Forum www.dreamtennisfootball321.fora.pl Strona Główna
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
Marat Safin fan fic ;)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
 
Odpowiedz do tematu    Forum www.dreamtennisfootball321.fora.pl Strona Główna » Tylko dla dorosłych... Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
Marat Safin fan fic ;)
Autor Wiadomość
karolka




Dołączył: 14 Lip 2008
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszaffka

Post
Część 37.

- o której jesteśmy umówieni?? – zapytała Ola
- nie wiem, ale powiedział, że zadzwoni – odpowiedziałam, sięgając do kieszeni po wibrujący telefon
- oho.... o wilku mowa, a wilk dzwoni – zażartowała Aga
- hej piękna - usłyszałam seksowny głosik Marata
- hej słodki, jesteś już wolny??
- Uhm..... i cały Twój, choć dziś to raczej wasz – parsknął
- Fakt. W każdym razie na dzisiejszy wieczór zaplanowałyśmy rejs po Sekwanie. Wieczorny Paryż jest super.
- Tylko to?? – westchnął – myślałem, że pójdziemy jeszcze coś zjeść
- A nie mówiłam – wtrąciła triumfalnie Aga.
- Mając na uwadze Twoje dobro – zaczęłam poważnym tonem – abyś za bardzo nam nie schudł – trudno mi było ten poważny ton utrzymać, co i rusz któraś mnie rozśmieszała – wtrącimy gdzieś coś przetrącić.
- Świetnie, to gdzie się spotkamy??
- Może za jakieś 2,5 godziny już przy przystani?
- Dobrze, choć wtedy nie będziemy mieć czasu dla siebie. Tak bardzo chciałbym Cię do siebie przytulić, stęskniłem się – szepnął
- Wiem, ja za Tobą tez. Jeszcze będziemy mieć do tego okazję
- Ale nie dziś – westchnął smętnie
- Kto wie.... – kokietowałam
- Taak...?? tzn?? – zrobił się ciekawski
- Tego dowiesz się słodki za 2,5 godzinki, jak się spotkamy
- Nie powiesz mi teraz??
- Nie
- A jak bym cię tak ładnie, bardzo ładnie poprosił
- Niestety, nie mogę
- Nie bądź taka, serce mnie boli – dąsał się
- Jak się zobaczymy, przestanie Cię boleć, wierz mi – przekonywałam
- Ok., trzymam Cię za słowo i już nie mogę się doczekać. Pozdrów dziewczyny, na razie
- Papapa..... – pożegnałam się. Już miałam schować telefon gdy dostałam esemesa.
- Ulalala... – zaczęła Aga – ale go wzięło, dopiero co skończyliście rozmawiać, a już przysyła Ci eska, no no, zdradź nam jak Ty to robisz – uśmiechnęła się
- To nie Marat – powiedziałam chłodno i czytałam dalej
- No Karola nie gniewaj się na mnie – powiedziała Aga – ja tylko chciałam.....
- Nie jestem na Ciebie zła, tylko na tego gnojka co do mnie napisał, jak gdyby nigdy nic
- ???
- na Nowaka
- co napisał??
- Generalnie chodzi o to, żebym dała mu jeszcze jedną szansę, że będzie o mnie walczył z kolesiem od esemesa, czyt. Maratem....
- Ooo... to widocznie Paula nic mu o Safinie nie wspomniała, raz zachowała się jak człowiek – stwierdziła Aga
- Taaa, jasne... przecież to jest część jej planu..... ta cała szopka....
- Fakt, masz rację – zgodziła się – co dalej pisze??
- Pełno nic niewartych farmazonów typu: „tęskniłem za Tobą”, „zmieniłem się”, „nadal jesteś mi bliska”, ble, ble, ble.... etc.
- I co?? – zapytała Aśka – wierzysz mu??
- Jasne, podwijam kiece i lece... – popukałam się w czoło – co on sobie myśli, że trafił na pierwszą lepszą idiotkę?? Prędzej mi tu kaktus wyrośnie – pokazałam otwartą dłoń
- Dobra baby, chodźcie do domu – zaczęła Ola – mamy jeszcze trochę czasu przed spotkaniem z Maraciem, zdążymy się odświeżyć.
- No jasne, trza się odpierdolić – uśmiechnęła się Aga.
- Nie klnij tyle – upomniała ją Aśka – słyszałam, że się odzywaczajasz...
- Miałam taki zamiar, ale nie wiem czy mi to wyjdzie – uśmiechnęła się rozkładając ręce.
Poszłyśmy do domu, ogarnęłyśmy się i ruszyłyśmy z powrotem nad Sekwanę. Dochodząc do przystani zauważyłyśmy Marata siedzącego na ławce. Nie był jednak sam, obok niego siedziało dwóch innych kolesi, których chyba widziałyśmy wcześniej na kortach, ale nie byłyśmy pewne. Trochę nas to onieśmieliło, ale szłyśmy dalej twardo. Gdy nas zauważył, wstał uśmiechnięty, podszedł do mnie i delikatnie musnął moje usta.
- no wreszcie jesteście – pomachał do dziewczyn
- ooo... widzę, że przyprowadziłeś pomoc, czyżbyś bał się zostać sam z 4 kobietami?? – drwiła Aśka
- hmm... rozgryzłaś mnie – uśmiechnął się – to Andy i Lleyton – przedstawił swoich towarzyszy. Uśmiechnęłyśmy się w odpowiedzi. Wieczór ciekawie się zapowiadał. Niestety tylko zapowiadał, bo gdy tylko rejs się rozpoczął zrobiło się jakoś drętwo. Marat zajęty wyszukiwaniem czegoś, dokładnie nie wiem czego, na mojej szyi, przestał się interesować resztą. Od samego początku gadka się nie kleiła, próbowałam ratować ją swoim gadulstwem i nie „odpływać” za bardzo, co nie było łatwe, a Marat skutecznie mi to utrudniał, ale nie bardzo mi wychodziło. Dobrze widziałam totalne znudzenie na twarzach Agi i Aśki, podczas gdy Lleyton opowiadał im o swoich tenisowych i nie tylko wyczynach. Aśce udało się nawet dyskretnie ziewnąć, choć podejrzewam, że koleś i tak by tego nie zauważył, za bardzo zapatrzony był w siebie. Ola natomiast starała się ze wszystkich sił, nie wypadać z roli zainteresowanej rozmową z Andym. Doskonale wiedziałam, że wszystkie chcą, aby ten „niewypał” jak najszybciej się skończył. Gdy dobijaliśmy do przystani, towarzystwo się ożywiło.
- Karola, Marat wracajcie z krainy szczęśliwości – puknęła nas Aga – rejs się skończył, zaraz was stąd wywalą. Idziemy.
- Już – odparłam, rozcierając ramię – nie musiałaś tak mocno
- Ale chciałam – uśmiechnęła się
- Co dalej...?? – zastanawiała się głośno Ola – macie jakieś pomysły
- Hmmm.... – mruczała Aga, udając zastanowienie – chodźmy gdzie potańczyć, od tego siedzenia na twardym wszystko mnie boli, przyda nam się rozruszanie kości
- Świetny pomysł – zgodziłyśmy się chętnie bez zastanowienia.
- Spoko – zgodzili się chłopcy, choć Marat niechętnie. Widać było, że po głowie chodziło mu coś zupełnie innego – tylko gdzie chcecie iść??
- Może tam, gdzie byłyśmy zaraz po przyjeździe, tu niedaleko, więc możemy pójść na piechotę. Niezły klimat, super muza, akurat do pobujania się – uśmiechnęłam się
- To chodźmy – Marat wziął mnie za rękę i pociągnął za sobą. Teraz towarzystwo nieco się rozruszało, żartowaliśmy sobie, robiło się miło.
- Pójdziemy na moment, a potem spłyniemy w przyjemniejsze miejsce... co Ty na to?? – usłyszałam ciepły szept Marata.
- Hmmm... brzmi ciekawie, co masz na myśli??
- Przecież wiesz – mruknął i pocałował mnie delikatnie za uchem – obiecałaś mi coś.
- Uhm....
- Ej papużki, może podzielicie się z nami tymi słodkimi szeptami – krzyknęła Ola
- Właśnie, my też chętnie posłuchamy – wtórowała Aga
- Ale o co chodzi?? – udałam głupią, uśmiechnęłam się zadziornie i szliśmy dalej.
Bez problemu wpuścili nas do klubu, schodziliśmy do sali głównej, potknęłam się i byłabym spadła ze schodów, gdyby nie chłopak, który stał kilka schodków przede mną.
- sorry – powiedziałam
- nic się nie stało – odparł wesoło – znowu zaczynasz... wiedziałem, że nie wszystko stracone – odwrócił się i zobaczyłam przed sobą Michała. Był w granatowych dżinsach i ciemnoniebieskiej koszuli – wtedy też się tak między nami zaczęło, pamiętasz
- niestety – mruknęłam – jakoś nie mogę wyrzucić tego z pamięci, choć bardzo bym chciała.
- Cześć dziewczyny – krzyknął
Odwróciłam się i zobaczyłam schodzących Agę, Aśkę i Olę z chłopakami. Podeszli bliżej. Poczułam nagle otaczają mnie, znane silne ramiona i uśmiechnęłam się. Michał to zauważył, ale nadal stał obok uśmiechnięty jak głupi do sera.
- to jednak się spotkaliśmy. Paula jest gdzieś na parkiecie. Jak się dowie to nie uwierzy
- zapewne... – chłodno odparła Aga
- dołączcie do nas – rzucił – tam mamy stolik – wskazał na lożę w której siedziało parę innych, niestety dobrze znanych mi osób.
- Co one tu robią?? – warknęłam
- Jak to??!! – Michał zdawał się być zbity z tropu – przecież to Twoje przyjaciółki
- Moje przyjaciółki są tutaj – wskazałam na Olę, Agę i Aśkę – a te kurwiszony to raczej twoje znajome, myślę, że nawet więcej niż znajome.
- Michał jestem – wyciągnął dłoń w stronę Marata, Andego i Lleytona – wiesz Karola mogłaś nas sobie przedstawić, to nie ładnie. Dlaczego tego nie zrobiłaś??
- Bo nie uważam Cię za osobę, którą warto poznać – zaczęłam – poza tym przestań mi tu pieprzyć o kulturze, bo nie jesteś lepszy.
- Skąd znasz Karolkę – zainteresował się Andy
- Kiedyś byliśmy parą i może znowu nią będziemy – rzucił od niechcenia, patrząc mi prosto w oczy, kompletnie ignorując Marata, który jakby mocniej przytulił mnie do siebie.
- Wmawiaj to sobie dalej – odbiłam piłeczkę – życie w świecie ułudy musi być przyjemne i ciekawe, to pozostałość po Twoich ekscesach. Niestety świat realny jest zupełnie inny, jeszcze się tego nie nauczyłeś....
- Tak ci się tylko wydaje... – zaczął
- Wiemy, wiemy – wtrąciła się Aga machając olewczo ręką – od pół roku jesteś czysty. Chodźcie – zwróciła się do nas – poszukajmy czegoś wolnego, przecież nie będziemy cały czas stać jak te kołki na schodach.



Część 38

Trochę potrwało zanim znaleźliśmy wolny stolik, miałam już przed oczami wizję spędzenia wieczoru w towarzystwie Nowaka i jego dziwek, ale na szczęście do tego nie doszło. Gdy tylko usiedliśmy Marat usilnie starał się skupić moją uwagę tylko na sobie i musze przyznać, że świetnie mu to szło. Delikatnie całował mnie po szyi, za uchem i szeptał czułe słówka.
- chodźmy już stąd – marudził – za dużo tu ludzi, za głośno, chcę być z Tobą sam
- mrrrr......
- wiem, że masz na to ochotę. No chodźmy – prosił i delikatnie ugryzł mnie w ucho.
- Hej misie – rzuciła Aga – Marat porwę Karolę na parkiet, nie obrazisz się prawda....
- Jasne – zrobił niezadowoloną minkę.
Aga pociągnęła mnie za sobą na parkiet, w tym tłumie ludzi Marat znikł mi z pola widzenia.
- oj już przestań za nim tak wypatrywać – powiedziała Ola, która razem z Aśką dołączyły do nas na parkiecie – gdybym Cię nie zabrała to dalej byście się tam miziali przy ludziach.
- Fe, nieładnie – Aśka machnęła ręką z dezaprobatą i uśmiechnęła się.
- No co?? To już nie wolno miło spędzać czasu??
- Wolno, ale nie przy ludziach, jak chcesz iśc o krok dalej to jazda do domu – uśmiechnęła się Olcia.
Tańczyłyśmy, śmiałyśmy się, żartowałyśmy, dobrze się bawiłyśmy, gdy nagle ni z gruszki ni z pietruszki wyrósł przede mną Michał.
- porozmawiaj ze mną – poprosił
- nie mam Ci nic do powiedzenia – burknęłam – wybacz, ale muszę już iść – powiedziałam schodząc z parkietu.
- Jego tam nie ma....
- Kogo? – zdziwiłam się
- Tego z którym tu przyszłaś. Proszę poświęć mi choć chwilkę. Powiem Ci to co chcę, a potem, jeśli będziesz chciała, dam Ci spokój.
- Jak chcesz – westchnęłam.
Poszliśmy usiąść i pogadać do drugiej, nieco cichszej sali.
- dobra, mów o co Ci chodzi, bo nie mam czasu na bzdety – zaczęłam – muszę jeszcze znaleźć.....
- zapomnij o nim.
- No kto jak kto, ale na pewno nie Ty będziesz mi mówił co mam robić – wstałam.
- Poczekaj – złapał mnie za rękę – usiądź proszę. Przepraszam Cię, nie to chciałem powiedzieć. Chodzi mi o to, że nadal Cię kocham i chciałbym żebyśmy spróbowali znowu być razem. Zrobię wszystko, co tylko chcesz, żebyś dała mi jeszcze jedną szansę, żebyśmy mogli zacząć wszystko od nowa. Tęsknię za Tobą. Wiem – spuścił głowę – że bardzo Cię zraniłem, że wiele przeze mnie wycierpiałaś, ale bardzo chcę to naprawić...
- Misiek wiem – zaczęłam – ale tamto już nie wróci, to uczucie, którym Cię darzyłam umarło, sam do tego doprowadziłeś, pamietasz....
- Tak, wiem ale proszę Cię przemyśl to – prosił, prawie błagał – naprawdę się zmieniłem, to wszystko z myślą o Tobie... z reszta... – zaczął znowu – Paula mówiła....
- Zaraz... co Paula ma z tym wspólnego?!
- No... – zaczął niepewnie – to ona do mnie zadzwoniła i powiedziała, że tęsknisz za mną i że pakujesz się w jakiś dziwny, głupi układ z tym kolesiem i tylko ja Ci mogę pomóc wyplątać się z tego.]
- Aha. To coś Ci powiem – nie wtrącaj się do mojego życia, bo ono już Cię nie dotyczy, a między nami nic już nigdy nie będzie – zapamiętaj to sobie – krzyknęłam i wyszłam.
Wkurwiona na Paulę szłam do stolika, wymyslając po drodze jakież to tortury zastosuję wobec niej, gdy spotkam tę zdzire. Ale nigdzie nie mogłam jej znaleźć, tak samo jak Marata.

Tymczasem Paula dwoiła się i troiła by zrobic jak najlepsze „wrażenie” na podpitym Maracie. Wiadomo trzepniętego faceta łatwiej uwieźć, każdy poleci na seksowne wdzięki i kobiece kształty. Tak więc to zadanie nie powinno być trudne – myślała – co prawda jest jeszcze Karola i nasza przyjaźń. Czy warto ją utracić dla jednego numerka z Maratem?? – zastanawiała się, ale w tym momencie odezwał się sam zainteresowany.
- gdzie idziemy??
- Odprowadzam Cię do nas, do domu, ledwo stoisz – trajkotała – jadłeś coś dzisiaj? – udawała zmartwioną.
- A gdzie Karolcia?? Mieliśmy razem iść do was i wymyślić coś fajnego – uśmiechnął się
- No to chyba już nieaktualne – powiedziała cicho i mocniej objęła Marata
- Dlaczego?
- Bo widzisz... – zaczęła – cholera, naprawdę nie wiem jak Ci to powiedzieć, bo to nic przyjemnego.
- Po prostu powiedz
- Jak wychodzilismy, widziałam ją jak szła gdzieś za rękę z Michałem, wiesz to ten jej były.
- Uhm – wyraźnie posmutniał
- Marat, tak strasznie mi przykro, ale wygląda na to, że oni do siebie wrócą.
- Ale przeciez dziewczyny mówiły... – zaczął
- No niby tak, ale naprawdę to nikt nie wie jak to między nimi było.
Marat poczuł jak krew zaczyna mu szybciej krążyć. Czy rzeczywiście Karolka wróci do tego typa, który tak ją traktował?? Nie miał powodów by nie wierzyć Pauli, w końcu była przyjaciółką dziewczyny, na której mu zależało i do której zaczął czuć coś więcej niż tylko zwykłą sympatię. Nie chciał się jednak nad tym teraz zastanawiać, czuł się fatalnie, kręciło mu się w głowie i jedyne czego mu było trzeba to łóżko, z towarzystwem lub bez – to było mu obojętne. Choć może to nie było to, może jednak po tym co przed chwilą usłyszał od Pauli, chciał zapomnieć te wszystkie miłe chwile, które spędził wcześniej z Karolą, chciał zapomnieć o tych wszystkich rzeczach, które mu się z nią kojarzyły – miał kompletny mętlik w głowie. Lekarstwem na to miały być ramiona innej...
- to co robimy?? – zapytał
- mam pewien pomysł – powiedziała zalotnie.
Już na klatce kamienicy, w której mieszkałysmy, zaczęli się całować, ręce Marata od razu powędrowały pod bluzkę Pauli, pieszcząc każdy centymetr jej ciała, a jej przypomniały się ich wspólne chwile na pierwszej dyskotece, gdy po raz pierwszy się spotkali. Była zachłanna. Gdy tylko weszli do mieszkania, pospiesznie zaczeła zrzucać z niego ciuchy, a i on nie pozostał w tyle. Kiedy została w samej bieliźnie, wziął ją na ręce i zaniósł do sypialni...


Część 39

- Gdzie ona jest??!! – zaczepiłam jeszcze raz Michała – gadaj mi tu zaraz, na pewno wiesz
- Co się tak wkurzasz??
- Nie twój interes, mów gdzie ta kurwa!! – krzyknęłam wściekle
- Wyszła razem z twoim kochasiem – odpowiedział spokojnie – zapewne poszli do niego lub do was do mieszkania. Właściwie Paula Go prowadziła, musiał być nieźle zalany...
Nie czekałam na jego dalsze wywody, zdenerwowana wyszłam z klubu nie mówiąc nic dziewczynom i poszłam do domu. Idąc zastanawiałam się czy to możliwe, żeby Paula była aż tak podstępna, żeby ta cała wizyta Michała i ta szopka było zorganizowane tylko po to, by rozdzielić mnie z Maratem. Zawsze uważałam ją za przyjaciółkę, nie byłyśmy może tak zżyte jak ja i Aga, ale zawsze. Lecz teraz wyszło szydło z worka, a ja czułam się jak idiotka, że tak bardzo się pomyliłam co do niej. Przez cały ten czas zachowywałam się tak jak ona tego chciała. A Marat.... zupełnie nie mogłam zrozumieć dlaczego z nią poszedł. Te myślówy zabrały mi całą drogę do naszej kamienicy, ostrożnie przekręciłam klucz i weszłam do mieszkania. Na pierwszy rzut oka wszystko było po staremu, jednak gdy weszłam do salonu potknęłam się o Pauli szpilki i zauważyłam porozrzucane po całym pokoju częsci garderoby Marata i mojej byłej przyjaciółki. Poszłam dalej, z pokoju Pauli dochodziły głosy. Dokładnie ją słyszałam.
- Marat jesteś cudowny – jęczała – wiedziałam, że w końcu dobrze wybierzesz.
Niestety nie słyszałam czy on cos odpowiedział, podeszłam bliżej, drzwi się uchyliły i prawie weszłam do środka. Na łóżku leżał Marat, a na nim siedziała Paula. Seksili się. Stałam tam i patrzyłam jak ta zdzira pieprzy się z facetem, który tak bardzo mi się podobał i z którym miałam nadzieję na coś więcej, lecz teraz wszystko się zawaliło. Łzy same napłynęły mi do oczu, nie potrafiłam ich powstrzymać. Stałam tam jak jakaś idiotka i patrzyłam na nich. W pewnym momencie Paula się odwróciła, popatrzyła na mnie i powiedziała.
- ooo.. mamy gościa, zastanawiałam się kiedy przyjdziesz –zadrwiła wstając – może się do nas przyłączysz, Marat na pewno nie będzie miał nic przeciwko, prawda skarbie – zwróciła się do niego podchodząc do mnie.
Podniósł się z łóżka i zobaczyłam brązowe oczka pełne przerażenia.
Nie mogłam wydusić słowa, czułam jakby jakaś wielka gula utkwiła mi w przełyku, nie wierzyłam w to co widzę. Kompletnie mnie zamroczyło, nie słyszałam, a raczej nie chciałam słyszeć żadnych wymyślanych na prędce wymówek Marata, że niby był pijany i nie bardzo wiedział co robi, ani co się z nim dzieje, że Paula powiedziała mu, iż widziała jak szłam ze swoim byłym i on był zazdrosny, ble ble ble..... Wzrok wbiłam w Paulę, która siedziała na brzegu łóżka uśmiechnięta z siebie i zadowolona, że jej plan wypalił i dopięła swego. Podeszłam do niej z zaciśniętymi pięściami, wściekła i bez uprzedzenia przywaliłam jej z całej pary w twarz. Wyładowałam na niej częśc swojej złości, frustracji i gniewu za tą podłą zdradę. Podniosła się z zakrwawionym nosem.
- odpierdoliło ci??!! Złamałaś mi nos!! – krzyczała – Ty naprawdę jesteś pojebana
- stul mordę!!!! bo zaraz oberwiesz drugi raz – syknęłam
- jesteś na mnie zła – zaczęła niewinnym głosikiem – za ten mały numerek z Maratem, przeciez to tylko facet, dwie ręce, dwie nogi, itp. Sama wiesz. Chyba nie sądziłaś, że między wami może być cos poważniejszego....
- pierdol się!! To Ci wychodzi najlepiej – krzyknęłam – mam nadzieję, że założyłeś gumkę – zwróciłam się po raz pierwszy tego wieczoru do Marata – nie chciałabym, żebyś przez tego kurwiszona złapał jakiegoś syfa.
Powiedziawszy to, wyszłam z pokoju. Dwie godziny później siedziałam załamana i zapłakana w samolocie, który wiózł mnie z powrotem do Warszawy. Jak mogłam być taka głupia, tak dać się omamić – wyrzucałam sobie przez całą drogę. Gdy samolot wylądował złapałam taksówkę, która zawiozła mnie do domu. Jakież było zdziwienie chłopaków gdy pojawiłam się w drzwiach.
- hej bąbelku – zawołał uśmiechnięty Marek – wróciłyście już?? Jak się udał wypad??
Nie odpowiedziałam, tylko podeszłam do niego i wtuliłam się w znajome, bezpieczne ramiona.
- słonko co się stało?? – zapytał troskliwie głaszcząc mnie po głowie.
To pytanie zupełnie mnie rozkleiło i po chwili ryczałam jak bóbr. Bez dociekania o co chodzi wziął mnie na ręce, zaniósł do pokoju i położył do łóżka. Poczekał aż zasnę, zszedł na dół, wziął telefon i wykręcił numer Aśki.


Post został pochwalony 0 razy
Sob 20:55, 02 Sie 2008 Zobacz profil autora
karolka




Dołączył: 14 Lip 2008
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszaffka

Post
Witam po dlugiej absencji. Nareszcie jestem, wiec oto wklejam kolejne czesci mojej fan fic
milej lektury...


Część 40

Po kilku sygnałach odebrała.
- hej skarbie, co tam słychać?? Jak się wam żyje w mieście miłości?? – starał się być jak najbardziej beztroski.
- Powolutku – odpowiedziała Aśka, również starając się robić wrażenie jak najbardziej naturalnej, ale coś ciężko jej szło, zwłaszcza po ostatnich wydarzeniach. Wczoraj, a właściwie dzisiaj nad ranem, gdy wróciły, mijając w drzwiach ledwo co ubranego Marata, przeświadczone były, że zastaną rozanielona Karolkę, a tymczasem w salonie siedziała zadowolona Paula, a po Karoli nie było śladu. Znikneły także jej wszystkie rzeczy – jakoś żyjemy, trochę imprezujemy, zwiedzamy, korzystamy...
- Z wolności – wszedł jej w słowo
- Uhm – Boże, żeby tylko nie chciał rozmawiać z Karolą – modliła się
- Możesz dać mi małą. Dostałem wczoraj od niej dziwnego esemesa i nie bardzo wiem o co chodzi – kłamał jak z nut, podczas gdy spałam w pokoju na piętrze. Chciał się koniecznie dowiedzieć co takiego się stało, że tak szybko wróciłam, zwłaszcza, że przyjechałam sama i to w takim nastroju.
- No nie bardzo – zaczęła niepewnie
- Dlaczego?
- Bo Karola śpi – w tym jednym się nie pomyliła – załatwiliście już lokum w Sopocie?? – próbowała nakierować rozmowę na inne tory. Zwykle się to udawało, lecz nie tym razem.
- Tak, ale nie po to dzwonię, daj słoneczko do phona.
- Nie mogę – powiedziała smutnie.
- Dlaczego?? – zapytał po raz kolejny
- Bo... – poczuła się jak mała dziewczynka, która napsociła i teraz tłumaczy się ojcu – bo nie wiem gdzie jest – odsunęła słuchawkę od ucha spodziewając się wybuchu złości Marka, ale usłyszała tylko
- Jest tu, w domu, śpi. Zadzwoniłem, bo sądziłem, iż dowiem się od Ciebie co się stało, wróciła w nocy, zapłakana, a usnęła grubo po 7.00 rano – powiedział z troską
- Niestety nic nie wiem, jak wróciłyśmy z dziewczynami, to już jej nie było. Widocznie coś stało się przed naszym przyjściem – powiedziała patrząc na Paulę – postaram się czegoś dowiedzieć.
- Oki, zadzwoń jak będziesz miała jakieś nowości. Kocham Cię Asiu i bardzo tęsknię...
- myślę, że posiedzimy tu jeszcze kilka dni i wrócimy do Warszawy. Ja Ciebie też kocham Mareczku – mówiąc to odłożyła słuchawkę na widełki.

Otoczyły kółkiem siedzącą Paulę, która zdawała się nie zwracać na to najmniejszej uwagi.
- co zrobiłaś?? – wybuchnęła Aga.
- Kochana – zaczęła – trochę kultury, jak zwykle nie potrafisz trzymać nerwów na wodzy, wrzuć na luz
- Wal się – syknęła.
- Już to robiłam – wyznała z rozbrajającą szczerością – dziś w nocy, niedawno i powiem wam, że było bosko, też powinniście spróbować – uśmiechnęła się – poza tym miałam rację co do Marata.
- Tzn?? – zdziwiła się Ola
- Mówiłam Karoli, że facet ją skrzywdzi, a ta nie chciała wierzyć... głupia, zakochała się w nim...
- Co zrobiłaś?? – spytała spokojnie Aśka
- To po co tu przyjechałyśmy, wykonałam naszą misję i muszę przyznać, że nawet pijany Marat jest nieziemski w łóżku – westchnęła
- Spałaś z nim??!! – zdziwiły się
- Nie róbcie z siebie głupich blondynek. Przecież po to tu przyjechałyśmy, żeby cos sprawdzić – rzuciła – i sprawdziłam.
- A co z Karolką?? – dopytywała się Ola – gdzie jest??
- Nie wiem gdzie jest teraz – Paula rozłożyła ręce w geście niewiedzy – ale była tu, przyłapała nas – powiedziała spokojnie.
- Chcesz nam powiedzieć, że dla sexu z Safinem poświęciłaś przyjaźń z dziewczyną, która broniła Cię przed całym towarzystwem, nie dała powiedzieć o Tobie złego słowa.. – starała się wyklarować całą sytuację Aga
- Po pierwsze, nikt nigdzie nie musi mnie bronić, sama świetnie dam sobie radę – zaczęła
- Jasne... – Aga pokiwała niedowierzająco głową
- A po drugie, no cóż takie jest życie, jedni przyjaciele przychodzą, inni odchodzą, nic z tym nie zrobimy – rzuciła – z resztą na nią i tak by się nigdy nie doczekał, a wiem, że miał i pewnie nadal ma na nią ochotę, ale w tej sytuacji już nigdy nie będzie miał okazji na skonsumowanie tej znajomości – mrugnęła
- Nie przyszło Ci do tej pustej głowy, że on może chciał na nią poczekać??
- Jasne – zadrwiła Paula – skoro tak bardzo tego chciał, to czemu poszedł ze mna??
- To nie robi na Tobie żadnego wrażenia?? Fakt, że przez Ciebie oni stracili szansę na coś pięknego?? – zmartwiła się Ola – nie masz serca....
- Cel uświęca środki – skwintowała Paula
- Chodźcie już – zaczęła Aśka – nie ma z nią co gadać i tak nie zrozumie
- Jeszcze jedno – Aga się odwróciła – wiesz, że to koniec, koniec z nami, z naszą paczką, już do niej nie należysz...
- I co z tego – wzruszyła ramionami – mam jeszcze innych znajomych, nie tylko wy jesteście na świecie... – powiedziała i już miała wyjść, gdy nagle się odwróciła – poza tym gdyby chciał na nią czekać, musiałby zostać mnichem – zadrwiła – a tak dostał to czego chciał szybciej i od kogoś kto jest w tym znacznie lepszy.
- Taaa... jak rozkładasz nogi na prawo i lewo to nie znaczy, że jesteś w tym lepsza –zaczęła Aga – poza tym istnieje jeszcze coś takiego jak naturalny afrodyzjak – ale Ty nigdy o nim nie słyszałaś, dla Ciebie liczy się tylko szybki numerek... a jest jeszcze coś takiego jak miłość, coś czego Ty nigdy nie zaznasz... robisz wszystko, żeby Karola została sama, żeby cierpiała, nie rozumiem dlaczego, co ona Ci takiego zrobiła.... myślisz, że nie wiemy z kim Nowy przespał się na imprezie u Krzyśka w zeszłym roku?? Nie jesteśmy aż takie naiwne...
- Wy nie, ale Karola... – zaczęła
- Mylisz się, jeśli uważasz, że ona nie wie, wie doskonale, tylko nie chciała w to wierzyć. Nie przyjmowała do wiadomości myśli, iż przyjaciółka, mogła ją tak zdradzić. Ale widać Ty nie masz żadnych uczuć wyższych, skoro tak przedmiotowo traktujesz ludzi. Mogłabym grać tak jak Ty – zaczeła Aga – i przywalić Ci byś zapamiętała...
- Za cienka dla mnie jesteś – wywyższała się Paula
- Gdybym chciała, już dawno lezałabyś tu obolała, ale nie zrobię tego, nie będę zniżać się do Twojego poziomu. Ale jedno Ci powiem – jest mi Cię żal. Musisz być bardzo samotna, skoro mężczyźni widzą w Tobie tylko ciało i jedyne co mogą z Tobą robić to iść do łóżka. W ogóle siebie nie szanujesz, a jak Ty tego nie robisz, to nic dziwnego, że wszyscy inni też tego nie robią – zrobiła smutną minę – jedynym sposobem na odbicie Marata Karolci było zaciągnięcie chłopaka do wyrka. Ale myślę, że jeśli będą mogli ze sobą pogadać, wyjaśnić sobie pewne sprawy, to może do siebie wrócą – usiadła na podłodze – mamy jakieś namiary na tego Michela – zaczęła z innej beczki – jak zrobimy z tym mieszkaniem?? Mamy mu zostawić klucze w środku i zatrzasnąć drzwi??
- Tak będzie chyba najlepiej – odpowiedziała Aśka – kiedy chcemy jechać??
- Hmm.. jak najszybciej – odparła Aga patrząc na Paulę - wracasz jeszcze z nami a potem robimy sobie bye bye
- Nie zależy mi, mogę spokojnie wrócić sama, dam sobie radę – obraziła się i powędrowała do swojego pokoju, po kilkunastu minutach wyszła z niego z torbą – już teraz możemy zrobić sobie bye bye
- Jak chcesz – wzruszyła ramionami Aga – cześć
- Cześć – powiedziała i tyle ją widziały, usłyszały tylko trzaśnięcie drzwiami
- No to kurwiszona mamy z głowy – westchnęła Aga – i co dalej?? Ładujemy się w to??
- Już dawno w tym siedzimy – zauważyła smutno Asia – tak myślę, że skoro znamy, powiedzmy wersję i motywy Pauli, mogłybyśmy poznać jeszcze wersję Marata, jeśli oczywiście będzie chciał z nami gadać
- Uhm.... ale nie wiemy przecież dokładnie co widziała Karcia
- No przecież nie będziemy wyciągać z niej tego wołami – oburzyła się Aśka
- Wiecie co ja myślę – odezwała się milcząca dotąd Ola – zostawmy to, dajmy im czas przemysleć to wszystko. Jeśli będą chcieli - pogadają, jeśli nie to trudno, przynajmniej będą miłe wspomnienia...
- Tak słodko razem wyglądali – zaczęła Aga – ale masz rację. To co będziemy się pomału pakować i zawijać do domu....
- No.. nic nas tu nie trzyma – stwierdziła Aśka.
Mówiąc to rozeszły się, każda do swojej sypialni i bez pośpiechu pakowały swoje rzeczy. Wśród ciszy, jaka panowała teraz w domu, słychać było co jakiś czas odgłoś zasuwanego zamka. Nagle rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi.
- oho Paula jednak wróciła – mruknęła Aga do siebie i krzyknęła – otwórzcie tam która, bo ja nie mam ręki.
- Dobrze, już idę – rzuciła Aśka idąc w stronę przedpokoju. Gdy otworzyła drzwi, trochę ją przytkało. Przed nią stał Marat....

Część 41

- cześć – odezwał się
- hej – opowiedziała Aśka – jeśli szukasz Pauli, to się z nią minąłeś, wyszła jakieś 15 minut temu łapać okazję do domu – wyjaśniła.
- A.. – zaczął nieśmiało
- Karolki nie ma, wyjechała tej samej nocy, kiedy.... – przerwała – w każdym razie jest w domu z Markiem, podobno bardzo to przeżyła, a z resztą – machnęła ręką – ciebie to i tak pewnie niewiele interesuje.. w końcu to tylko kolejna panienka..
- To nie tak – zaczął smutno – naprawdę mi na niej zależy, nie traktowałem jej jak to mówisz, jako kolejnej panienki. Naprawdę nie wiem co się wtedy ze mną...
- Wiesz co... – przerwała mu – coś mi się widzi, że zanosi się na dłuższą gadkę, nie będziemy tak stać w progu jak dwa ciołki – uśmiechnęła się i wpuściła Go do środka – dziewczyny się pakują, więc spokojnie możemy sobie porozmawiać.
- Pakują się?? – zdziwił się
- Tak, postanowiłyśmy, że jedziemy do domu, Karoli nie ma, Pauli też, więc i my spłyniemy do Wawki – uśmiechnęła się – chodźmy do salonu, tam najciszej – zaproponowała. Długo rozmawiali. Aśka naświetliła Maratowi nieco sprawę Pauli, Karoli i Michała. Potem on się tłumaczył, co , jak i dlaczego. Po jakiś dwóch godzinach Marat pożegnał się z Aśką i lekko zdziwionymi Olą i Agą i wyszedł.
- Co to było?? Co on tu robił?? – Aga domagała się wyjaśnień.
- Przyszedł do Karoli tłumaczyć się
- Ale przecież – zaczęła Ola
- Dlatego tłumaczył się mi. Rozmawialiśmy przez ponad dwie godziny. Wysłuchałam tego co ma do powiedzenia i wiem jedno – nie sądziła, że Paula jest taką, taką.... zimną suką, która brnie po trupach do celu
- Tzn.??
- Powiedziała Maratowi, że Karola i Michał zeszli się, że on był dla niej nikim, prócz letniej przygody i takie tam – Aśka machnęła ręką
- ??!!!??!!! Żartujesz oczywiście – Adze opadła szczęka
- niestety – wzruszyła ramionami – ale on teraz wie jaka jest prawda. Nieco mu wyjaśniłam jak to między nimi było i jak jest teraz. Powiedziałam mu o Pauli, o tym co wszyscy wiemy, że nie należy wierzyć w to co gada bo pieprzy trzy po trzy.
- I co dalej z nimi będzie??
- Nie wiem – rozłozyła ręce – teraz kolej na jego ruch, powiedział mi, że Karolka nie była i nie jest kolejną panienką, że mu na niej zależy...
- Ja myślę – zaczęła Ola – że na rezultaty trzeba będzie poczekać, jesteśmy cierpliwe, oni może niekoniecznie, ale innej rady nie ma, jak tylko czekać. Będzie dobrze – uśmiechnęła się
- Też tak myślę – rzuciła Aśka
- A teraz wracajmy do pakowania, bo jeśli chcemy być pojutrze w domu, musimy jeszcze dziś się stąd ruszyć – zakomendorowała Aga
- Tak jest pani sierżant – Ola z Asią jej zasalutowały i każda wróciła do przerwanej roboty

Tak jak planowały do Warszawy wróciły w piątek. Podróż przebiegła bez większych niespodzianek czy zakłóceń, choć oczywiście nie było tak wesoło jak dwa tygodnie temu, gdy dopiero ruszały na podbój Paryża. Odwiozły Olcią do domu, umówiły się na telefon i ruszyły na Wolę. W domu jak zwykle było pełno ludzi, więc ich powrót powitali wszyscy. Najbardziej zadowolony był oczywiście mój brat, gdy tylko Aśka wysiadła z samochodu od razu porwał ją na ręce tuląc do siebie. Długo nie chciał postawić jej na ziemi szepcząc czułe słówka. Kiedy wreszcie dał jej odetchnąć mogłam się wreszcie przywitać z dziewczynami. Uśmiechałyśmy się do siebie, ale nikt nie wracał do wydarzeń z Paryża. Marek choć bardzo ciekawy, też nie poruszał tego tematu.
Któregoś dnia idąc do kuchni, usłyszałam ich podniesione głosy, przystnełam by posłuchać o czym rozmawiają.
- Marek ja wie, że jesteś starszym bratem, martwisz się o Karolkę i chcesz ją chronić – słyszałam spokojny ton Agi – ale nie zmusisz jej do zwierzeń, nie tędy droga.
- Fakt, jej nie zmuszę, nawet nie mam zamiaru tego robić – zaczął spokojnie – ale może z was coś wyciągnę.
- Przykro mi kochanie – to głos Aśki – ale dopóki Karcia nie będzie chciała mówić, od nas też niczego się nie dowiesz.
- Do jasnej cholery!!! – walną pięścią w stół, aż widelec spadł – to jest moja młodsza siostra, wróciła z tego jebanego Paryża w okropnym stanie, zapłakana, a wy nie chcecie mi nic powiedzieć – miotał się – ech... – złagodniał po chwili – ta wasza solidarność jajników – machnął ręką i wyszedł prosto na mnie. Popatrzył się, objął mnie i szepnął – jeśli tylko będziesz chciała pogadać, wiesz gdzie mnie szukać – po czym uśmiechnął się i wyszedł. Stałam w korytarzu przez dłuższą chwile zanim odważyłam się wejść do kuchni. Nic się nie zmieniło, Aśka czytała jakieś babskie pisemko, zajadając się prażonymi orzeszkami, a Aga krzątała się bez celu. Gdy tylko przekroczyłam próg, Asia podniosła wzrok i odsunęła gazetkę.
- Co już nie czytasz?? – zapytałam
- Eee... tam same nudy, piszą to co wiem od dawna – uśmiechnęła się – mogliby wymyślić coś nowego.
- Chcesz coś pić – Aga odwróciła się do mnie z kubkiem soku
- Wezmę sobie coś z lodówki – jakoś tak sprawnie omijałyśmy temat Paryża, Pauli i Marata, ale przez to rozmowa była sztuczna, wymuszona, a nie chciałam żeby tak było, zawsze potrafiłyśmy rozmawiać o wszystkim, a to się teraz działo, to był jakiś cyrk – długo jechałyście do domu??
- Coś ponad 19 godzin, nie prułyśmy tak, jak Ty to potrafisz – uśmiechnęła się Aga siadając przy stole – jak się czujesz??
- Dobrze, choć bywało lepiej – spuściłam głowę
- Karolka przepraszam – zaczęła Aga – wiem, że to dla Ciebie bolesny temat, niepotrzebnie spytałam, wybacz mi – powiedziała i przytuliła mnie do siebie.
- Spoko, nic się nie stało – zaczęłam – wiecie co, mam dość tej sztucznej gadki i omijanie tego tematu, pogadajmy od serca, rozmawiałyście z nimi??
- Tak – obie skinęły głowami – Paula to jakiś cyborg bez serca i z namiastką mózgu. Gadasz do niej, tłumaczysz a ona dalej swoje, jakby nic do niej nie docierało – Aga machnęła ręką.
- Nic się dla niej nie liczy oprócz własnej wygody dobrego samopoczucia, po trupach dąży do celu – irytowała się Aśka – ale na szczęście mamy ją już z głowy.
- A.... – zaczęłam, lecz nie dały mi skończyć
- Marat pojawił się następnego dnia i rozmawiał tylko z Aśką – zaczęła Aga – a potem nie chciała nam powiedzieć co i jak.
- Jak to??!! – oburzyła się Aśka – przecież wam mówiłam
- Nie do końca – zaczeła Aga
- Halo – pomachałam im przed nosem – przestańcie się kłócić, byłoby fajnie, gdybym i ja się dowiedziała, co takiego mówił.
- No tak sorrki słonko – Aga uśmiechnęła się słodko – przepraszam Asiu, zamieniamy się w słuch.
- Hmm – zaczęła Aśka – był zaskoczony, że Ciebie nie zastał, widocznie bardzo mu zależało, żeby wszystko wyjaśnić, chcesz wiedzieć wszystko z najdrobniejszymi szczegółami?? – popatrzyła się na mnie
- Niekoniecznie – odpowiedziałam – tak z grubsza
- Oki, tak więc stwierdził, że nie jesteś dla niego kolejną „panienką”, przyznał mi się, że to co zrobił to poniekąd było z zazdrości, po tym co powiedziała mu Paula – że Ty i Michał znów jesteście razem, że Marat był dla Ciebie jedynie letnią przygodą, a on liczył na coś więcej, bo poczuł do Ciebie coś więcej niż sympatię. Był zdezorientowany, podpity, rozżalony i trochę wkurzony na Ciebie – to wszystko stworzyło dobry materiał do manipulacji. Paula to wykorzystała i zaciągnęła do łóżka, ale podejrzewam, że mogła to być każda inna dziewczyna.
- Aha – zaczęłam – ale niekoniecznie mogła być to inna panna, tylko i wyłącznie Paula, bo to ona nagadała mu tych bzdur, a on w nie uwierzył
- Bo jeszcze wtedy nie wiedział jaka jest Paula, teraz już wie
- ?????
- opowiedziałam mu co nieco o niej, o Twoim związku z Nowakiem, tak więc na przyszłość chłopka będzie wiedział.
- I co teraz zamierzasz?? –spytała mnie Aga
- Nie wiem, a co Twoim zdaniem powinnam zrobić?? – popatrzyłam się na nią – zadzwonić do niego i może jeszcze przeprosić?? Nie wiem czy to ma w ogóle jakiś sens, czy w ogóle kiedyś miało – westchnęłam – co by było gdybym ich wtedy nie nakryła?? Co by było, gdybyśmy w ogóle nie poszli do tego klubu?? Nie mam pojęcia, nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć.
- Przede wszystkim za dużo kombinujesz – zaczęła Ola, która pojawiła się nie wiadomo skąd – byłyśmy umówione na telefon, nie zadzwoniłyście, więc wybrałam się do was z wizytą – uprzedziła nasze pytanie – a co do Ciebie – wskazała na mnie – to już nic nie zrobisz, czasu się nie da cofnąć, nie ma co gdybać, bo tylko się tymi myślami zadręczysz.
- To co mam zrobić??
- Poczekać... czas sam to rozwiąże, jak tam na górze, ktoś przewidział, że będziecie razem to choćby się waliło i paliło, będziecie razem, a teraz zbierajcie się idziemy się odprężyć – uśmiechnęła się
- Jeść mi się chce – zaczęłam – ale w domu chyba nic nie ma. Chodźmy do Sphinxa. Po drodze zrobimy jakieś małe zakupki i chciałabym wrócić tak na 17.00 – 18.00
- Dlaczego?? – zdziwiły się
- Bo Marat gra półfinał i mam nadzieję, że dojdzie do finału.
- Aaaa.. – zaczęły – oki, jak sobie życzysz, ale teraz już chodźmy....

Część 42

Zanim poszłyśmy do Sphinxa, obowiązkowo obleciałyśmy połowę naszego centrum handlowego, a dopiero potem udałyśmy się coś przetrącić. Całe to wyjście znacznie poprawiło mi zjechany ostatnio humorek, bawiłam się tak dobrze, że o mały włos a zapomniałabym o maratowym meczu Wink Zrobiłyśmy małe, głownie niezdrowe zakupy i wróciłyśmy do domu. Korzystając z okazji, że tym razem nie było naszych chłopców, co rzadko się zdarza, postanowiłysmy rozwalić się na kanapach w salonie - zwykle to oni je okupują. Na stole wyladowały "przysmaczki" - cola, lody, różnego rodzaju chipsy, butelka półsłodkiego winka i jakieś małe kanapaczeki ściągnięte w ostatniej chwili z półki przez którąś z dziewczyn. byłyśmy w pełni przygotowane do oglądania relacji z meczu półfinałowego. gdy włączyłyśmy telewizor, mecz pomału się rozkręcał, trafiłysmy na przerwę - realizator pokazywał Marata siedzącego na krzesełku z ręcznikiem patrzącego w nieokreśloną stronę.
- co on tak smutny?? - zastanowiła się chytrze Olcia
- eee.. tam zaraz smutny - wtrąciła ze znawstwem Beata - koncentruje się i tyle - odwróciłyśmy się jak na komendę, przed nami stała Beata, siostra Magdy, kolejnej flądry, dziewczyny Krystiana, zapatrzona w siebie snobka, uważająca się za znawczynię tenisa i wszystkiego co łączyło się z tym sportem - zawodnicy zwykle to własnie robią podczas przerwy między gemami - powiedziała z wyższością.
- no nie mów?!! Serio??!!! - zaczęłam słodko - a ja głupia myslałam, że oni tak tylko dla niepoznaki - parsknęłyśmy wszystkie.
Beatka na tą odzywkę, tylko przewróciła oczami sygnalizując swoje oburzenie.
- ja tam myślę - zaczeła Aga - że on to może ciałem jest na meczu, ale duchem na bank NIE...
- hmmm... - zaczęłam - mmmmoże
- zastanawia się jak mógł spartolic całą tą sprawę... - uśmiechnęła sie
- Krystian mówił, że byłyście w Paryżu i miałyście karnety wstępu na wszystkie mecze?? to prawda??
- No - inteligentnie odparła Ola
- To dlaczego jesteście tu a nie tam?? - wskazała na TV, gdzie realizator pokazywał pełne trybuny.
- tak jakos wyszło - wzruszyłam ramionami
- zmusiły nas do tego okoliczności - uśliśliła Aśka
- a dokładniej - Beata nadstawiła uszy, lubiła wiedzieć, kto z kim, jak, dlaczego, co i kiedy.
- wiesz nie bardzo chcemy o tym rozmawiać - ucięła Aga

I rzeczywiście w Paryżu na korcie głównym panowały podobne myśli co w Warszawie na Woli. Marat obijał piłkę, grał, zupełnie jak nie on, nic nie wychodziło, nawet najprostsze zagrania nie wchodziły, nie mógł znaleźć pierwszego podania, jak nigdy popełnił dużo podwójnych błędów serwisowych, nic mu nie szło, co w konsekwencji zakończyło się jego porażką. Smutny, wściekły szybko zszedł z kortu, nie dając zbyt wielu autografów, bez zbędnych ceregieli odbębnił konferencję prasową nie siląc się na zbyt inteligentne odpowiedzi. Cały czas myślał o jednym "Chłopie co ty tu jeszcze robisz do cholery??!!" - myślał - "wiem gdzie jest Karola, w końcu Aśka wszystko mi powiedziała, jeśli teraz nic nie zrobię, będę tego żałował do końca życia" - wyrzucał sobie w myślach. Jak najszybciej chciał znaleźć się w pokoju hotelowym sam, bez nikogo, wiedział jednak, że czeka go jeszcze rozmowa z Peterem, który nie był zadowolony z jego dzisiejszego występu.

- Ej co z nim?? - Aga była niepocieszona - liczyłam na cos więcej, tak dobrze mu do tej pory szło... szkoda
- dobrze mu szło, bo... - zaczęła uśmiechnięta Ola
- wiemy wiemy - machnęłam ręką - ale masz rację Aga szkoda, że przegrał, a tak miałby szansę wygrać RG, w końcu to jego ulubiony turniej.....
- to co teraz robimy?? - zaczęła Ola - chodźmy gdzieś potańczyć, nie chce mi się siedzieć w domu, co wy na to??
- jasne - uśmiechnęłam się


Post został pochwalony 0 razy
Sob 22:29, 23 Sie 2008 Zobacz profil autora
martinatorres
Administrator



Dołączył: 12 Lip 2008
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zielona Góra

Post
Fajusie jest to Twoje opowiadanie...
A Tylko jedno piszsz? Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Nie 1:51, 24 Sie 2008 Zobacz profil autora
karolka




Dołączył: 14 Lip 2008
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszaffka

Post
to co tu wklejam jest już napisane. jestem w trakcie pisania kolejnego, ale nie wiem czy będzie występował w nim Maracik. zobaczy się Wink


Post został pochwalony 0 razy
Nie 11:08, 24 Sie 2008 Zobacz profil autora
maka
Gość






Post
Raany, mam mieszane uczucia. Z jednej strony pięknie opisane sytuacje (zwłaszcza łóżkowe Very Happy ), a z drugiej ten język trochę zbyt wulgrany :> I kurczę blade, czytając te opisy oblewało mnie gorąco, ale także troszkę zazdrości Razz (przyznam się, że sama fantazjuję o seksie z nim Very Happy Embarassed ). Ogólnie fajne Smile
Wto 13:27, 26 Sie 2008
martinatorres
Administrator



Dołączył: 12 Lip 2008
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zielona Góra

Post
Ok, jestem adminem tego forum i po raz pierwszy Cię tu widzę...
I na dokładkę jako gościa...
Kochanie, zarejestruj się jeśli możesz....


Post został pochwalony 0 razy
Wto 13:37, 26 Sie 2008 Zobacz profil autora
karolka




Dołączył: 14 Lip 2008
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszaffka

Post
miło mi to słyszeć. teraz jak to czytam, to język też mi się zbytnio nie podoba, ale pisałam to dawno, więc musicie mi wybaczyć. w nowym opowiadanku nie powinno być tylu przekleństw Wink
a teraz kolejne częśći, niestety już końcowe. Sad



Część 43

Zaczęłyśmy się zbierać. Nic wielkiego, żadnego strojenia się, ot po prostu spódniczki, bluzki – w pół godziny byłyśmy gotowe.
- A Ty?? – wskazałam na Beatę
- ???
- jak to co?? – ten jej mały móżdżek zaczął mnie powoli wkurzać – nie zamierzasz tu przecież siedzieć! A tak w ogóle to jak tu się znalazłaś??
- Dlaczego nie??!! Wpadłam przechodząc. Marek był tu po co i mnie wpuścił.
- Dlatego, że to dom mój i Agi, nie żaden hotel, nie życzymy sobie abyś tu była i nie wynajmujemy pokoi na godziny!!!
- Umówiłam się tu z Krystianem – zaczęła
- To poczekasz sobie na niego na ulicy, żadna z nas nie ma ani czasu ani ochoty siedzieć tu i czekać aż Twój men raczy przywieźć tu swój tyłek.
- On – zaczęła, poczym machnęła ręką – nie musicie tu ze mną być, mogę posiedzieć sama.
- Czy Ty jesteś głucha, czy niedorozwinięta?? Nie rozumiesz po Polsku?? – irytacja Aśki sięgnęła zenitu – Karolina i Aga główne lokatorki tego domu wychodzą, co znaczy, że i Ty głupia flądro masz się stąd wynieść!!! Dotarło?!!
- Nie musisz być taka niemiła – żachnęła się – jesteście strasznymi egoistkami, u Magdy zawsze zostaję, tak samo jak u Kaśki.
- Po pierwsze nie używaj słów, których nie rozumiesz, a po drugie Magda to Twoja siostra, a tu z nikim nie masz powiązań rodzinnych – zaczęła Aga
- A Kaśka – Beata nie ustępowała
- Skoro siedzisz u Kaśki podczas jej nieobecności to zabieraj dupę w troki i jedź do niej – wkurzyłam się – my wychodzimy i Ty też!!! Jasne!!!
Z ociąganiem się wyszła, widać było, że ma jakiś interes byśmy zostawiły ją tu samą, ale nigdy nikt obcy nie zostawał u nas sam, bez opieki. Zamknęłyśmy drzwi, furtkę dokładnie jak nigdy przedtem, włączyłyśmy alarm. Nawet Marek nie ma kluczy do wszystkich zabezpieczeń, więc ta flądra nic nie wskóra. Już odchodziłyśmy, gdy znowu nas zaczepiła.
- poczekacie ze mną na Krystka??
- Nie – odpowiedziałyśmy chórem i poszłyśmy w stronę przystanku autobusowego.
Akurat podjechał pasujący nam autobus, wsiadłyśmy, kierowca zamykał drzwi gdy Aga zauważyła biegnąca Beatę.
- Ej patrzcie – zwróciła się do nas.
Na nasze szczęście trafiła na chamskiego kierowcę, bo zamknął jej drzwi przed nosem i odjechał. Po chwili w autobusie, jak to się można było spodziewać aż wrzało od krytykujących postępowanie kierującego opinii, które wypowiadały różne typy autobusowych babć i dziadków, lecz facet nie bardzo się tym przejął, włączył muzykę na ful sprawiając wrażenie, że ma wszystko w dupie.
- jak ona umówiła się u nas z Krystkiem, to ja jestem pani Mikołajowa – zaczęła po chwili Olcia – czego ta cholera u nas chciała?? Po co przyszła??
- Nie mam pojęcia – wzruszyłam ramionami – jak myślisz?? – zwróciłam się do Aśki
- Coś niuchała to pewne, ale w jakim celu tego nie wiem, widocznie któremuś z chłopaków coś się wypsnęło, że w Paryżu spotkałyśmy jakiegoś zawodnika, itp. I teraz jak zwykle chce wiedzieć dokładnie wszystko. Ale czy aby na pewno o to jej chodzi, tego się zapewne nie dowiemy, albo dowiemy po czasie – odwróciła się do okna – pewne jest jedno, trzeba uważać na to co się przy kim mówi. Nie chcemy aby wszyscy wiedzieli co działo się podczas naszego wypadu.
Nim się obejrzałyśmy dojechałyśmy do domu Pawła, u którego tego wieczoru miałyśmy się bawić. Z trudem przepchnęłyśmy się przez tłum ludzi stojących gdzie popadnie. Miał duże mieszkanie, lecz przy tej ilości wiary zdawało się być mikroskopijne. Dziewuchy poszły tańczyć, a ja znalazłam sobie jakiś ostatni wolny i czysty (jeszcze) fotel i zapadłam się w nim z butelką piwa. Po kilku chwilach podszedł do mnie gospodarz imprezki.
- hej piękna
- witaj brzydalu
- bardzo śmieszne – uśmiechnął się, a mnie przypomniał się Paryż... – co jest??
- A co ma być??
- Dlaczego nie tańczysz, tylko zabunkrowałaś się w tym kąciku sama, z jednym browarkiem w rączce??
- Maiłam przynieść sobie od razu cały sześciopak, albo kratę??
- I po co ta agresja?? Chciałem się tylko o coś zapytać??
- Już pytałeś... – westchnęłam
- Ej co z Tobą?? – zniżył się do mojego poziomu i spojrzał prosto w oczy – od powrotu z Paryża jesteś jakaś inna, nie w sosie, jak nie Ty...
- Uhm...
- No mała – usiadł na oparciu fotela – powiedz wujciowi Pawełciowi co Ci leży na wątrobie – po czym zrobił taką minę, po której nie mogłam się nie uśmiechnąć.
- Wiesz jak mnie rozśmieszyć – walnęłam go w ramię.
- No więc – puścił mi oczko – wiesz, że mnie zawsze możesz się wygadać.
- Ale ja wcale nie czuję potrzeby, aby komukolwiek się zwierzać - zrobiłam niewinną minkę – z resztą nie ma o czym mówić – machnęłam ręką. Popatrzyłam się na zegarek, minęła niecała godzina odkąd tu przyjechałyśmy – wiesz co – zaczęłam po chwili milczenia
- ??
- chyba ewakuuję się do domu, nie mam ochoty na imprezy, wezmę ciepłą kąpiel, obejrzę jakieś romansidło i zjem litr lodów...
- no co ty??!!! Zostań...zobaczysz jeszcze wszystko się rozkręci....
- nie, nie sądzę, ale dzięki za propozycję
- to może.... – zaczął – może zrobimy sobie naszą prywatną impreze, co Ty na to?? Tylko nasza dwójka
- hmm... myślę, że powinieneś poszukać kogoś, kto jest tym bardziej zainteresowany....
- och...
- nie chodzi mi o Twoje towarzystwo, źle mnie zrozumiałeś, po prostu nie mam na to ochoty...
- ok. – wzruszył ramionami – w takim razie.... chodź – wziął mnie za rękę – wyprowadzę Cię z tej dżungli i zamówię Ci taksę. Nie chcę abyś wracała nocnym, sama z jakimiś okazami – uśmiechnął się. Ewidentnie mnie podrywał, z resztą jak zawsze, a ja go olewałam – jak zwykle. Nie był dla mnie materiałem na faceta, miałam już jednego, ale na chwilę obecną wyglądało to raczej marnie – sam bym Cię odwiózł, ale niestety popiłem już trochę, z resztą nie tylko to – puścił mi oczko.
Poczekał ze mną na taksę, a potem patrzyła długo jak odjeżdżam. Napisałam jeszcze dziewczynom wiadomość, że wracam do domu i żeby się nie martwiły, po chwili dostałam odpowiedź od Aśki, że one też się zwijają, bo większość ludzi zdążyła się już napierdolić jak szpadle, a część upalić, tak więc nie było sensu, aby one jedyne trzeźwe dalej tam siedziały. Taksówka szybko mknęła przez miasto, ale nie dane mi było zatopić się we własnych rozmyślaniach, bo trafiłam na wyjątkową gadułę. Kierowca w ogóle się nie zamykał, zupełnie jakby był na baterie. Najgorsze było to, że gadał jakieś głupoty, bez ładu i składu, co po krótkim czasie zrobiło się wyjątkowo męczące. Na szczęście szybko dotarliśmy do domu, zapłaciłam za kurs, zostawiając facetowi dość spory napiwek, ale już nie chciało mi się z nim gadać. Otwierając po kolei wszystkie zamki, klęłam w duchu na siebie, lecz gdy tylko otworzyłam drzwi wejściowe opadłam bezwładnie na wykładzinę, o mało nie przygniatając Maxa i oparłam się o drzwi. Po chwili usłyszałam dźwięk przychodzącego smsa. Z niechęcią wyciągnęłam telefon z torebki, nacisnęłam guziczek i zaczęłam czytać wiadomość „Hej piękna” – to Paweł – „szkoda, że tak szybko wyszłaś, dopiero teraz impreza nabrała tempa. Na pewno byś się rozerwała. Postarałbym się o to”– no na pewno – pomyślałam. Dzwonek – kolejny sms, znowu od Pawła – „Tak bardzo chciałbym móc się z Tobą spotykać. Dlaczego mnie odtrącasz za każdym razem, gdy próbuję się do Ciebie zbliżyć. Traktujesz mnie tylko jako kolegę, podczas gdy ja pragnę być dla Ciebie kimś więcej, nic nie tracisz, daj mi szansę” – znowu się upalił i pieprzy głupoty. Kolejny sms. Rany – pomyślałam – czy ten koleś nigdy się ode mnie nie odczepi??!! Na miłość boską ile można – wzniosłam oczy do nieba nim odczytałam wiadomość. Lecz, gdy tylko spojrzałam na wyświetlacz, wiedziałam, że to nie jest sms od Pawła – „Przepraszam....dałbym wszystko by móc cofnąć czas i nie dopuścić do tego co się wydarzyło.....ale los chciał inaczej.....Tęsknię za Tobą.....Marat”.

część 44

Siedziałam i gapiłam się w komórkę dopóki ktoś nie zaczał się dobijać do domu. wstałam i otworzyłam, pierwsza wpadła Ola
- wiedziałaś, że wracamy! - obruszyła się - musiałaś zamykać drzwi??
- sorrki - odpowiedziałam po chwili zamyślenia - to tak jakoś z przyzwyczajenia
- Ej co Ci jest - zainteresowała się Aśka - ta impreza aż tak cię zmuliła??
- powiedzmy - mruknęłam i zaczęłam poraz setny czytać smsa od Marata
- wszystko w porządku?? - spytała Aga pochylając się nade mną - co ty tak namiętnie czytasz?? Pawełek znowu zaczął wyznawać Ci swoją miłość??!!
- uhm.... jego smsy pokasowałam
- więc?? - popatrzyły się na mnie z ciekawością - czyjego smsa tak przeżywasz??
- wiadomość od Marata - odpowiedziałam - czytam i czytam zastanawiając się co odpisać i czy w ogóle to zrobić... i nie wiem
- co napisał?
- generalnie, że bardzo mnie przeprasza, coś tam o cofnięciu czasu i że tęskni...
- jej.... - Aga westchnęła - czyli jednak mu zależy.... wg mnie powinnaś mu coś odpisać
- masz jakiś pomysł?? - popatrzyłam się na nią z pytaniem w oczach
- niech pomyślę..... - zrobiła minę myśliciela....
- i co??
- nie przerywaj mi, myślę - machnęła ręką Aga
- dobra, Aga myśli - zaczęła Aśka - ale równie dobrze możesz to robić w kuchni, chodźcie - zrobiła zachęcający ruch ręką - do kuchni, napijemy się czegoś. co my tu mamy - zastanowiła sie podchodząc do barku - jest białe i czerwone winko, wytrawne i półsłodkie, ale to ostatnie to tylko białe, odrobinka wódeczki, i kilka jakiś likierków - uśmiechnęła się, trzymając butelki w rękach - w każdym razie możemy zrobić sobie niezły sabacik i pomyśleć nad odpowiedzią do wysokiego przystojniaka o zielonych oczach... - usmiechnęła się do mnie - przecież wiem, że chcesz to zrobić...
- uhm - zarumieniłam się
- oooo - podchwyciła Olcia - co my tu mamy?? rumieniec?? niemożliwe - chichotała - czyżbyś miała jakieś zbereźne myśli w związku z tym 193 centymetrowym samcem??
- hmm.... może
- jaka tajemnicza?? - Aśka odkręciła butelkę - co wybieracie?? wino czy wódka??
- Dla mnie wino i dla Agi też - zdecydowałam za nas obie
- to my z Olcią wypijemy do konca wódkę, co ty na to Olcia??
- jestem za
- Hej Aga wymyśliłas już coś?? - Olcia pukneła Agę - obudź się
- jestem jestem.... więc myslę, że mogłabyś napisać mu, że.... a własnie co czujesz?? Bo to oczywiście od tego zależy... - wszystkie spojrzały na mnie - więc....
- hmm.... nie jestem penwa.... to znaczy, z jednej strony zrobiło mi się bardzo miło, jak przeczytałam tą wiadomośc, ale z drugiej, ciągle pamiętam co działo się w Paryżu...
- no tak - uśmiechnęła się Aśka - ale weź pod uwagę też to, że gdyby nie ta łajza Paulina razem z tym fiutem Nowakiem, nic by się nie stało
- nic???
- hmm... no na pewno poszlibyście dalej, ale chodzi mi o to co się wydarzyło....
- wiemy, wiemy - uśmiechnęłyśmy się....
- więc to co mu napiszesz, bo myślę, że jednak powinnaś - wróciła do swojego wywodu - to musi wypływac z Ciebie, to ty musisz o tym zdecydować, nikt inny... z resztą sama o tym wiesz - popatrzyła się na mnie - lecz jakkolwiek zadecydujesz, my zawsze będziemy za Tobą stały murem...
- dzięki - uśmiechnęłam się
- w takim razie co decydujesz?? - Olcia walnęła prosto z mostu
- to nie jest takie proste - zaczęłam
- to nigdy nie jest proste, nie wiesz tego jeszcze?? - wzdrygnęła się Aga
- dasz mi skonczyć czy nie?? - złościłam się - to chyba oczywiste, że za nim tęsknię, że to co się wydarzyło miedzy nimi bardzo mnie dotknęło, ale wiem także kim okazała się Paula....
- nędzną suką - wtrąciła Aga
- nie wiem jednak czy będę umiała o tym zapomnieć, chciałabym, nawet bardzo...
- jeśli Ty będziesz chciała, to już połowa sukcesu, on na pewno też chce, nie pisałby takiego esa, gdyby tak nie myslał.... więc do dzieła - zachęciła mnie.
wzięłam telefon i po kilku chwilach, siedziałam i gapiłam się w ekran telefonu....
- no co jest znowu?? - marudziła Aga
- nic nic, teraz czekam na odpowiedź.... - usmiechnęłam się
- co napisałas??
- to o czym mówiłyśmy, że nie wiem jak to będzie, czy uda mi się zapomnieć, ale chciałabym żeby się udało..... i
- ????
- i że też za nim tęsknię.... - odpowiedziało mi zbiorowe westchnienie
- to jak nie odpisze okaże się tepym kretynem - oświadczyła Olcia i wypiła resztki drinka - poproszę o jeszcze....
Po chwili mój telefonik oswiadczył nadejście nowej wiadomości tekstowej
- no pokaż co napisał - domagała się lekko podchmielona już Olcia - bo to od niego, prawda - wychyliła się tak mocno do przodu, że mało nie spadła z krzesła, w ostatnim momencie, oparła się o Askę
- tak - uśmiechnęłam się - od niego. napisał, że postara sie ze wszystkich sił bym zapomniała, że mu na mnie zależy i....
- ????
-... macie pozdrowienia - uśmiechnęłam się
- a dla Ciebie nic?? - zdziwiła się Ola - żadnych całusków, buziaczków?? nic?? nie wierzę....
- to też - zachichotałam....
- dobra koniec tego dobrego - usmiechnęła się Aśka - kto to za was wypije, brać się za kieliszki....
Piłyśmy, piłyśmy, aż się upiłyśmy i opróżniłyśmy cały barek...... nawet nie wiem kiedy usnęłam....


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez karolka dnia Wto 15:27, 26 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
Wto 15:25, 26 Sie 2008 Zobacz profil autora
karolka




Dołączył: 14 Lip 2008
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszaffka

Post
część 45

Obudziła mnie lampa błyskowa i wybuch gromkiego śmiechu. Otworzyłam zaspane oczy i ujrzałam stojacych nade mną Marka, Wojtka i Krzyśka. Ten ostatni trzymał w łapkach aparat fotograficzny.
- Ale zabalowałyście – Marek wyszczerzył zęby – nie sądziłem, że potraficie tyle wypić, opróżniłyście cały barek.
- Mmmm.... odczepcie się – machnęłam ręką tak jakbym odganiała od siebie natrętną muchę – i dajcie mi jeszcze pospać. Pogadamy później.
- Dobra, dobra – usmiechnął się Wojtuś – idziemy robić fotki reszcie, jeśli wyglądają tak jak Ty, to będziemy mieć niezły ubaw.
Jak powiedział, tak zrobili, chodzili po domu cykając nam zdjęcia i śmiejąc się w kułak, budząc nas przy okazji. W takim rumorze nie dało się spać, więc z ociąganiem wstałyśmy. Gdy pomału dochodziłyśmy do siebie siedząc gdzie popadnie w ogrodzie, chłopcy zaczęli prezentować swoje „zdobycze”.
- no pieknie wyszłam na tych fotkach, super po prostu – wzniosła oczy do nieba Asia – ale skoro wszyscy zainteresowani już zdążyli obejrzeć te artystyczne fotki, to teraz je zniszczycie..
- taaa jasne – Marek tylko się uśmiechnął – chciałabyś
- co zamierzasz z nimi zrobić – zapytałyśmy zdziwione.
- Zatrzymam sobie na pamiątkę – uśmiechnął się diabelsko – w razie czego może to służyć za haka na was, nie wiem, ale na pewno się przyda, dlatego teraz pójdę je sobie zgrać na płytkę – mówiąc to wyszedł do pokoju. Wrócił po chwili z płytą w ręku – a to teraz schowam, żeby wam nic głupiego nie przyszło do główek – wyszczerzył roczną robotę dentysty
- Grozisz nam??
- Ależ skąd – oburzył się – jakże bym mógł, tylko was ostrzegam... hehehe
- Aha, w takim razie dziewczyny – Olcia zwróciła się do nas – zemsta będzie słodka jak nigdy
- Zemsta?? Jaka zemsta?? O co wam chodzi?? – Krzyś był zdezorientowany
- Jeszcze nie wiemy co to będzie, coś się wymyśli, zrobimy burzę mózgów i zapewne dojdziemy do jakiegoś consensusu. Nie znacie jednak dnia ani godziny kiedy takowa nastapi.
- Jasne, już się przestraszyłem – uśmiechnął się – a teraz z innej beczki.
- Tzn??
- Nie wiecie przypadkiem co się dzieje z Paulą??
- Co masz na myśli??
- Byliśmy wczoraj z Wojtkiem w Plastusiu
- Co tam robiliście?? – przerwała Aga – w Plasticu?? To już nie macie gdzie chodzić??
- Mniejsza o większość – żachnęła się Aśka – spotkaliście ją i co??
- Właśnie chodzi o to, że nic. Była z jakimiś dziewczynami, gdy podeszliśmy i chcieliśmy się przywitać, to tylko prychnęła, powiedziała coś do tych panienek, które pod wpływem tego popatrzyły się na nas jak na.... padlinę i poszły.
- Uhm, i co było dalej??
- Zapytałem się jej o co biega – zaczął Krzyś – bo Wojtek był zajęty podrywaniem jednej z jej koleżanek.
- Której?? – zainteresowała się Aska
- Takiej wysokiej, z kręconymi włosami, coś jak połączenie Beyonce z J. Lo
- To Marta – odezwałam się – jest młodsza od Pauli o jakieś 2,3 lata i dziewczyna jej brata ciotecznego Roberta
- Uhm – Wojtek wzruszył ramionami – szkoda
- Ale co z Paulą – wtrąciła Ola – mówiła coś??
- Tak – Krzysiek powrócił do przerwanego wątku – kazała się zapytać was, a zwłaszcza przewrażliwionej na swoim punkcie Karoli, która powinna być jej wdzięczna, a nie robić fochy.
- Co za kurwa! Zdzira jakich mało! – Aga nie wytrzymała – Ty masz jej być wdzięczna? A niby za co??!! Za to co zrobiła??!! Niedoczekanie
- A własnie – odezwał się Marek – co zrobiła?? Może wreszcie dowiemy się, ja się dowiem co takiego wydarzyło się w Paryżu?? Dlaczego wróciłaś – spojrzał się na mnie – wczesniej w takim stanie?? Zapewne poszło o faceta, ale chciałbym wiedzieć co i jak. Więc??
- Dobrze – zgodziłam się – powiemy Ci, ale to długa historia
- Mamy czas – rozsiedli się wygodniej
- Opowiemy wam, ale pod jednym warunkiem – przerwała Aga
- Jakim??
- To co tu usłyszycie zostaje między nami, nikt nie ma prawa o tym wiedzieć, zwłaszcza Krystian i jego znajome flądry.
- Oczywiście – zgodzili się – możecie być o to spokojne.


Część 46

- ok., a zatem wiecie dlaczego pojechałyśmy do Paryża?? – zapytała Aśka
- No... na babski wypad i żeby zobaczyć, tego..... no..... jak mu tam.... – zaciął się Marek
- Safina – podpowiedział Krzyś
- O własnie – ucieszył się mój brat – dzięki brachu
- Możemy dalej – popatrzyła się na nich Aśka – pierwszego dnia, zaraz po przyjeździe poszłyśmy sobie troszkę potańczyć i generalnie rozerwać się po męczącej podróży. Jakież było nasze zdziwienie gdy okazało się, że w tym samym miejscu był Marat, na dodatek podszedł do nas, bo ktoś – tu popatrzyła na mnie – najwyraźniej wpadł mu w oko. – Aśka patrzyła się na chłopaków czekając na ich reakcję. Odpowiedział jej tylko cichy pomruk Marka.
- Już na tej dyskotece Paula usilnie starała się zrobić na Safinie dobre wrażenie – zaczęła Ola – jakby chciała nam udowodnić, że to ona nikt inny będzie w centrum jego uwagi.
- To jak na pierwsze spotkanie, to jej to wyszło – mruknęła Aga – wtedy co poszliśmy tańczyć, zniknęli razem i poszłam ich szukać...
- Właśnie – podchwyciłam – nigdy nam nie mówiłaś co Cię tak obrzydziło
- Nie będę się zagłębiać w szczegóły co i jak, bo mi się zwyczajnie nie chce, ale jedno wam powiem, przelizała się z nim, a On ją zmacał.
- Nie wiedziałem, że taki widok Cię obrzydza – zakpił Wojtek
- Obrzydził mnie widok Pauli – mruknęła Aga
- Aha – wzruszył ramionami – opowiadajcie dalej.
- Następnego dnia poznałyśmy właściciela mieszkania, niejakiego Michela, notabene bardzo szarmanckiego mężczyznę – tu zrobiła pauzę i uśmiechnęła się – pojechałysmy sobie na korty, tak połazić i Karolka dosłownie i w przenośni wpadła na Marata, po czym umówiła się z nim na wieczór. A Pauli mina zrzedła bo była przekonana, że Marat z nią się umówi.
- Nieźle jej wtedy szczena opadła – ucieszyła się Aga – a potem, gdy komentowałyśmy, jaka była obrażona, myślałam, że jajo zniesie.. hehehe...
- Poszliśmy do kina, na kolację, a potem... – przejęłam pałeczkę
- A potem?? – powtórzył Marek – jak już opowiadacie , to chcę usłyszeć wszystko ze szczegółami, niczego nie ukrywaj.
- Dobrze, ale obiecaj mi, że będziesz spokojny, żadnego rzucania się. Obiecujesz?? – popatrzyłam się na niego spode łba
- Obiecuję – kiwnął głową – a teraz mów
- A potem poszłam z nim do hotelu, bo było późno i oboje stwierdziliśmy, że nie ma sensu wracać z powrotem, poza tym oboje jesteśmy dorośli i nie wydarzy się nic, jeśli nie będziemy tego chcieli – uprzedziłam potok pytań Marka – byłam zmęczona, Marat mi to zaproponował, a ja przyjęłam jego propozycję. Nic mi nie zrobił, nie masz się o co martwić, imię Twojej siosrtuni nie ucierpiało, bo cnotę już dawno straciłam – uśmiechnęłam się do niego.
- Jestem spokojny – mruknął Marek – czyli jak dzwoniłem do was za pierwszym razem, kiedy to niby poleciałaś po bułki, Ciebie faktycznie tam jeszcze nie było??
- No nie – zrobiłam niewinną minkę
- Opowiadaj dalej – był zadziwiająco spokojny, jak nie on.
- Poszłyśmy na mecz Marata, Paula wystroiła się jak na odpust – uśmiechnęłam
- Jaki był wynik – zapytał podjarany Wojtek
- Myslisz, że pamietam.. – machnęłam ręką – z resztą to akurat jest mało istotne, ważne jest to, co działo się po meczu.
- Czyli??
- Łaziłyśmy tu i tam, aż wreszcie wlazłyśmy tam, gdzie jak się potem okazało, nie powinnysmy wchodzić. Na teren przeznaczony dla zawodników, dziennikarzy, itp. Przyłapał nas ochroniarz i gdy Aśka go bajerowała Paula była w swoim żywiole – wszyscy się na nią gapili, choć muszę przyznać, że tym razem wyszło to i nam na dobre, bo przykuła uwagę znajomego Marata, który uratował na skórę i ochrona przestała się nas czepiać.
- Widziałyście jak on się biedny przy niej jąkał, gdy go zapraszała do nas na kolację – hichrała się Aga – i ten jej tekst „Sama coś przygotuję, specjalnie dla Ciebie..” – parodiowała.
- Tak, a potem jak odetchnął z ulgą, gdy dowiedział się, że nie będzie z nią sam, bo to go chyba najbardziej wtedy przerażało – uśmiechnęła się Aśka – przygotowałyśmy wsio, my oczywiście, wiadomo jak Paula gotuje – ciągnęła
- Albo raczej jak nie gotuje – zakpił Krzysiek.
- Właśnie – uśmiechnęła się – i tak wszystko spadło na naszą głowę. Marat przyszedł, zjedlismy, potem Krzysiek zadzwonił i przyszliśmy do klubu. Nastepnie po rozmowie z Tobą Misiu odprowadził Karolkę do domu, gdzie spędzili razem noc, ale nie kochali się, ot zwyczajne pieszczotki, mały OBSik i po sprawie. Następnego dnia Paula raczyła dawać jej „przyjacielskie” rady i na tydzień, może jakies 10 dni, zamknęła gębę. W ogóle jej nie spotykałysmy, włóczyła się gdzieś samotnie,a tymczasem Karolcia i Marat spędzali miłe chwile w swoim towarzystwie. Potem ni z gruchy ni z pietruchy pojawił się Nowy, jak się potem okazało Paula go ściągnęła, nagadała mu kłamstw o tym, że Karola pakuje się w coś co nie ma przyszłości, byleby o nim zapomnieć, choć nie umie.. i takie tam. Uwierzył w to jak głupek i przyjechał. Któregoś wieczoru umówiliśmy się na rejs po Sekwanie, a potem poszlismy do klubu, w którym poznałysmy Marata. Tam Nowy znowu zaczał nadskakiwać Karoli, a Paula przypuściła atak na Marata. I jemu naopowiadała wierutnych bzdur, w które on nie miał prawa nie wierzyć, w końcu wiedział ze Paula tak jak my jest, teraz to już raczej była, przyjaciółką Karoli.
- Np.?? – dopytywał się Wojtek
- No, że Karola wróciła do Michała, że Marat został przez nią wykorzystany, itp. A potem wlazła chłopakowi do łóżka, Karolka ich przyłapała. No i to chyba tyle. – zastanowiła się.
- No nie – odezwała się Aga – przecież rozmawiałyśmy jeszcze z cyborgiem, a Ty słuchałaś potem jeszcze tłumaczeń Safina,
- Faktycznie – zgodziła się – powiedział mi, że zależy mu na Karci, że to się stało bo był o nią zazdrosny, zły i podpity, jeśli nie pijany. Zrobiłby wszystko by to wszystko naprawić i wydaje mi się, że mu się to uda, bo Karolka – mrugnęła do mnie – też jest na tak.
- To wszystko?? – zapytał Marek – nic więcej się nie wydarzyło??
- Aaa.. zapomniałyśmy – Olcia się obudziła – a ten wypad Karoli z Maratem do Saint Tropez??
- Taaaa – uśmiechnęłam się – to wtedy próbował mnie zmacać, ale jak się nie dało, to stwierdził, że teraz gramy wg moich zasad, to by było na tyle. To wszystko co wydarzyło się w Mieście Miłości i własnie dlatego nie utrzymujemy z Paula kontaktów.
- Wow – skomentował Krzyś – to nieźle się działo, ale na waszym miejscu to pewnie bym jej jeszcze przyp*****
- A myslisz, że co zrobiłam?? – mruknęłam – jak ich zobaczyłam razem, w sypialni... chyba złamałam jej noska, no cóż.. bywa.. – wzruszłyma ramionami – tak to jest jak się jest zdzirą...
- A co z tym tenisistą??
- Wczoraj wieczorem dostałam od niego smsa, bardzo miłego i myslę, że coś z tego będzie... hmm.. chciałabym..
- Dobra, dosyć tych smętów czas skupić się na czymś przyjemniejszym – odezwał się Marek – jak wiecie w pewnym okresie nastąpiła pewna zmiana planów, dotyczących naszego wyjazdu??
- Nooo – odpowiedziałyśmy chórem
- To teraz znów się one zmieniły, stanąłem na głowie i jednak jedziemy nad polskie morze, tak jak chciałyście.
- Tzn?? gdzie jedziemy??
- Tam gdzie zakładał pierwotny plan – uśmiechnał się – do Sopotu.
- Wiedziałam, że na kogo jak kogo, ale na Ciebie zawsze można polegać – usmiechnęłam się podczas gdy Aśka delikatnie przytulała się do Marka
- To na razie – powiedziała biorąc go za rękę – widzimy się jutro – pomachała do nas.


Post został pochwalony 0 razy
Pon 20:09, 01 Wrz 2008 Zobacz profil autora
karolka




Dołączył: 14 Lip 2008
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszaffka

Post
Część 47

Wieczór zapowiadał się spokojnie. Przez cały dzień zdołałyśmy z Agą pozbyć się w miarę wszystkich ludzików z domu, została tylko Olcia. Ona jednak nie stanowiła problemu, była jak domownik, nie raz spedzałysmy wieczory we własnym towarzystwie. Snułyśmy się leniwie po domu, nie bardzo wiedząc co ze sobą zrobić. W końcu, z braku laku, zaległyśmy wszystkie w salonie przed telewizorem. Z lodami, colą i zrobionym popcornem siedziałysmy zadowolone, że wreszcie uda nam się filmowa noc, którą planowałysmy od tak dawna. Odłączyłyśmy domowy telefon, co by nikt nam nie przeszkodził, co często się zdarzało.
- to jaką tematykę wybieramy na dziś?? – zapytała Ola zajadając się chipsami, które właśnie przyniosła sobie z kuchni – macie tu duży wybór – spojrzała na regał z filmami.
- Nie wiem – rozłozyłam ręce – wybieraj
- Hmm – mruknęła – trudny wybór. LOTR, HP, Alien, Ojciec Chrzestny, Pretty Woman, Nothing Hill, Szczęki, Piła, Madagaskar.... nie wiem – pokręciła głową – nie umiem wybrać
- Możemy dziś pomieszać – odezwała się Aga mocując się z paczką żelków wyciągniętych z zapasów na czarną godzinę – proponuję by kazda z nas coś wybrała, ale żeby był to wybór na chybił trafił. Tak będzie znacznie ciekawiej... i bez względu co się wyciągnie, musimy to obejrzeć. Kurwa – zaklęła, rozdzierając torebkę i wysypując wszystkie żelki.
- Stoi – zgodziłysmy się z Olcią
- To która pierwsza?? Aga może Ty – uśmiechnęłam się – zawsze coś ciekawego wpadnie ci w łapki.
Podeszła do regału, zamkneła oczy i wybrała pierwsze z brzegu pudełko. Odwróciła się do nas, spojrzała na mnie z niesmakiem i pokręciła głową.
- no co?? – zdziwiłam się – co tam masz??
- Nic co będzie Ci się podobać. To Piła.
- Uhm – mruknęłam – trudno się mówi. Umowa to umowa, więc przestań biadolić i włączaj film, jak będą drastyczne sceny, to po prostu nie będę patrzeć.
- Mogę odłożyć, jeśli chcesz i wybrać coś innego – powiedziała
- Nie pitol tylko włączaj, jakby co zasłonimy Karolce wrażliwe oczka – prychnęła Ola – gaście światło, wyłączajcie komóry i oglądamy.
Zrobiłyśmy sobie prawdziwie kinowy nastrój, zaczął się film, pierwsza scena, potem nie mogłam patrzeć bo krew się lała, nie dla mnie takie filmy, słyszałam tylko potęgującą napięcie muzykę, po której dreszcze przebiegały po całym moim ciele. Gdy już miałyśmy dowiedzieć się kto jest mordercą, gdy napięcie sięgnęło zenitu... zadzwonił telefon... oczywiście mój. Okazało się, że zamiast go wyłączyć całkowicie, wyłączyłam tylko dźwięk, przy czym wibrator był bardzo głośny w tym modelu.
- Ej no!!! – Aga był oburzona i zrobiła pauzę – Karola przecież miałaś wyłączyc tą swoją cegłę
- Wyłączyłam – broniłam się – chyba...
- Bosh – wzniosła oczy do nieba – no to teraz dzwoni... weź odbierz i spław interesanta. Dobra oglądamy dalej.
Ale w tym momencie Ola zabrała jej pilota i wyłączyła telewizor. Spojrzała na mnie, potem na Agę, znowu prychnęła, nabrała powietrza w płucka i powiedziała
- jest ciepła noc, zapowiada się ciekawie, poza tym jest piątek, a my co?? Siedzimy w domu jak te stare cioty. Dosyc tego!! – podniosła się i zaczęła wynosić wszystko do kuchni, ignorując nasze pełne zdziwienia miny – no co tak stoicie?! Ruszać się!! Wychodzimy!!
- Gdzie chcesz iść?? – spytałam nieświadoma, że zamiast odrzucić połączenie, pomyliłam się i połączyłam się z ktosiem, który dzwonił – wszędzie jest pełno ludzi.
- Oj nie przesadzaj – oburzyła się – masz zamiar spędzić resztę wieczorków zastanawiając się czy ten twój rycerz w lśniącej zbroi zadzwoni, chce cię czy nie.
- W sumie... – zaczęłam, ale mi przerwała
- Dość tego chowania się przed światem – wrzasnęła
- Wcale się nie chowam – broniłam się – byłam przecież na imprezie u Pawła
- Ale pierwsza się stamtąd zmyłaś – pogroziła mi palcem – no już jazda szykować się.
- To gdzie zamierzasz nas, stare cioty zabrac?? – Adze w końcu minął szok
- Choćby do zielonego baraku, tam na pewno jest dziś jakaś impreza – usmiechneła się – a teraz przestańcie się ociągać. Karola daj mi tego phona i idź się zrobić na Bóstwo – zabrała mi telefon i wyszła do ogrodu, co oznaczało, że rozmowa się skończyła.
Powlekłyśmy się z Agą przebrać. Ola tymczasem przyłozyła sobie słuchawkę do uszka. Słysząc znajomy głos uśmiechnęła się szeroko i zaczęła szybko o czyms nawijać, żywo przy tym gestykulując.


Część 48

Po kilku chwilach skończyła rozmawiać zadowolona z siebie, po czym spojrzała na zegarek. Wpadła do domu i z lekki zniecierpliwieniem w głosie zaczęła gderać
- co się tak guzdrzecie??
- Moment – mrukneła głośniej niż zazwyczaj Aga – gdzieś ci się spieszy??
- Nie no skąd...po prostu pomyslałam sobie, że może powinnyśmy, byłoby lepiej, no wiesz żebyśmy już... – zaczęła się plątać pod czujnym wzrokiem Agi – z resztą nieważne – machnęła ręką
- Co Ty kombinujesz?? – łypnęła Aga spode łba
- Ja?? – Olcia grała głupka – nic. Skąd Ci to w ogóle przyszło do głowy? – odzyskała pewność siebie, oglądając dokładnie strój Agi – tak idziesz??
- Uhm – mruknęła znowu – może i nie, ale mi i tak cos tu brzydko pachnie... i dowiem się o co chodzi.
- Może wcześniej niż sądzisz – wymamrotała pod nosem Ola
- Mówiłas coś?? – zainteresowała się
- Nie. Oj kochana jak już Ci się wydaje, że coś słyszysz, że coś brzydko pachnie, niedobrze – pokręciła głową z dezaprobatą.
- O co ci chodzi??
- Fachowo to się nazywa mania prześladowcza. Ja wiem – poklepała Agę po ramieniu – żyjesz teraz w stresie, ale nie martw się można to wyleczyc farmakologicznie, choć leczenie jest długie. Nie bój się nie oddamy Cię do domu bez klamek – pogłaskała ją po głowie – jak chcesz to umówię Cię ze znajomym psychiatrą – uśmiechnęła się
- Daruj sobie te psychologiczne wstawki – złościła się – i na przyszłość wyrażaj się bardziej gramatycznie – odcięła się
- Polonista się znalazł – mruknęła Olcia
- Hola, hola dziewczęta – kpiłam – która to idzie do psychiatry?? – wystawiłam język
- Zauważyłam u Agi objawy manii prześladowczej – rzeczowo odparła Ola – i chciałam ją umówić z doktorem Rożkiem – nie wytrzymała i rozesmiała się
- To znamy takiego?? – zdziwiłam się – a może jeszcze powiesz, że to znajomy psychologa Rogalika – zawtórowałam.
- No już, skonczyłyście – zapytała zirytowana Aga – pośmiałyście się, a teraz możemy już iść – powiedziałą i wzięła klucze – wychodzimy a ja zamykam drzwi. Jazda.
Nie miałyśmy daleko, było ciepło, z nocnego bezchmurnego nieba mrugało do nas tysiące gwiazd. Gdzieniegdzie latały ostatnie chrabąszcze, prawie idylla. Niewiele do mnie docierało, wyłączyłam się, Ola tymczasem cichaczem wtajemniczała Agę w szczegóły rozmowy jaką niedawno odbyła i obie się usmiechały.
- o czym tak sobie szepczecie?? – zainteresowałam się – zastanawiacie się nad wyborem zdobyczy?? Myślicie, że będzie tam coś nowego?? – zdziwiłam się – pomarzcie, cały czas to samo towarzystwo... ech – westchnęłam sama do siebie.
- Zobaczy się... z resztą, może spotkamy jakichś starych adoratorów – uśmiechnęła się Aga
- Taaa, jeśli spotkam Nowego, pierwsza stamtąd spłynę, możecie być pewne – mrugnęłam – nie mam zamiaru przebywać w tym samym pomieszczeniu co ten jełop.
- Uhm... – odparła rzeczowo Ola – poczekamy zobaczymy – dodała szeptem
- Mówiłaś coś?? – zapytałam
- Nie, no skąd – wyszczerzyła się

Już będąc między blokami usłyszałyśmy dudniąca muzykę w Zielonym baraku. Im bardziej się zbliżałyśmy tym muzyka była głośniejsza, a basy wwiercały się w bębenki.
- imprezka już się rozkręciła – uśmiechnęła się Aga – obyśmy tylko znalazły jakieś wolne miejsca w środku, bo coś mi się widzi, że ludu będzie dziś multum, a nie chciałabym siedzieć pod namocikiem.
- Spoko – uśmiechnęłam się – gadałam z Grzeskiem. Obiecał trzymac nam stolik – spojrzałam na zegarek – jeszcze przez kwadrans, więc musimy się spręzyć.
Przyspieszyłyśmy kroku, na szczęście byłyśmy niedaleko. Pod wielkim namiotem kłębiło się pełno ludzi. Było wśród nich kilku naszych znajomych. Przepychając się do wejścia co i rusz kogoś potrącałam. Jedną panne tak trąciłam łokciem, że piwo, które trzymała w ręce wylądowało na jej koleżance.
- patrz jak leziesz do kurwy nędzy!! – usłyszałam za sobą. Już miałam rzucić w odpowiedzi coś niemiłego. Odwróciłam się i stanęłam oko w oko z Paulą.
- Oo.. cześć – zawołała radośnie
- Uhm... – mruknęłyśmy przechodząc dalej.
- Nie sądzę żebyście znalazły w środku coś wolnego – odezwała się znowu – ale jeśli chcecie możecie dosiąść się do naszego stolika – zrobiła ruch ręką wskazując na ławeczki w samym rogu namiotu. Siedziało tam już kilka osóbek, do których nie pałałysmy miłością, z Michałem na czele.
- Dzięki za propozycję, ale muszę Ci niestety odmówić – uśmiechnęłam się kwaśno – ale Grześ trzyma dla nas stolik niedaleko parkietu – spojrzałam na zegarek – mamy jeszcze 10 minutek, tak więc na razie, może się jeszcze spotkamy w środku – pomachałam – ale jeśli będę do tego dążyć to niech mnie piorun walnie – pomyslałam odchodząc.
Weszłyśmy do środka, było baaardzo dużo ludu, ledwo można było szpilkę wcisnąć. W końcu jednak udało nam się usiąść przy stoliku. Zamówiłysmy po piwie i czekając na zamówienie rozglądałyśmy się ciekawie wokół. Ola co chwilę patrzyła nerwowo na zegarek.
- co jest?? – zapytałam – umówiłas się z kimś?? Masz tajemniczego wielbiciela o którym nic nam nie mówiłaś – usmiechnęłam się zadziornie.
- Co?? – ocknęła się – nie, no co ty – odpowiedziała usmiechem – o wielbicielu wiedziałybyście pierwsze. Mierzę czas kelnerce.
- Aha – wyszczerzyłam ząbki – skoro chcesz, ale przy tym tłumie musisz wziąć poprawkę, dać jej jakies 3 minuty zapasu. Idę do klopa – zmieniłam temat – popilnujcie mi torebki – wstałam i wyszłam.
Dziewczyny popatrzyły na siebie i równoczesnie westchnęły. Było to westchnięcie niezdecydowania i ulgi.
- ale by była wtopa, ledwo się wykręciłam – odetchnęła Olcia – dobrze, że się nie kapnęła, bo by stąd natychmiast wyszła... – oparła ręce o stół – hej Aga co ci jest?? – szturchnęła zamysloną przyjaciółkę
- ech... fatalnie się z tym czuję – wzbiła oczy do nieba – z tym spiskowaniem za jej plecami, jakbyśmy nie mogły wyłożyć kawy na ławę. Czy to nie byłoby prostrze??
- Sama wiesz, że nie – Ola objęła Agę – przecież to uparciuch. Poza tym pomyśl, robimy to dla jej dobra. I nie chodzi nam przecież o jej dozgonną wdzięczność. Jesteśmy przyjaciółkami, sądzę, że gdyby któraś z nas miała podobne kłopoty, Karola postąpiłaby podobnie. Najważniejsze jest, żeby kurde, była wreszcie szczęśliwa. Myslę, że Marat jest takim facetem, który spokojnie jej to zapewni. Cholera! – zaklęła i znowu popatrzyła na zegarek – już powinni tu być. Naprawdę nie wiem co ich zatrzymało.
- Może nie wiedzą jak tu dojechać – zastanowiła się Aga – wszystko dokładnie im wytłumaczyłaś.. – zamilkła przetwarzając informacje, które do niej docierały – zaraz, zaraz...jak to przyjada??!!
- No tak – cmoknęła Olcia – nie mówiłam Ci?? – uśmiechnęła się – Marat przyjedzie z kolegami
- A dokładniej??
- Nie mam zielonego pojęcia, dowiemy się jak wreszcie się tu pojawią – odparła wyjmując telefon i czytając wiadomość, która własnie nadeszła – dobra za jakieś 15 minut powinni być, trochę pobłądzili, ale już są na właściwej drodze Wink A teraz sza, bo Karolka idzie.
- Co jeszcze nie ma naszego piwa??!! – zdziwiłam się – jaki jest czas tej panny?? – zapytałam Olcię, ale nie odpowiedziała. Czułam, że coś przede mną ukrywają, ale nie wiedziałam o co biega. – to co może pójdziemy potańczyć – uśmiechnęłam się, żeby nic nie poznały – Aga idziemy!! – wzięłam ją za rekę i pociągnęłam za sobą.

Ruszyłyśmy na parkiet, było tam już sporo ludzi, a że knajpa nieduża, to i miejsca do tańczenia było mało. Toteż co i rusz na kogoś wpadałyśmy. Bujałyśmy się w szaleńczym rytmie. Było wesoło. Płynęłyśmy z tłumem, aż dotarłyśmy do przeciwległej ściany, pod którą migdaliło się kilka par. stanęłysmy przy kominku, żeby troszkę odsapnąć i zebrać nowe siły do dalszych tańców i swawoli. Stojąc za winklem mimowolnie usłyszałyśmy czyjąś rozmowę. Od razu poznałyśmy po głosach rozmawiające osoby. To była Paula i Nowy. Ona za wszelka cenę starała mu się przypodobać, kokietowała go, flirtowała z nim, mizdrzyła się do niego, tak jak robiła to w stosunku do Safina w Paryżu. „Czyżby to było możliwe??” – myślałam. Aga najwidoczniej odgadła moje myśli, bo po dłuższej chwili milczenia odezwała się.
- Czyżby wspólne spiskowanie obudziło w tym cyborgu jakieś ludzkie uczucia – dziwiła się – i to do kogo??!! Do współspiskowca. Hmm... ciekawe, nawet bardzo ciekawe – podniosła jedną brewkę – Paula poczuła mietę do Nowaka?? Hihihihi
- Cholera wie – mruknełam – z resztą sama wiesz.
- Fakt – zgodziła się – równie dobrze, może to być tylko gra pozorów z jej strony. Żebyśmy myślały, że wszystko z nią jest ok. dobre sobie – machnęła ręką – natomiast jeśli o niego chodzi, to niestety muszę stwierdzić, że Paula znów trafiła jak kulą w płot. Kolejny facet kompletnie ją olewa i żeby coś między nimi było, znów będzie się musiała uciec do napojenia go alkoholem
- Tylko tym razem będzie potrzebowała go znacznie więcej, bo Nowy ma o wiele mocniejszy łeb niżeli Marat.. w końcu trenuje od piątej klasy podstawówki – uśmiechnęłam się krzywo – biedna się nie wypłaci, lepiej by zrobiła, gdyby poiła go wódką, bo piwa to trzeba będzie bardzo duuuużo. Wiem coś o tym.
- Mimo wszystko współczuję jej – zrobiła smutną minkę.
- A ja nie – wzruszyłam ramionami – sama jest sobie winna. Gdyby ona postępowała inaczej z ludźmi, to oni też inaczej by ją traktowali.
- Masz rację – zgodziła się i pociągnęła mnie za rękę – chodźmy już stąd, nie chcemy, żeby nas zauważyli. Poza tym jak widzę – stanęła na palcach – mamy gości przy stoliku i nasze piwko już przyjechało.
Odwróciłam się by spojrzeć w tamtą stronę i rzeczywiście, przy naszym stoliku zrobiło się wyjątkowo tłoczno. Zaczęłyśmy przepychać się przez tańczących. Już, już prawie doszłyśmy do „naszych”, gdy DJ włączył ostatni hit, a nasz ulubiony kawałek. Nie mogłyśmy iść dalej. Znowu pozwoliłyśmy by poniósł nas tłum.
Po chwili zgasły wszystkie światła, muzyka przestała grać. Chyba korki nie wytrzymały. DJ zaczął nas uspokajać.
- ej ludziska, spokojnie, wszystko będzie ok., to tylko drobne problemy techniczne. Zaraz coś na to poradzimy – krzyczał, żeby wszyscy go usłyszeli.
Poczułam się bardzo nieswojo. W ciemnościach szukałam choćby ręki Agnieszki, razem zawsze raźniej. Niestety nigdzie jej nie było, ale natknęłam się na inną dłoń. Była duża, ciepła i dziwnie znajoma. Właściciel przysunął się do mnie i objął w talii. Pachniał niesamowicie,. Doskonale znałam te zapach – połączenie perfum, potu z alkoholem, zabójcza mieszanka. Tak bardzo się za nim stęskniłam. „Nieznajomy” pochylił się i szepnął do ucha.
- shh... teraz wszystko będzie dobrze... – musnął mnie po szyi i poczułam znajome, przyjemne mrowienie w brzuszku.
Objął mnie mocniej by przepuścić parę, która przechodziła obok nas. Teraz, wtulona w jego silne ramiona doskonale czułam jak wali mu serce.
- chodźmy stąd – szepnął znowu muskając mnie po uchu – muszę Ci coś powiedzieć, wyjaśnić parę spraw...
- wiem – powiedziałam – wiem już wszystko – pociągnęłam go za rękę.
Wyszliśmy przed pub. Po drodze zgarnęłam jeszcze leżącą na pustej ławce torebkę. Poszliśmy do otwartego jeszcze parku, usiedliśmy na ławce. Niedaleko nas paliła się samotna latarnia. Widziałam błysk w jego oczach, miał przesłodką minkę, zagubionego małego chłopca, który nie wiedział od czego zacząć. z resztą nie musiał nic mówić. W jego oczach było wszystko, czułość, tęsknota, poczucie winy, uczucie jakie do mnie żywił. Mogłam się w te oczy patrzeć godzinami...

Z błogiego snu wyrwał mnie dźwięk przychodzącego smsa. Niechętnie otworzyłam oczy, rozejrzałam się wokół. Chwilę trwało zanim wróciłam do rzeczywistości, leżałam w łóżku, w sypialni, ale nie bardzo wiedziałam co i jak, sen był tak realistyczny. Sięgnęłam po telefon, światełko wyświetlacza raziło mnie w oczy. Chciałam wstać, pójść do kibla, gdzie w spokoju mogłabym przeczytać wiadomości, które przyszły, ale gdy tylko zrobiłam ruch męskie ramiona objęły mnie mocniej.
- gdzie mi uciekasz – mruknął ich właściciel. Odwróciłam się by cos mu odpowiedzieć gdy napotkałam spojrzenie jego zaspanych oczu – nie idź nigdzie – poprosił, objął mnie jeszcze mocniej, pocałował i przesunął rękę po moim udzie.
- Twoja ręka gdzieś zbłądziła – usmiechnęłam się do niego
- Całkiem możliwe – poczułam ją teraz na biodrze – ale niedługo osiągnie swój cel – mówiąc to pogłaskał mnie po policzku i delikatnie pocałował – chodźmy spać – ziewnął
- Teraz trudno mi będzie to zrobić – wsunęłam mu rękę pod koszulkę i podrapałam delikatnie po brzuszku. Jesteś pewien, że chcesz iść spać – kokietowałam.
- Już mnie dziś wymęczyłaś – usmiechnął się zawadiacko i wystawił język.
- Prowokujesz mnie??
- Raczej Ty mnie – ziewnął poraz kolejny – Karolcia pogadamy jutro, chodźmy spać... zmęczony jestem, a jeszcze jutro czeka mnie tyle zajęć... – przeciągnął się
- Będziesz miał trening i może pójdziemy wreszcie w miasto coś zobaczyć...
- Jezu – jęknął – nie zapomniałaś o tym...
- Nie – pokręciłam zdecydowanie głową – obiecałeś mi – zrobiłam smutną minkę
- Dobrze, już dobrze, ale teraz kałdziesz się, zamykasz oczka i nie kręcisz się zanadto. Dobranoc skarbie.
- Dobranoc. Marat... – szepnęłam
- Tak??
- Kocham Cię
- Ja Ciebie też... śpij już...


Post został pochwalony 0 razy
Wto 20:47, 02 Wrz 2008 Zobacz profil autora
karolka




Dołączył: 14 Lip 2008
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszaffka

Post
to były juz dwa ostatnie rozdziały mojego fica
komentarze wyczekiwane z niecierpliwością Wink


Post został pochwalony 0 razy
Wto 20:50, 02 Wrz 2008 Zobacz profil autora
martinatorres
Administrator



Dołączył: 12 Lip 2008
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zielona Góra

Post
Kochanie, Ty już dobrze wiesz, co ja myśle o Twoich dziełach...
Lubię je czytać...
Tylko czy kiedys napiszesz cos o innym tenisiście?
Wiem, wiem, Rafy nieznosisz...
Ale może Rogi czy Nole.?... Very Happy Wink


Post został pochwalony 0 razy
Wto 23:22, 02 Wrz 2008 Zobacz profil autora
karolka




Dołączył: 14 Lip 2008
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszaffka

Post
bardzo wątpię, choć oczywiście nie wykluczam takowej możliwości Wink


Post został pochwalony 0 razy
Śro 16:58, 03 Wrz 2008 Zobacz profil autora
maka
Gość






Post
Pięknie Very Happy Pisz, pisz... Świetnie Ci to idzie Smile
Śro 17:46, 03 Wrz 2008
karolka




Dołączył: 14 Lip 2008
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszaffka

Post
jak narazie to skończyłam juz pisać Wink


Post został pochwalony 0 razy
Śro 19:33, 03 Wrz 2008 Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum www.dreamtennisfootball321.fora.pl Strona Główna » Tylko dla dorosłych... Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
Strona 3 z 3

 
Skocz do: 
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin