiechem od ucha do ucha. Objął mnie, pocałował i szepnął do ucha
- jeszcze żadna nie reagowała na moje pieszczoty tak jak Ty
- mhm.... – uśmiechnęłam się
Wzajemnym pieszczotkom nie było końca, aż wreszcie, jakoś nad ranem, usnęliśmy.


Część 34.

Tak przyjemnie było znów obudzić się w męskich ramionach. Dawno nie było mi tak dobrze jak zeszłej nocy. Mimo że nie poszliśmy na całość czułam się doskonale, wiedziałam że obojgu nam było cudownie... Na samo wspomnienie jego spojrzeń, pieszczot, pocałunków, mruczenia, jęków znów zrobiło mi się gorąco i uśmiechnęłam się. Przez okno do pokoju wpadało poranne słoneczko, dzień zapowiadał się interesująco. Obok mnie spał, chyba, najseksowniejszy facet na ziemi, półnagi i cały mój... obudził się we mnie mały diabełek pełen pikantnych pomysłów na wykorzystanie kilkunastu nadchodzących godzin... tkwiłam w swoim świecie gdy poczułam jak Marat wzmacnia uścisk i delikatnie całuje mnie po ramieniu. Odwróciłam się i zobaczyłam roześmiane, ale zaspane orzechowe oczka. Włosy miał w totalnym nieładzie, a na policzku odciśnięty łańcuszek.
- Dzień dobry słoneczko - powiedział i pocałował mnie czule - jak się spało??
- Mrrrr.... - przeciągnęłam się - znakomicie, Tobie jak widzę też - pogłaskałam go po policzku...
- uhm.... po takiej nocy.... - uśmiechnął się zadziornie
- To co dziś robimy?? Może zostaniemy w łóżku do południa a potem możemy połazić po mieście... - zastanowiłam się głośno
- Bardzo miła propozycja, zwłaszcza to łóżko, ale nie mogę, mam dziś trening...
- uhm... szkoda - humor mi siadł
- ale - popatrzył mi w oczy - po treningu jestem cały Twój. Poza tym musisz mieć kiedy pogadać z dziewczynami
- yyyy?? - zdziwiłam się
- już dwa razy którąś tu zaglądała i sprawdzała czy jeszcze śpimy, zapewne są żądne wiadomości - uśmiechnął się, podczas gdy ja siedziałam dalej z otwartą ze zdziwienia buzią. Skąd on to u licha wie??!!!
- No tak - wysiliłam się na inteligentną odpowiedź i dalej gapiłam się na niego jak wół w malowane wrota...
- jeszcze mam trochę czasu i nie mam zamiaru go marnować... - objął mnie i położyliśmy się spowrotem na łóżku
- marnować?? - zapytałam z uśmiechem. Przytulaniu i całuskom nie było końca. lubię taki początki dnia, wtedy człowiek jest naładowany na całe 24 godziny. W pewnym momencie przestał, wstał i zaczął szukać swoich ciuchów, które zeszłej nocy z niego zrzucałam znalazł spodnie, pasek, pozostało jeszcze znaleźć podkoszulkę. Przyglądałam się temu z rozbawieniem
- z czego się hichrasz?? Jak jej nie znajdę to nie będę mógł stąd wyjść.
- jak dla mnie bomba - uśmiechnęłam się. Ale niestety, znalazł ją pod przeciwległą ścianą
- Ty to masz rzut, daleko poleciała
- trening czyni mistrza - powiedziałam zadziornie - trenuję w domu, ale rzucam własnymi koszulkami - szybko sprostowałam, żeby sobie czegoś nie pomyślał. Ubrał się podszedł do mnie, namiętnie pocałował, przytulił...
- spotkamy się jakoś popołudniu, zadzownię do ciebie, jesteś niesamowita - uśmiechnął się zawadiacko i wyszedł, słyszałam tylko jak trzasnęły drzwi w hollu.... opadłam na łóżko cały czas się śmiejąc. Nie czekałam długo jak rozległo się nieśmiałe pukanie.....
- tak??
- jesteś sama?? - usłyszałam cichy głos Agi
- tak, Marat przed chwila wyszedł, wejdź coś się stało?? - zaniepokoiłam się. Drzwi się otworzyły i weszła moja przyjaciółka. Spojrzałam na nią i przeraziłam się, spódnicę miała podartą, bluzkę poszarpaną, krew wokół nosa, była posiniaczona, zapłakana, makijaż już dawno spłynął - Aga słoneczko co się stało??!!! Kto Ci to zrobił?? Kiedy?? Zgwałcił Cię??
- Nie - do tej pory milczała - nie udało mu się, wyrwałam się, kopnęłam go w klejnoty i uciekłam, Boże to było straszne - powiedziała i popłakała się. Przytuliłam ją do siebie
- Ciii wszystko będzie dobrze, nie pozwolę, żeby ktoś Cię skrzywdził, tylko powiedz mi kto to był....
- Jarek.... - usłyszałam
- Jarek???? przecież zanim wyszłam on świrował do Pauli, co się stało?? te ciepłe kluchy?? Aga.....
- Kiedy wyszłyśmy z Aśką z kibla Ciebie już nie było...... - opowiadała - wzięłyśmy Paulę i powiedziałyśmy ze uwolnimy ją od Jarka........ Widocznie myślał, że na niego lecę........ i .... nagle stał się taki natarczywy..... nie słuchał mnie.... oboje trochę przesadziliśmy z alkoholem....ale.... ja byłam w pełni świadoma.... nie wiem dlaczego sobie pomyślał, że ja..... on...... my.... że chciałabym...... z nim.... to okropne - płakała
- Wszystko będzie dobrze, już ja to załatwię, jak nie z nim to Marka o to poproszę.
- Marek to twój brat nie mój
- Ale jesteśmy jak rodzina, sam to kiedyś powiedział, pamiętasz??? Ze obie nas traktuje jak swoje siostry i będzie nas chronił... tylko że ty masz większe luzy niż ja.... - uśmiechnęłam się. Przez buzię Agi też przeleciał delikatny uśmieszek - wierz mi wszystko będzie oki, a ten skurwysyn będzie cię jeszcze na kolanach przepraszał za to co zrobił, osobiście tego dopilnuję.....
- Mam jeszcze prośbę - odezwała się po chwili - nie mów....
- nie powiem dziewczynom - weszłam jej w słowo - tylko Ty i ja, no i Marek nikt więcej. Przytuliłyśmy się do siebie...
- a jak tam po nocce z Safinem?? już wiesz wszystko?? wystartował?? - zaczęła, stara Aga powróciła
- wiesz może opowiem to na forum, bo nie będzie mi się tego chciało dwa razy powtarzać - zaczęłam
- no nie wiem.... - pokręciła głową
- co masz na myśli??
- przy Pauli nie mów niczego pikantniejszego
- ??????
- wiesz, że ona po alkoholu jest bardzo skora do zwierzeń
- no raczej, jak każdy
- otóż powiedziała nam, że ma zamiar walczyć z Tobą o Marata, że to jeszcze nie skończone, nie zakopała topora wojennego, ma zamiar zrobić wszystko co tylko możliwe, byle go zdobyć
- byle pójść z nim do łóżka??
- właśnie, także możemy się spodziewać pokazu mody w jej wykonaniu, ale również spisków w jej wykonaniu, dlatego uważam, że nie powinnaś opowiadać jej o zeszłej nocy. Zróbmy tak, doprowadzę się do porządku, zobaczę czy reszta już nie śpi i wtedy się u ciebie spotkamy, a jeśli nie, to coś się wymyśli. Gdzie twój kochaś??
- ma trening, ale umówiliśmy się , że zadzwoni jak już będzie wolny...
- aha, dobra to idę zobaczyć co z dziewuchami, dzięki za rozmowę, bardzo mi pomogłaś, z resztą jak zawsze.... Aga wyszła, położyłam się z powrotem. zastanawiałam się jak załatwić sprawę z Jarkiem, nic nie przychodziło mi do głowy, więc postanowiłam zadzwonić do Mareczka, niech on się tym zajmie. już miałam zadzwonić, gdy ponownie rozległo się pukanie
- Aga już?? - zdziwiłam się. Drzwi się otworzyły i weszła Paula....
- Karola musimy poważnie pogadać, wiesz o czym, a raczej o kim.
- o kim - postanowiłam zrobić z siebie durnia
- Maracie.....


Post został pochwalony 0 razy
Wto 21:27, 29 Lip 2008 Zobacz profil autora
martinatorres
Administrator



Dołączył: 12 Lip 2008
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zielona Góra

Post
Ja zawsze doskonała robota...
Mnie się na serio podoba Twoje opowiadanie...
Marat jest w nim seksowny, przystojny i ogólnie MRAAAUUU... Razz Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy
Czw 13:04, 31 Lip 2008 Zobacz profil autora
karolka




Dołączył: 14 Lip 2008
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszaffka

Post
dzieki. a co jesli mam opowiadanko, a wlasciwie miniaturke, w której tylko troszeczke jest o Safinie?? tez moge wkleic na forum??


Post został pochwalony 0 razy
Czw 23:44, 31 Lip 2008 Zobacz profil autora
martinatorres
Administrator



Dołączył: 12 Lip 2008
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zielona Góra

Post
No jasne, dawaj....


Post został pochwalony 0 razy
Pią 0:27, 01 Sie 2008 Zobacz profil autora
karolka




Dołączył: 14 Lip 2008
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszaffka

Post
część 35

- o Maracie?? – zdziwiłam się – A dokładniej??
- Spędziłaś z nim noc – stwierdziła raczej niż zapytała
- No – odpowiedziałam, doskonale wiedząc, że myślimy o dwóch różnych rzeczach. Dla Pauli spędzić noc z facetem można było tylko w jeden sposób – rozkładając nogi, a po wszystkim wpisywała kolesia na listę swoich „zdobyczy” i tylko chwaliła się listą. W towarzystwie za to uchodził za kurwę, choć nikt jej tego nigdy prosto w oczy nie powiedział, wszyscy tak ja określali – chcesz o tym gadać?? Chcesz znać szczegóły?? Wątpię, żeby...
- I tak nic konkretnego bym się od Ciebie nie dowiedziała – weszła mi w słowo – a przynajmniej nie tego co bym chciała
- Technicznych szczegółów nie będę ci podawać, bo i po co – zrobiłam kwaśną minę
- Fakt, nie znasz nic nowego, wręcz przeciwnie twoja technika jest mocno okrojona – zauważyła z ironią
- Oooo czyżbyś była ze mną w łóżku, że wiesz jaką mam technikę??
- Powiedzmy... ale to nieważne – machnęła ręką – a nie po to tu przyszłam
- Ooo to może wreszcie się dowiem po co, wiem tyle ze o chcesz pogadać o Maracie, ale o czym dokładnie??
- Jesteśmy przyjaciółkami już jakiś czas – zaczęła, zapowiadał się długi monolog – znamy się jak łyse konie, byłam przy wszystkich Twoich wzlotach i upadkach z facetami, zwłaszcza z Michałem, wiem jak bardzo to przeżyłaś, jak teraz chciałabyś mieć kogoś nowego, kto by Cię kochał i w ogóle. Każda z nas tego chce, tego jednego, jedynego faceta, księcia z bajki....
- Dojdziesz wreszcie do sedna - zniecierpliwiłam się
- Otóż chodzi mi o to, że Marat to nie jest facet dla Ciebie
- A niby skąd wysnułaś takie wnioski??
- Tak szybko to wszystko to się toczy, Wy, no wiesz o co mi chodzi. Wierz mi, mówię Ci to, jako Twoja przyjaciółka, chce dla ciebie jak najlepiej. I dlatego uważam, że powinnaś dąć sobie spokój z tym całym Safinem. Akcja, akcją ale on Cię skrzywdzi.
- A Ty skąd to wiesz??
- To się czuje. Wiem dlaczego tak Ci się podoba. Jest podobny do Nowego, też wysoki, ciemne oczy, powalający uśmiech i to ciało, ale to nie wszystko. Wiesz o tym, prawda. Posłuchaj mnie, jako twojej przyjaciółki, której leży na sercu Twoje szczęście, olej go – mówiąc to oczy się jej dziwnie iskrzyły.
- Hmm... mówisz, ze jesteś moją przyjaciółką, tak?? To teraz ty posłuchaj moja ty przyjaciółeczko. Gówno Cię obchodzę ja i moje uczucia, gdyby tak nie było, w ogóle byś tu nie przychodziło, ale widocznie stałaś pod drzwiami i czekałaś aż tylko Marat wyjdzie by mi to zakomunikować, pod tą świetnie, nie powiem, wykreowaną maską przyjaźni, jak to nazwałaś, kryje się zazdrosna zdzira, która za wszelką cenę chce znowu odebrać mi możliwość bycia szczęśliwą. Myślisz, że nie wiem dlaczego oni wszyscy ode mnie odchodzili?? Przez Ciebie!!!!! Robiłaś wszystko, żebym została sama, nie mogłaś znieść, że mam, że któraś z nas ma fajnego faceta, że Ci którzy podobają się Tobie lgną do nas, a nie do ciebie. Widzisz, oprócz ciuchów, rozkładania nóg i pieprzenia się ze wszystkimi w koło trzeba mieć jeszcze cos w głowie, a u Ciebie jest niestety pusto!! Mówisz mi, żebym dała sobie spokój z Maratem, tylko dlatego, że sama na niego lecisz, szlag Cię trafia, kiedy to ja, a nie Ty jestem w centrum jego uwagi, że to mnie, nie Ciebie odniósł wręcz do domu, że tak naprawdę boi się zostać z Tobą sam. Taka jest prawda, okrutna. Przez chwile milczała, widać było, że jest wściekła. Nigdy nie potrafiła tego ukryć, zwłaszcza teraz. Opanowała się jednak i powiedziała
- masz rację w jednym. Marat mi się podoba i uważam, że lepiej o niego pasuję niż Ty.
- To masz o sobie bardzo wygórowane mniemanie.
- Nie zrezygnuje tak łatwo. Możesz być pewna – zaczęła wstając i kierując się w stronę drzwi – pamiętaj tylko, że Cię ostrzegałam
- Przed czym??
- Żebyś się nie zdziwiła
- ?????
- jak to ja będę w centrum uwagi Marata a nie Ty!!!! – syknęła wściekle i wyszła trzaskając drzwiami
Opadłam na łóżko. „jak ona śmie??!!” – myślałam – „mówić mi co mam niby robić, przyjaciółka, kurwa mać!! Niech się nie wpieprza między wódkę a zakąski, z butami w cudze życie, to jej wychodzi najlepiej!! Niech się zajmie swoim... nieciekawym....chce wojny to ją będzie miała!! – wściekałam się. Choć z drugiej strony – gdy zacznę posługiwać się tymi samymi metodami wyjdzie na to, że też jestem wredną suką, a przecież to nie prawda, no nie zawsze... Nie lubię ludzi, dla których ważna jest kasa, markowe ciuchy, kto ile ma, czym jeździ – taka jest niestety Paula, ma wygórowane żądania w stosunku do innych choć sama sobą niewiele reprezentuje. Jest w naszym towarzystwie, alt tak dokładnie nie wiem czemu.... może ta sytuacja wreszcie otworzy mi oczy i zobaczę jaka Paula jest naprawdę... Alę nie pozwolę, żeby ta modliszka wyssała z Marata całą energię i życie – z rozmyślań wyrwało mnie kolejne pukanie. „Matko kto tym razem??!!” – jęknęłam – Czyżby Pauli cos jeszcze się przypomniało i chce mnie oświecić??
- tak?? – spytałam zrezygnowanym tonem
- to my!! – zza drzwi wyjrzała Aga, Aśka i Olcia – coś taka zmarnowana??
- Przed chwilą Paula dawała mi „przyjacielskie” rady – rozsiadłam się na łóżku – co tam przyniosłyście dobrego??
- „przyjacielskie” rady powiadasz...?? – zastanowiła się Ola – ciekawe... czego dotyczyły?? A co do Twojego pytania, to mamy troszkę picia – winko & cola, kanapeczki i ciasteczka
- o jak miło – uśmiechnęłam się – rady dotyczyły mnie i Marata oczywiście, a raczej tego, że Paula tak bardzo się o mnie martwi, o moje biedne serce i spokój, dlatego mi radzi, z dobrego serca, żebym dała sobie z nim spokój, bo mnie skrzywdzi, to nie jest facet dla mnie, ble, ble, ble.... etc. A i żebym się nie zdziwiła, jak on mnie oleje i zacznie interesować się nią – powiedziałam i drapnęłam kanapeczkę. Nastała chwila ciszy, patrzyłam się na dziewczyny – reakcja tak jak u mnie, oczy jak spodki, zęby na podłodze
- aha – pierwsza ocknęła się Aśka – czyli ona na niego leci
- to akurat wiemy nie od dziś – uśmiechnęłam się kwaśno – dziś tylko raczyła mi zakomunikować, że nie da za wygraną i będzie próbowała go zdobyć wszelkimi możliwymi sposobami.
- Ale Ty jesteś do przodu – Aga uśmiechnęła się do mnie.
- Uhm, ale oczywiście wyrażenie „spędzić razem noc” rozumiemy inaczej
- No ale dość już o Pauli – zaczęła Ola – to, czy się jej uda tak naprawdę nie zależy od niej czy od Ciebie, ale od Marata. Jeśli poleci na te jej gierki okaże się skończonym idiotą, który myśli nie tą głową co należy – uśmiechnęła się –ale my tu przyszłyśmy posłuchać o wczorajszym wieczorze i nocce – puściła mi oczko.
- Masz rację Oluś.
- Co nie znaczy, ze masz być bierna, w stosunku do jej zalotów. Trzeba walczyć o swojego chłopa, a my – wskazała na resztę – pomożemy Ci w miarę naszych możliwości.
Usadowiłyśmy się więc wygodnie na łóżku, podłodze, poduszkach i zaczęłam opowiadać dziewczynom o moim wczorajszym wieczorze z Maratem. Jak nigdy żadna nie odezwała się nawet słowem, czy małym komentarzem, tak jak miały to w zwyczaju, zwłaszcza Aga. Gdy skończyłam, nastała chwila milczenia, wypiłam do końca colę i zjadłam kolejne ciasteczko, a one dalej milczały.
- no co jest?? – zdziwiłam się – nic mi nie powiecie?? Żadnego komentarza?? Null??
- Daj nam ochłonąć. Takiej opowieści nie słyszy się co dzień – zaczęła Aśka
- Nie co dzień twoja najlepsza przyjaciółka spędza noc w ramionach Marata Safina – dołączyła Ola – Ty szczęściaro. Boże jak ja Ci zazdroszczę, broń Boże faceta, bo to nie mój typ, ale ogólnie takiego obrotu sprawy. Poznajesz fajnego kolesia, spotykasz się z nim kilka razy i wychodzi coś takiego. Oboje tego chcecie, ale nie idziecie na całość, nie przekraczacie pewnej niepisanej granicy. Zwłaszcza on. To takie słodkie i romantyczne – rozmarzyła się.
- I co dziś zamierzasz?? – zapytała Aśka
- Co masz na myśli??
- Mówił coś?? Spotykacie się dzisiaj??
- Aaaa... o to Ci chodzi... – zajarzyłam – tak, powiedział, że po treningu zadzwoni i się zobaczymy.


Część 36

- Jeść mi się chce... – powiedziałam i przeciągnęłam się.
- Jeszcze??!! – zdziwiła się Aga – tyle już zjadłaś i jeszcze Ci mało?! Aż tak mocno w nocy nie dokazywaliście... a może... – zastanowiła się
- Jasne....
- To w takim razie może masz siedem żołądków jak krowa??
- Taaa... wymyśl coś lepszego – popukałam się w czoło – to już człowiek nie może być głodny??
- Oczywiście, że może – odpowiedziała Aśka wstając – chodźcie do kuchni, zrobimy człowiekowi coś do zjedzenia.
Ruszyłyśmy się zgodnie. Gdy weszłyśmy zobaczyłyśmy Paulę siedzącą przy stole, pijącą kawę i piszącą do kogoś esa. Nawet nie zwróciła na nas uwagi, zajęta pisaniem. Czekałyśmy aż cos powie, ale ona milczała jak zaklęta. W powietrzu wisiało napięcie.
- Ej Paula – zagaiła Ola – co tam tak piszesz?? – odpowiedziała jej głucha cisza
- Zapomniałaś o naszej umowie – podjęła kolejną próbę Aga. Paula spojrzała na nią spode łba pytająco – no wiesz, żadnych esemesów do chłopaków.
- Akurat nie do nich piszę – mruknęła
- Ooo, do kogo w takim razie?? – drążyła Aśka
- Nie wasza sprawa – burknęła wstając, po czym wyszła
- Oho... ktoś tu wstał dupą do góry – zauważyłam
- Dajmy jej spokój, może później jej przejdzie.... – machnęła ręką Ola....
Kolejne dni upływały błogo... Chodziłyśmy na mecze Marata, gdy nie grał spędzaliśmy czas we dwoje. Powoli między nami zaczęło rozkwitać coś miłego, chemia rosła i przeistaczała się w nieśmiałe uczucie. Ja to czułam, on chyba też, coraz trudniej było nam rozstać się. Potrafiliśmy spędzić całą noc gadając o wszystkim, tematów nigdy nie brakowało, nie było przerwy... no chyba, że sami jej chcieliśmy Wink
Paula zniknęła nam z horyzontu, wychodziła gdzieś sama, zaszywała się w pokoju, przestała z nami rozmawiać... nie wiedziałyśmy co się z nią dzieje, ale nie naciskałyśmy... Aśka doszła do wniosku, że jeśli sama będzie chciała, to się do nas odezwie. W końcu zaczęła zachowywać się w miarę normalnie, nie była już wyzywająca, wydawało się, że jej przeszło, że jednak odpuściła sobie Safina. Ale jak się potem okazało będąc miła dla nas, cały czas coś kombinowała. Któregoś popołudnia po kolejnym zwycięstwie Marata przechodziłyśmy się z dziewczynami, oprócz Pauli, która miała do nas dojść, po promenadzie nad Sekwaną i zastanawiałyśmy co będziemy robić wieczorem....
- może pójdziemy gdzieś cos wszamać – rzuciła Aga – Marat zapewne będzie za, zauważyłyście, że on jak nie gra i nie spotyka się Karolką cały czas coś przeżuwa.... gdzie on to mieści... – zastanawiała się
- masz rację – zgodziłam się – ciągle coś tam je, nawet jak jest ze mną – uśmiechnęłam się – ostatnio nawet..... – przerwałam w pół słowa
- ostatnio co?? – dopytywała się Aga – Karola co jest??? – zamachała mi przed nosem
- yyy..... – zacięłam się, nie mogłam nic powiedzieć, po prostu mnie zatkało. Spojrzały się w tą stronę co ja. Kilka metrów od nas stał wysoki, dobrze zbudowany chłopak. Wszystkie go znałyśmy, lecz nie był to Marat.
- Co on tu do kurwy nędzy robi???!!! – Aga jak zwykle głośno myślała
- Nie wiem – odpowiedziałam – idź się zapytaj. Mnie osobiście nic to nie interesuje....
Nagle, jakby wyczuł nasz nachalny wzrok, odwrócił się. Zobaczyłyśmy lustrzano – srebrne okulary przeciwsłoneczne i szeroki uśmieszek zadowolenia.... taką minę robił tylko jeden człowiek.... minę niesfornego Dyzia, który właśnie podpalił dziadkowi brodę... to ją tak kiedyś kochałam... ale to było kiedyś....
- hej słońce – podszedł do nas z zamiarem przywitania się. Gdy zbliżył się do mnie i chciał pocałować w policzek cofnęłam się o krok.
- Co jest słodka?? – zdziwił się – nie przywitasz się ze swoim misiem?? Objął mnie, ale nie odwzajemniłam się tym samym. Już miałam cos dodać, gdy zza rogu wyłoniła się Paula
- No tu jesteście!!! Myślałam, że was już nie dogonię – skarżyła się – ustaliłyście coś na wieczór?? Gdzie idziemy?? Tylko żeby temu żarłokowi pasowało – trajkotała jak najęta
- Jakiemu żarłokowi – zainteresował się Michał
- Nowy!!!!!!! – zapiszczała, gdy tylko go zauważyła – co Ty tu robisz?? – rzuciła mu się na szyję i pocałowała w policzek na przywitanie – co za spotkanie, super!!! Prawda dziewczyny – patrzyła się na nas, szukając potwierdzenia, ale się nie doczekała – co wy takie martwe jesteście... przecież trzeba się cieszyć z takiego spotkania – tu popatrzyła się na mnie
- A tak przyjechaliśmy ze znajomymi do miasta miłości – mrugnął – wiesz – zwrócił się do Pauli, ale patrzył na mnie – dość mam już samotności, chciałbym mieć kogoś do kochania, do przytulenia.... poza tym jest świetna pogoda i nie warto marnować jej siedząc na dupie w Warszawie. Trzeba podróżować... – uśmiechnął się – co Wy tu robicie?? Zwiedzacie??
- Od kiedy zrobił się z Ciebie taki podróżnik?? Ostatnio podróżowałeś... po wszystkich dealerach w Warszawie po co i rusz nową działkę – mruknęła Ola
- To prawda, ale zmieniłem się, od 6 miesięcy jestem czysty, jedyna moja używką są papierosy, a tak to żadnych narkoli nie używam – wyznał
- Mhm... to się jeszcze okaże – mruknęłam
- Powiecie mi w końcu co tu robicie i kim jest ten żarłok??? – domagał się
- Przyjechałyśmy na French Open – odpowiedziałam chłodno
- Czyli?? Możesz powiedzieć coś więcej
- To są otwarte mistrzostwa Francji w tenisie, inaczej mówiąc Roland Garros, jeden z czterech Wielkich Szlemów – wyjaśniła Aśka
- Od kiedy to interesujesz się tenisem?? – zdziwił się, próbując mnie objąć
- Od teraz – stałam sztywno jak kłoda – z resztą nic Ci do tego – warknęłam, już humor mi siadł, przez niego, po jaką cholerę przyjechał do Paryża... zastanawiałam się... w tym momencie usłyszeliśmy dźwięk przychodzącego esa...
- To mój – odezwałam się i nacisnęłam by odebrać wiadomość od Marata „hej piękna, stęskniłem się, nie mogę doczekać się naszego dzisiejszego spotkania, muszę Cię przytulić i wycałować bo bez tego trudno mi się oddycha.... co Ty robisz, że tak na mnie działasz... nie wiem... chyba nigdy się tego nie dowiem... nie ważne.... najważniejsze żebyś nie przestawała tego robić.... bo chyba bym oszalał... do zobaczenia niedługo.... całuje i nie tylko... szaleniec na Twoim punkcie... Wink” czytałam to i mimowolnie uśmiechałam się co chwila
- Uuuu..... co takiego Ci napisał, że taką cegłę spaliłaś?? – rzuciła Aga
- Naprawdę chcesz wiedzieć??
- No jasne – uśmiechnęła się. Podałam jej telefon, czytała z wypiekami na twarzy
- No i jak?? – zapytała Aśka czując, że to nie był zwykły esemes
- Ujmę to tak – zaczęła Aga – mogłabym dostawać takie esemesy codziennie, zwłaszcza tak zakonczone
- ???
- cytuję – wzięła głęboki oddech – szaleniec na Twoim punkcie..... coś mu zrobiła?? – zapytały
- nie wiem.... – wzruszyłam ramionami – nic
- komu?? – Michał nie był w temacie
- nikt – ucięłam chłodno
- co robicie wieczorem?? – usłyszałam zza pleców głos Pauli – może wybralibyśmy się gdzieś razem coś przetrącić, powspominać i pogadać??
- Bardzo chętnie – uśmiechnął się – co proponujesz – zwrócił się do mnie
- Dlaczego mnie o to pytasz?? – zdziwiłam się
- No przecież......
- To Paula się z Tobą umawia, nie ja – odparłam – z resztą jestem już umówiona
- Z chłopakiem od esemesa?? – zapytał
- Tak
- Oj Karola daj spokój i weź na luz – zaczęła Paula – przecież nie co dzień spotykasz się z Nowym, trzeba powspominać szalone czasy.... Marat się na pewno nie obrazi... – puściła mi porozumiewawcze oczko
- Wierz mi jestem spokojna – zaczęłam- chcesz się spotkać z Michałem to spotykaj, droga wolna, ale nie zmusisz mnie do tego, chcesz wspominać szalone, jak mówisz czasy, oki, ale ja nie chce nic wspominać, dużo czasu zabrało mi zapominanie tego wszystkiego i nie mam ochoty, żeby to sobie przypominać.... i gdy mam do wyboru spotkanie z byłym facetem, który potraktował mnie jak zwykłą szmatę, a spotkanie z chłopakiem, z którym czuję się dobrze, i on za mną szleje – uśmiechnęłam się – to sama powiedz co byś wybrała.
- No..... – zaczęła
- Sama widzisz.....
- Nie chcesz, to nie idź – obruszyła się – nikt Cię do niczego zmuszać nie będzie
- Fakt – zgodził się – to jak Paula, Paryż jest dziś nasz??
- Jasne – parsknęła – chodźmy!!! – podeszła, wzięła go za rękę i już mięli iść, gdy jeszcze Michał odwrócił się do mnie i z poważną miną rzekł
- Zmieniłem się, naprawdę, już nie jestem takim gnojkiem, jak kiedyś....pokażę Ci... dasz mi jeszcze jedną szansę.... gdybym mógł cofnąć czas....
- Ale nie możesz – weszłam mu w słowo – idźcie już, bo mi się niedobrze robi.
Poszli, stałyśmy przez chwile oniemiałe z wrażenia, po czym skręciłyśmy w GEORGA V i podążyłyśmy w stronę Pól Elizejskich...
- co to było?? – zaczęłam – co oni tu odwalili za przedstawienie, kiepskiej klasy z resztą??
- Widocznie mają nas za kompletne idiotki – wtórowała Aga – już od pół roku jestem czysty, ble ble ble – zaczęła przedrzeźniać Michała Aga
- Gdybym mógł cofnąć czas... – chichotałam
- Tak ci powiedział?? – zdziwiła się Aga
- Tak, ale powiedziałam mu, że nie może......
- I dobrze – powiedziała Aśka – to już wiemy co przez te dni „ciszy” robiła Paula i jak będzie wyglądać jej walka o Marata. Karola musisz być lepsza od niej, nie to, że masz grać tak jak ona, ale nie wolno dać Ci się sprowokować.... na nas zawsze możesz liczyć – uśmiechnęła się
- Ale to zagranie z Nowakiem to chwyt poniżej pasa – pokręciła głową Ola – ciekawe co mu nagadała, że przyjechał
- Co by to nie było – zaczęłam – to jest to totalna bzdura, a ten idiota w nią uwierzył... gratuluje inteligencji...
- Tylko co zrobimy z Maraciem?? Powiemy mu o tym?? – zastanawiała się Aga – bądź co bądź to o niego tutaj chodzi....
- Nie wiem.... – zaczęła Aśka – hmmm.... może na razie nic mu nie mówmy, zobaczymy jak sytuacja się rozwinie... no chyba, że sam coś zauważy jako komuś humor siądzie – tu popatrzyła się na mnie - ale wtedy powiemy mu tylko o Nowaku i nic więcej, o żadnej wojnie o niego między Paulą a Karolą cicho sza... jasne.
- Oczywiście – zgodziłyśmy się


Post został pochwalony 0 razy
Pią 11:58, 01 Sie 2008 Zobacz profil autora
martinatorres
Administrator



Dołączył: 12 Lip 2008
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zielona Góra

Post
Jak zawsze dobre, a nawet bardzo dobre....
Dawaj ajk najszybciej dalsze kawałki.... Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Sob 0:19, 02 Sie 2008 Zobacz profil autora
karolka




Dołączył: 14 Lip 2008
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszaffka

Post
dzis wrzuce wam trzy kolejne czesci, a nastepne dopiero za tydzien w niedziele jak wróce znad morza


Post został pochwalony 0 razy
Sob 12:43, 02 Sie 2008 Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum www.dreamtennisfootball321.fora.pl Strona Główna » Tylko dla dorosłych... Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do: 
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin