Forum www.dreamtennisfootball321.fora.pl Strona Główna
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
narazie bez tytułu
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Odpowiedz do tematu    Forum www.dreamtennisfootball321.fora.pl Strona Główna » I znowu ta proza... Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
narazie bez tytułu
Autor Wiadomość
mestari




Dołączył: 12 Lip 2008
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Prabuty

Post
Podoba mi się twój sposób pisania Smile Czekam na więcej.

Mogę tylko doczepić się do jednego zdania: "wiedział, że zaraz mu stanie" - takie nieładne sformułowanie. Mnie osobiście razi i psuje uroksceny.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez mestari dnia Czw 16:53, 25 Wrz 2008, w całości zmieniany 1 raz
Czw 16:32, 25 Wrz 2008 Zobacz profil autora
karolka




Dołączył: 14 Lip 2008
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszaffka

Post
no wiem, mnie tez trochę to razi, ale nie wiedziałam jak inaczej to ująć Confused


Post został pochwalony 0 razy
Pią 9:26, 26 Wrz 2008 Zobacz profil autora
mestari




Dołączył: 12 Lip 2008
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Prabuty

Post
może lepiej byłoby napisać po prostu, że nie mógł opanować podniecenia albo coś w tym stylu?


Post został pochwalony 0 razy
Pią 12:27, 26 Wrz 2008 Zobacz profil autora
karolka




Dołączył: 14 Lip 2008
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszaffka

Post
już poprawiłam Wink a tu macie kolejną część Wink


Weszła do pokoju i opadła na łóżko. śmiała się cały czas. Nie mogła sobie znaleźć miejsca. Jej krzątanina obudziła przyjaciółkę. Aga usiadła na łóżku, podrapała się po głowie i obserwowała ją. Jeszcze wczoraj miała kiepski humor mimo że były w tak przepięknym miejscu jak Grecja. Nie podobało jej się, że przyjechali tu całą kupą. Przed wyjazdem rozmawiały trochę o możliwości flirtu z młodym, ale przy takiej liczbie osób będzie to trudne. Była bardzo ciekawa z czego wynikała ten jej dobry humorek od samego rana. Poprawiła sobie pościel, wstała i przebrała się w kostium. To samo zrobiła jej kumpelka. Gdy już były gotowe do wyjścia Aga powstrzymała ją gestem i usiadły jeszcze na chwilkę.
- Coś taka rozświergotana od samego rana? – zapytała – stało się coś o czym powinnam wiedzieć?
- Może – uśmiechnęła się figlarnie
- Czy ma to związek z Filipem?
- Zdecydowanie
- Coś zrobiła?
- W sumie to niewiele, ale wierz mi miałam ochotę na wiele więcej. Najchętniej to bym przelazła przez tą balustradę do niego i ... – syknęła – boże jak on mnie pociąga. Nie sądziłam, że to możliwe..
- Aby pociągał Cię taki młokos? – Aga weszła przyjaciółce w słowo.
- Dokładnie. Co prawda była wczoraj trochę przybita, że oprócz tej krótkiej rozmowy w autokarze, nie zamieniliśmy ze sobą ani słowa i że cały wieczór spędził z Majką. Ale teraz mogę śmiało powiedzieć, że mi to zrekompensował.
- Opowiadaj.
Zwierzenia rozpoczęła od swojego snu, w którym ją przytulał do siebie, muskał jej skórę ustami, jak robiło jej się coraz cieplej z każdym jego dotykiem. Wiedziała jednak cały czas, że to tylko sen. Obudziła się i było jej trochę szkoda, że to nie wydarzyło się naprawdę.
- często miewasz takie sny? – przerwała jej Aga
- ostatnio coraz częściej. I nie tylko takie – zarumieniła się – niektóre są ostrzejsze. Tylko nie mów nikomu.
- Oki, oki. Mów dalej
Wróciła do swojego opowiadania. Wstała i w „piżamce” wyszła na balkon. Podziwiała widoki, gdy usłyszała kroki na balkonie obok. Odwróciła się i zobaczyła go. Stał w samych spodenkach i palił. Nie mogła oderwać od niego oczu. Bardzo ją w tamtym momencie do niego ciągnęło. Usiadła więc na balustradzie i machała nogami, ale mimo to nie zwrócił na nią uwagi. Zdawało się jakby też dopiero co wstał po męczącej nocy. Wyglądał przesłodko. Chciała dobrać się do niego, ale nie wiedziała jak zwrócić na siebie jego uwagę. Zauważyła, że zgasił już fajka, tak więc powiedziała co jej ślina na język przyniosła. Potem poszło jak spłatka. Po chwili już się całowali. Przytulała się do niego, głaskała po plecach i pupie.
- mrrr... – rozmruczała się na wspomnienie tego – jaki on ma zgrabny tyłeczek, tylko go macać
- gdzie jeszcze go zmacałaś? – lewa brew Agi poszybowała w niebo.
- Jeśli masz na myśli to samo co ja, to muszę Cię rozczarować – uśmiechnęła się – ale czułam, że był bardzo podniecony. Prawidłowo zareagował na moje zabiegi.
- Jednym słowem – zaczęła przyjaciółka – on jest już Twój i nic tego nie zmieni. Nie ważne jak bardzo Majka starałaby się to zmienić.
- Dokładnie. Wiesz, tak sobie pomyślałam, żeby wynająć autko i pojechać gdzieś razem, pozwiedzać wyspę.
- Jeśli masz na myśli jego, siebie i mnie to zapomnij. Nie będę robić za waszą przyzwoitkę. Co to, to nie!
- Dlatego wymyśliłam, że dla Ciebie weźmiemy jeszcze Patryka. Widziałam jak na niego zerkałaś – tym razem to Aga lekko się zarumieniła.
- Myślisz, że coś zauważył? – zastanowiła się
- Nawet jeśli, to dobrze, bo wydaje mi się, że Ty też mu się podobasz.
- Aha. To pięknie, obie będziemy flirtować z małolatami. Nie no tego jeszcze nie było – uśmiechnęła się
- Może i nie było, ale wiesz ile zalet mają takie młode ciałka – nęciła – zwłaszcza dolne partie.
- Dobrze, już dobrze – zrezygnowała Aga – chodźmy w takim razie do recepcji, na pewno cos nam polecą. Załatwimy to przed śniadaniem, a potem będziemy mogły zająć się planowaniem podczas opalania – uśmiechnęła się do przyjaciółki diabelsko.

Zeszły na dół. W recepcji załatwiły wszystko co chciały. Popołudniu mięli dostarczyć im samochód, który wybrały. Zdecydowały się na Nissana Navarę, ze względu na przestronne wnętrze. Na stołówce spotkały resztę ekipy, ale nic nikomu nie powiedziały o swoich planach. Liczyły, że towarzystwo znowu się porozdziela i będą mogły w spokoju porozmawiać z Filipem i Patrykiem. Podczas śniadania cały czas zerkała w stronę jego stolika, przy którym siedział z Kajtkiem, Adą i Majką. Ta ostatnia jak zwykle gadała jak najęta, a on miał wyraźnie znudzoną minę. Spojrzał się w jej stronę, ich oczy spotkały się i w tej samej chwili uśmiechnęli się do siebie. Wstała od stołu, wzięła ręcznik i torbę plażową, którą miała ze sobą i udała się w stronę basenu. Przechodząc obok nic, delikatnie musnęła jego kark. Weszły z Aga na teren basenu, rozsiadły się na leżakach. Jak na razie tylko one dwie były tam obecne, wszyscy inni jeszcze jedli, nie mając określonych planów na przedpołudnie.

Nie mogła długo wysiedzieć na leżaku, tak więc gdy tylko się nasmarowała olejkiem, usiadła na skraju basenu, zanurzyła nogi w chłodnej wodzie. Zupełnie nie było wiatru, wszystko stało, a żar lał się z nieba. Niewiele myśląc zanurzyła się w wodzie. Z tej perspektywy widziała jak się rozchodzą. Słyszała przy śniadaniu, że większość wybierała się do Eretrii, miasteczka oddalonego od ich hotelu o kilka kilometrów. Widziała, że w tej grupce są Majka i Patrycja, Ada, Basia i Kuba z Kajtkiem. Widziała jak Maja usilnie starała się przekonać młodego aby wybrał się razem z nimi. On z kolei cały czas jej odmawiał. W końcu dała za wygraną i zostawiła go w spokoju. Odeszła do reszty nie kryjąc rozczarowania jego decyzją. Po chwili jednak zawróciła i jeszcze raz do niego podeszła.
Podpłynęła bliżej, żeby usłyszeć o czym rozmawiają.
- Dlaczego nie chcesz z nami pojechać? Zobaczysz będzie fajnie. Usiądziemy w jakiejś kafejce, pogadamy, może coś więcej – tu mrugnęła do niego – to co może jednak zmienisz zdanie – kusiła.
- Mówiłem Ci już, że nie mam na to ochoty – upierał się – źle dziś spałem i nie chce mi się nigdzie chodzić.
- To co będziesz robił?
- Nie wiem jeszcze – zamilkł – pokręcę się, może pójdę na basen, pogadam z dziewczynami, albo wrócę do pokoju i prześpię się trochę.
- Aha, przywieźć Ci coś z Eretrii?
- Niekoniecznie – nie chciał jej w żaden sposób zachęcać. Wolał aby już sobie poszła. Spojrzał w bok i zauważył jak odpłynęła. Musiała słyszeć ich rozmowę – idź już, bo się spóźnicie na autobus – powiedział i już chciał odejść, gdy Majka niespodziewanie pocałowała go, na szczęście tylko w policzek.

Poszła. Odetchnął. Nareszcie został sam. Poszedł do pokoju, przebrał się, wziął ręcznik i udał się na basen. Od razu skierował się w stronę dziewczyn, Aga piekła się na leżaku w pełnym słońcu, a ona pływała nadal w basenie i miał wrażenie, że sprawia jej to olbrzymią frajdę. Po chwili Aga wstała i usiadła na brzegu basenu, podpłynęła do niej i zaczęły o czymś rozmawiać. Śmiały się i najwyraźniej plotkowały. Był ciekawy czy powiedziała Agnieszce o tym co wydarzyło się między nimi tego ranka. Pewnie tak, w końcu znają się od dziecka.
- Hej – przywitał się – odwróciły się do niego i jak na zawołanie zaczęły chichotać – co was tak rozbawiło?
- Nic, nic – nie mogła się uspokoić – porównywałyśmy się tylko z Tobą?
- To znaczy? – nie rozumiał
- Zastanawiałyśmy się jak długo musiałybyśmy leżeć na słońcu, żeby wyglądać tak jak Ty?
- Tak? – roześmiał się – i co wam wyszło?
- O to chodzi, że nic – uśmiechnęła się, wystawiła język, odepchnęła się od ściany basenu i odpłynęła.
Po chwili zanurkowała i przez pewien czas jej nie widział. Nagle wynurzyła się i odrzuciła głowę do tyłu. Znów poczuł wzbierające w nim podniecenie. Niewiele myśląc wskoczył do basenu i popłyną za nią. Zaczął ją chlapać, bawili się jak małe dzieci, piszczała i śmiała się. Aga dyskretnie oddaliła się, zostawiając ich samych.

Gdy towarzystwo wróciło z Eretrii, wszystko wyglądało tak jakby pod ich nieobecność nic się nie działo, a jednak. Agnieszka gawędziła sobie z Patrykiem, co i rusz śmiała się z jego głupich żartów. Majka podeszła do nich.
- cześć – przywitała się – gdzie jest Filip? Nigdzie nie mogę go znaleźć, a mam coś dla niego – szczebiotała. Patryk z Agą popatrzyli na siebie po czym dziewczyna odpowiedziała.
- Hmm.. chyba poszedł na spacer.
- Sam? – dopytywała się.
- Nie, nie był sam. Poszli razem, widocznie chciał się jej z czegoś zwierzyć.
- Szkoda, to samo mógł powiedzieć mi – uśmiech spełzł z jej twarzy – nie wiecie kiedy wrócą, bo bardzo mi zależy żeby się z nim zobaczyć.
- Nie wiem niestety. Co kupiłaś mu w prezencie – zainteresowała się Aga, na co Majka lekko się zaczerwieniła.
- Nic takiego – machnęła ręką – nieważne.
- Nie chcesz nie mów – odezwał się milczący dotąd Patryk – ale z łaski swojej idź już stąd, bo mi słońce zasłaniasz.


Post został pochwalony 0 razy
Wto 22:07, 30 Wrz 2008 Zobacz profil autora
karolka




Dołączył: 14 Lip 2008
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszaffka

Post
Wreszcie byli sami, daleko od ciekawskich spojrzeń ludzi. Kiedy mięli już dość moczenia się i przytulania w basenie, wybrali się na spacer. Poszli w drugą stronę, jak gdyby chcieli dojść do Chalkidy – stolicy wyspy. Spacerując trzymał ją za rękę i delikatnie ją głaskał. W końcu znaleźli skrawek plaży osłoniętych od drogi zaroślami. Teraz nikt ich nie mógł dojrzeć. Siedzieli na piasku objęci. Przytulał ją do siebie, gładził jej ramię opuszkami palców, wtulił twarz w jej włosy. Pachniała cudnie. Mógłby tak siedzieć całą wieczność. Zaczęło jej być niewygodnie, więc oparła się o niego i lekko zjechała, znajdując się w pozycji półleżącej. Włosy zgarnęła na jedną stronę, odczytał to jako zaproszenie do dalszych pieszczot. Powoli, bez pośpiechu przesuwał wierzchem dłoni od jej ramienia, aż po ucho. Łaskotało ją to, widział dokładnie gęsią skórkę i uśmiech zadowolenia na jej twarzy, ale nie poruszyła się nawet. Co więcej, wzięła jego dłoń i zaczęła pokazywać mu jak lubi być dotykana. Robił to dokładnie tak jak chciała. Po chwili usłyszał ciche mruczenie. Pochylił się nad nią i teraz zamiast ją głaskać, obsypywał jej skórę delikatnymi pocałunkami. Objęła go za kark i zaczęła go drapać. Jego podniecenie rosło z każdym jej dotykiem. Miała na sobie zwiewną, krótką sukienkę, a pod spodem, jak zdążył się już zorientować, tylko skąpe majteczki. Podniosła się i przez chwilę tylko patrzyła mu w oczy. Przysunęła się bliżej, objęła go i pocałowała. Najpierw delikatnie, potem czekając na jego odpowiedź bardziej namiętnie. Wsunęła mu język do ust, odpowiedział jej tym samym. Po chwili ich języki namiętnie wirowały splecione ze sobą w gorącym tańcu. Całował ją zachłannie, zupełnie tak jakby miał to być ostatni raz. Jego dłonie delikatnie gładziły jej plecy, aby w końcu spocząć na biodrach. Jej nabrzmiałe piersi ocierały się rytmicznie o jego tors. Miał na sobie koszulkę, ale w ogóle jej nie czuł. Przytulił ją bardzo mocno do siebie, ledwo oddychała. Ich serca waliły jak oszalałe. Wsunęła dłoń pod jego biały t-shirt i zdjęła go. Został w samych spodniach, które już dawno zrobiły się dla niego za ciasne. Pomału przesuwała dłonie po jego brzuchu, całując jednocześnie jego szyję. Po chwili znów na moment się od niego odsunęła. Oddychała ciężko, ale w jej oczach wyczytał, że jest zadowolona. Podobało jej się. Diabełki, które w nich zobaczył, podpowiedziały mu, że to jeszcze nie koniec. Znów do niego przylgnęła, czuł jaka jest rozpalona. Koniuszkiem języka obrysowała kontur jego ust, by wkrótce znów go całować. Jej ręce przesuwały się teraz w dół po jego torsie. Nagle poczuł, że zaczyna rozpinać mu spodnie.
- połóż się – usłyszał jej szept.
Nie sprzeciwił się, choć to oznaczało koniec całowania jej. Zrobił co chciała. Pochyliła się nad nim. Centymetr po centymetrze całowała jego skórę. Delikatnie przygryzła jego sutki, jęknął cicho. Gdy poczuł jak jej dłonie pieszczą skórę pod pępkiem i niżej, odleciał. Czuł się jak w niebie. Nie wiedział gdzie jest granica pomiędzy snem a jawą. Oddychał coraz ciężej, nie chciał jeszcze skończyć, nie chciał aby pomyślała sobie, że jest taki słaby i nie umie tego powstrzymać. Jej pieszczoty doprowadzały go do obłędu. Gdy ugryzła go leciutko pod pępkiem jęknął głucho. Zamknął oczy i po chwili dał upust swojemu podnieceniu. Oddychał szybko i głęboko jakby wynurzył się po długim nurkowaniu. Czuł się spełniony. Podniósł się, spojrzał jej w oczy, były niebieskie, uśmiechnięte. Pocałował ją delikatnie, próbując nakłonić do kolejnej porcji pieszczot. Pozwoliła popieścić się po cudnie sterczących piersiach, ale nie zsunęła sukienki, choć bardzo na to liczył. Zauważyła to po jego minie.
- nie teraz – uśmiechnęła się – będziesz miał jeszcze nie jedną okazję.
Wstała, otrzepała się z piasku i wyciągnęła do niego rękę.
- wracajmy, jeszcze sobie pomyślą, że nas porwali – gdy on również się podniósł, pocałowała go – poza tym, myślę, że Majka coś Ci jednak w tej Eretrii kupiła.
- E tam – machnął ręką – najlepszym prezentem będzie kolejne takie popołudnie z Tobą jak dziś – uśmiechnął się i klepnął ją w pupę.
- Au, mógłbyś być delikatniejszy.
- Tylko mi nie mów, że Ci się to nie podobało – mrugnął. W odpowiedzi zobaczył jak wystawia mu język.

Szli z powrotem nie spiesząc się, śmiali się i rozmawiali o planach na nadchodzące dni. Opowiedziała mu o tym co wymyśliły z Agą przed śniadaniem. Podobał mu się ten pomysł, znów mogliby spędzić kilka chwil tylko we dwoje. Już się na nie cieszył. Myślał teraz szybko, w jaki sposób pozbyć się Majki. Wiedział doskonale, że podobała się Kajtkowi, nie wiedział tylko w jaki sposób spiknąć tych dwoje.

Gdy wrócił do rzeczywistości spostrzegł, że jest sam. Rozglądał się wokół szukając jej. Nagle, między krzakami mignęła mu jej sukienka. Poszedł więc w tamtą stronę. Po chwili wszedł na małą polankę, zobaczył ją siedzącą trawie, wystawiającą buzię do słońca. Usiadł obok. Przysuną się i delikatnie zaczął całować zarys jej szczęki. Powoli przesuwał się w dół. Muskał jej uszko, brodę, ramię. Zsuną ramiączko sukienki i całował jej dekolt. Odchyliła głowę do tyłu. Zdjął także drugie ramiączko, które nie opierało się tak jak pierwsze. Delikatnie całował jej ramiona. Jedną ręką ją obejmował, a druga wędrowała w górę po jej udzie. Dotarł do paseczka jej skąpych stringów. Pogłaskał ją po biodrze. Westchnęła cicho. Przestał ją pieścić i przytulił się do niej. Czuł jak wali jej serce, jego też łomotało jak oszalałe. Głaskała go po głowie. Wstali oboje i wrócili do hotelu. Przed wejściem dali sobie jeszcze całusa i jak gdyby nigdy nic, poszli na kolacje.

Usiedli przy innych stolikach. Filip dołączył do Patryka i Kuby, ona natomiast do Agnieszki, Patrycji i Majki. Jadły, śmiały się. Majka trajkotała o Eretrii. Opowiadała co widzieli, jakie są widoki, w której knajpce najlepiej zjeść owoce morza, lub tradycyjną sałatkę grecką. Obserwował je cały czas, nie bardzo skupiając się na rozmowie z chłopakami.


Post został pochwalony 0 razy
Czw 21:34, 09 Paź 2008 Zobacz profil autora
martinatorres
Administrator



Dołączył: 12 Lip 2008
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zielona Góra

Post
Jak najbardziej slicznie i bardzo milutko jeśli chodzi o seks...
Żadnej przesady...
Taka Różowa Landrynka... Very Happy Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Nie 14:21, 12 Paź 2008 Zobacz profil autora
karolka




Dołączył: 14 Lip 2008
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszaffka

Post
Usiedli przy innych stolikach. Filip dołączył do Patryka i Kuby, ona natomiast do Agnieszki, Patrycji i Majki. Jadły, śmiały się. Majka trajkotała o Eretrii. Opowiadała co widzieli, jakie są widoki, w której knajpce najlepiej zjeść owoce morza, lub tradycyjną sałatkę grecką. Obserwował je cały czas, nie bardzo skupiając się na rozmowie z chłopakami.

Następnego dnia wstała zadowolona. Była z nim umówiona. Po śniadaniu mięli się wybrać do Eretrii tylko we dwoje. Założyła zwiewną sukienkę, podobną do tej, którą miała na sobie poprzedniego dnia. Wiedziała, że zrobi to na nim ogromne wrażenie. Uśmiechnęła się do swojego odbicia w lustrze. Wzięła klucz od pokoju, torebkę i poszła na miejsce spotkania – przy recepcji. Gdy dochodziła, szczena jej opadła. Zobaczyła Filipa z Majką. Chciała uciec, ale już ją zauważyli. Maja pomachała do niej i uśmiechnęła się. Podeszła więc do nich.
- Cześć – przywitała się oschle – co tu robisz?
- Filip powiedział mi wczoraj, że wybieracie się dziś do miasteczka, więc postanowiłam zabrać się z wami – uśmiechnęła się – nie macie nic przeciwko, że będę waszym przewodnikiem?
- Hmm.. – zaczęła – to może pojedziecie tylko we dwoje? – zaproponowała – nie chcę wam przeszkadzać – chciała Go zabić za to, że się wygadał. Chłopak już chciał coś powiedzieć, ale Majka wyprzedziła go.
- Przestań panikować, pojedziemy, połazimy, zjemy coś. Jak nie będzie Ci się podobało, to zawsze możesz wrócić sama wcześniej.
- Jasne. A jak Wy wrócicie?
- Autobusem lub taksówką – wzruszyła ramionami – to nie problem. Taksówka kosztuje tylko 4 euro.
- Ok., jak sobie chcesz – powiedziała i ruszyła do wyjścia. Czuła, że to nie będzie miła wycieczka.
Wsiedli do samochodu i pojechali. Przez cały czas czuła się jak piąte koło u wozu. Nie chciała być ich przyzwoitką, a właśnie na to się zanosiło. Miała rację, to była jej najgorsza wycieczka. Cały czas obserwowała jak Majka wiesza się na Filipie. Miała czas by wszystko przemyśleć. Nie była już taka pewna, patrząc na jego zachowanie, czy chce dalej to z nim ciągnąć. Podobał się jej, to pewne, ale był tyle od niej młodszy. Nie wiedziała jak to pogodzić. Co będzie, gdy już mi się znudzi i będę chciała to zakończyć – pytała samą siebie. Jak on się zachowa? Czy przyjmie to ze spokojem, czy wręcz przeciwnie i będzie się chciał w jakiś sposób zemścić za porzucenie. Tacy młodzi są nieprzewidywalni. Szła za nimi, ale zupełnie nie słuchała ich. Chciała aby to jak najszybciej się skończyło. Wspominała wczorajsze popołudnie spędzone z Filipem. Jego nieśmiałe pieszczoty i zażenowanie gdy to ona go pieściła. Nie wiedział jak się zachować wobec niej. To nie był dobry pomysł angażować się w to wszystko właśnie z nim – wyrzucała sobie. Inny na jego miejscu wiedziałby co ma robić. Ech, że też musiała się władować w taką kabałę. Musi to skończyć i to jak najszybciej, żeby nie wyszło z tego jeszcze coś gorszego. Tylko jak ma to zrobić, ile razy się do tego zbiera, on się do niej uśmiecha i wszystko się zawala jak zamek z piasku. Żeby załatwił to ktoś za mnie – życzyła sobie tego w myślach – albo lepiej, żeby samo się skończyło. Wiedziała, że nie może liczyć na żadną z tych opcji. Sama musi to skończyć. Nie wiadomo kiedy nadszedł czas powrotu do hotelu. Zabrali się z powrotem do samochodu i wrócili do hotelu. Przez całą drogę obserwował ja z tylnego siedzenia. Próbował wyczytać coś z jej oczu, ale nie mógł. Była bardzo tajemnicza. Samochód wjechał na parking. Wróciła pospiesznie do pokoju, gdzie rzuciła się na łóżko. Leżała przez chwilę, po czym wstała, weszła pod prysznic. Letnia woda zmywała z niej zmęczenie, lecz myśli nadal nie dawały spokoju. Co ma z tym wszystkim zrobić? Jak to z nim załatwić? Nie umiała odpowiedzieć na żadne z tych pytań. Wyszła na balkon, aby sprawdzić czy Aga siedzi przy basenie. Siedziała, ale nie była sama. Obok niej na leżaku siedział ktoś jeszcze. Z takiej odległości nie widziała dokładnie kto to był. Jednak sylwetka mężczyzny była jej znajoma. Aga odwróciła się w pewnym momencie, pomachała do niej i gestem ręki zaprosiła na dół. Chłopak też się wychylił, spojrzał na nią i uśmiechnął się. Już wiedziała kto to. Szybciutko przebrała się w bikini, wzięła ręcznik, olejek do opalania i pobiegła na dół.
Gdy zbiegała po schodach, nie chciało jej się czekać na windę, która wlekła się całą wieczność, wpadła na kogoś.
- może byś uważała jak idziesz? – usłyszała pełen wyrzutu głos Majki
- równie dobrze, Ty powinnaś uważać – odgryzła się – poza tym coś taka zła, czyżby Filipek Ci uciekł?
- Nie Twoja sprawa – odpowiedziała i już miała odejść, gdy odwróciła się i powiedziała – jak następnym razem będziemy chcieli z Filipem wyskoczyć do Eretrii to pojedziemy sami, fajnie mieć szofera, ale mogłaś być trochę milsza.
Tego było już za wiele. Chciała Majce coś powiedzieć, tak aby poszło jej w pięty, ale ostatecznie darowała sobie. Nie będzie psuć swoich nerwów na tą lalunie, która tylko nosa zadziera. Wzruszyła tylko ramionami i mruknęła
- jak sobie chcesz. To był ostatni raz, kiedy „bawiłam” się w Twojego szofera. – odkręciła się na pięcie i poszła w stronę basenu.
Gdy zbliżała się do nich, serce waliło jej jak oszalałe. Nie czuła się tak od momentu, gdy wyznawała mu swoje uczucia. A teraz, proszę, on tu sobie siedzi jak gdyby nigdy nic. Ciekawe co tu robi, kiedy przyjechał i po co? Te pytania jak wiele innych tłukło jej się pod czaszką. Spokojnie oddychała podchodząc do nich.
- Hej – przywitała się i usiadła obok niego. wyglądał super. Nareszcie jej posłuchał i ściął te bujne afro, które tak pieczołowicie hodował i którego usunięcia odmówił, gdy widzieli się ostatnim razem. Był wysportowany i opalony. Na jego widok serce podchodziło jej do gardła, a w dole brzucha czuła przyjemny ucisk.
- Cześć – uśmiechnął się do niej. Wyglądała jak zwykle, tak jak ja zapamiętał. Była uśmiechnięta. Czy to z jego powodu? Przecież nie wiedziała, że przyjedzie. Co sprawiło, a może raczej kto, że była w tak dobrym humorze.
Usiadła na leżaku obok niego. Rozłożyła sobie ręcznik i położyła się. Wyglądała przepięknie. Była spokojna, miała zamknięte oczy. Zastanawiał się co jej powie, gdy zapyta się o powód jego przyjazdu. Długo się nad tym zastanawiał, ale nie udało mu się nic konstruktywnego wymyślić. Miał nadzieję, że zapyta o to jak najpóźniej. Niestety opatrzność nie była po jego stronie.
- Skąd wiedziałeś, że tu jestem? I tak w ogóle co Cię sprowadza? – spojrzała na niego tak słodko, jak tylko ona potrafiła
- Ee.. – zaciął się – Aga coś mi wspomniała w czasie naszej ostatniej rozmowy. Chciałem odpocząć, po ostatnich akcjach i tęskniłem za Tobą. – powiedział zgodnie z prawdą. Nie mógł się jej jednak przyznać do czegoś, w co sam nie mógł jeszcze uwierzyć.
- Tylko dlatego? – drążyła
- Chciałem sprawdzić czy wszystko u Ciebie dobrze. No wiesz – zaczął niepewnie – jak jest między Tobą a tym młokosem. Mam nadzieję, że nic Ci nie zrobił/
- Nawet gdybym chciała, żeby coś zrobił, to i tak nic by z tego nie wyszło – prychnęła – jest dla mnie zdecydowanie za młody. Przynajmniej dla mnie – pokręciła głową.
- Co chcesz przez to powiedzieć? – odezwała się Aga
- To, że chyba popełniłam błąd ładując się w to wszystko. A teraz muszę się z tego w jakiś sposób wykaraskać, zakończyć to. Być może Majka mi w tym pomoże – uśmiechnęła się – na „naszej” wycieczce do Eretrii bardzo dobrze jej szło.
Patrzyła się na nią i zastanawiał jak ma jej wytłumaczyć to wszystko. Jak powiedzieć dziewczynie, z którą tyle przeżył, z którą znają się jak łyse konie, która jest jego najlepszym przyjacielem, która tak dobrze go zna i rozumie, z którą nadają na tych samych falach, coś tak oczywistego jak to, że czuje do niej więcej niż zwykłą sympatię. Jak wytłumaczyć, przyznać się komuś, kto tak niedawno wyznał swoje uczucia, że się zrozumiało iż też się do niego czuje coś więcej, że się go kocha. Czuł się jak ostatni drań. Bał się, że teraz ona odrzuci jego uczucia, że straci ją nie tylko jako przyjaciela, ale i miłość. Odrzucił jej uczucia przez Olgę – dziewczynę, z którą się wtedy spotykał. Z początku miał nadzieję na coś poważnego, ale szybko zrozumiał, że to nie jest to. Dla niej znajomość z nim była przepustką do wielkiego świata przyjęć i imprez, do świata, którego on nie znosił. Owszem od czasu do czasu chętnie wychodził ze znajomymi do klubu, czy do restauracji, ale nie dla niego było wystawne życie gwiazdora. Ostatnio doszedł do wniosku, że najlepiej bawił się w jej towarzystwie. Zawsze potrafiła rozpoznać jego humory czy nastroje. Zawsze dobrze się razem bawili. Jednak Olga tak go omamiła, że już nie wiedział co i jak. Liczyła się dla niego tylko jej figura i jej łóżkowy temperament. Jak się okazało związki oparte tylko na seksie są krótkotrwałe, tak więc po miesiącu rozstali się. Miał po dziurki w nosie jej trajkotania o przyjęciach, pokazach i tego, że w jego łazience więcej było jej kosmetyków niż on miał w życiu. Skończył to w mało elegancki sposób – przez smsa. Ona na pewno by go za to nie pochwaliła.
Zdawał sobie sprawę również z tego, że jeśli już do czegoś między nimi dojdzie, będzie się musiał o to bardzo postarać i bardzo dbać, żeby się nie skończyło. Oprócz niego był jeszcze ten Filip. Niby przed chwilą powiedziała, że musi to skończyć, ze to była pomyłka, ale przecież znał kobiety na tyle, by wiedzieć, iż mówią jedno, a robią zupełnie co innego. Musiał być więc bardzo ostrożny w swoich zapędach.
- Ile tu zostaniesz? – usłyszał jej pytanie
- Nie wiem – wzruszył ramionami – może tyle co wy. Co Ty na to?
- Mnie pasuje – uśmiechnęła się – wreszcie jakiś facet odpowiadający mi wiekiem – parsknęła.
- Tylko wiekiem – zdziwił się
- No. Czasem zachowujesz się gorzej niżeli 5-latek – pokazała mu swój jęzorek.
Uśmiechnął się w odpowiedzi. Wstał z leżaka, podszedł do krawędzi basenu i znużył się w wodzie.. dziewczyny przez chwile obserwowały go jak pływa, po czym wróciły do rozmowy.
- Co on tu robi? Skąd wiedział gdzie jestem?!
- Oj nie złość się – broniła się Agnieszka – zadzwonił do mnie wczoraj, podczas Twojej małej eskapady z młodym. Chciał pogadać z Tobą, a że ciebie nie było to trochę sobie porozmawialiśmy. Wymsknęło mi się coś przypadkiem i potem pociągnął mnie dość efektownie za język. Powiedziałam mu wszystko co chciał wiedzieć. Na koniec stwierdził, że skoro rozstał się z Olgą może sobie pozwolić na małe wakacje. I przyjedzie do nas.
- Co? – zdziwiła się – zerwał z Olgą?
- Jak widać – mruknęła – nie rozmawialiście o tym? Nie zwierzał Ci się?
- Nie, w sumie to staram się omijać temat tej lafiryndy. Był z nią w momencie mojego wyznania.
- Co??!! – Aga wytrzeszczyła oczy – była przy tym jak mu mówiłaś o swoich uczuciach? Słyszała to wszystko?
- Na szczęście nie, ale spotykał się z nią wtedy.
- Aha – dziewczyna odetchnęła z ulgą.


Post został pochwalony 0 razy
Wto 14:45, 21 Paź 2008 Zobacz profil autora
karolka




Dołączył: 14 Lip 2008
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszaffka

Post
Odwróciła się i zobaczyła idącego Filipa. Uśmiechnął się do niej, odpowiedziała tym samym, co nie uszło uwadze tego, który pływał. Patrzył jak młokos podchodzi do dziewczyn, siada obok niej i całuje ją w policzek. Nie podobało mu się to. Był zazdrosny. Nie sądził, że tak bardzo. Kochasz ją durniu – wyrzucał sobie – odrzuciłeś jej uczucia, bo byłeś zaślepiony pożądaniem innej. Co z Ciebie za kretyn. Teraz musisz to wszystko naprawić, sprawić, żeby znów poczuła do Ciebie to o czym wtedy mówiła. Żeby tęskniła, tak jak Ty za nią tęsknisz, nawet gdy siedzi obok, żeby olała tego szczeniaka. Z zamyślenia wyrwał Go jej głos.
- Marat! – wołała go
- Hm.. – ocknął się – co jest?
- Gdzie żeglowałeś? Zapomniałeś o swoim ciele – uśmiechała się do niego – chcemy się wieczorem wybrać do Chalkidy. Jedziesz z nami?
- My to znaczy kto?
- Właściwie to Ja – przyznała – i szukam towarzystwa. Nikt nie chce ze mną jechać, no może poza Filipem, ale na jego towarzystwo, to ja nie mam ochoty. Z resztą jak on pojedzie, to zaraz doczepi się do nas Majka, a ja mam już dość bawienia się w ich szofera i udawania, że wszystko jest oki, kiedy czuję się jak piąte koło u wozu. To jak, pojedziesz ze mną?
- No nie wiem – droczył się – zastanowię się
- Proszę – zrobiła oczka szczeniaczka
- No dobrze – dał się przekonać – kiedy chcesz jechać? – zapytał wychodząc na brzeg.
- Mogę nawet zaraz. Byleby się stąd wyrwać. Już mam dosyć ich towarzystwa. To był jednak poroniony pomysł.
- Dlaczego?
- Spędzanie z nimi 24 godziny na dobę niedługo mnie wykończą. Po przyjeździe idę na urlop, żeby odpocząć od tych wampirów energetycznych i przede wszystkim od Majki. Ta dziewczyna to normalnie nimfomanka.
- Serio? – wytrzeszczył oczy ze zdziwienia
- Już ja wiem o czym myślisz – szturchnęła go dość boleśnie w bok – ale muszę Cię zmartwić, ona gustuje w młodzikach. Za stary dla niej jesteś – parsknęła.
- Przeproś, bo się obrażę – pogroził jej palcem, ale się uśmiechnął
- Dobra, już dobra – machnęła ręką – zaproszę Cię na lody, pasuje?
- Musi.
Rozstali się w korytarzu, każde poszło do swojego pokoju. Ona zadowolona, że wreszcie miło spędzi wieczór, w towarzystwie kogoś, kto ja dobrze zna i z kim czuje się bardzo swobodnie. On z nadzieją, że może będą mieli okazję aby szczerze porozmawiać i powie jej co czuje. Po godzinie spotkali się przed hotelem. Ładnie wyglądała. Miała na sobie mini spódniczkę, do tego ciemno granatową bluzeczkę bez pleców, która podkreślała walory jej figury. Na nogach nieodłączne szpilki. W ręku trzymała portfel. Nie miała torebki, toteż był pewny, że da mu do schowania swoje dokumenty. Rozmawiała jeszcze z Agą. Podstawili jej samochód. Tego się spodziewał. Wybrała ciemnozielone BMW X5. Jej gust motoryzacyjny nic się nie zmienił. Podszedł do nich, objął ja i delikatnie pocałował w policzek.
- no nareszcie – westchnęła – już myślałam, że będziemy dzwonić do CBŚ, żeby Cię poszukali.
- ??
- o Tobie mówię, zaginiony w akcji – mruknęła i zmierzyła go wzrokiem – już wiem co tak długo.
- Co? – zdziwił się – źle wyglądam
- Nie skomentuję tego – popatrzyła się na niego z politowaniem – chłopie, zachowujesz się gorzej niż ja.
- Czyli dobrze mi wyszła karykatura? Poznałaś siebie
- Osz Ty!!! – zamachnęła się, żeby go walnąć w ramię, ale się uchylił – zobaczysz, jeszcze sobie odbiję.
- Samochód już czeka, kto prowadzi?
- Możesz Ty – dała mu kluczyki – ale jeszcze musimy poczekać.
- Ktoś z nami jedzie?
- Niestety – nie wyglądała na zadowoloną – oni – wskazała ręką na wejście do hotelu.
Podniósł głowę i zobaczył dziewczynę, która wyglądała jak zwykła tirówka. Nie była za wysoka, raczej średniego wzrostu. Miała na sobie bardzo krótką i bardzo obcisłą sukienkę w kolorze metalicznego srebra. Dziwił się, jak może w niej swobodnie oddychać. Jej ostry makijaż nie budził nić poza antypatią. Do tego założyła sandałki na niewielkim obcasiku. Jak dla niego całość nie przedstawiała się ciekawie. Teraz przeniósł wzrok na chłopaka. Widział go już dzisiaj na basenie. Białe buty, jasne dżinsy, biała podkoszulka i taka sama bluza. Włosy postawione na żel. Nie oceniał. Ale nie mógł zrozumieć, co ona w nim widziała. Ot taki mniejszy Cristiano Ronaldo. A wiedział, że tego żelusia ona nie znosi.
- Cześć – dziewczyna podeszła do niego pierwsza i podała mu rękę – jestem Majka a to Filip. Fajnie, że jedziemy do Chalidy.
- Do Chalkidy – poprawiła ją
- No tak, z resztą nie ważne. Najważniejsze, że będziemy się super bawić – trajkotała – super wyszło, zupełnie jak podwójna randka. Ja z Filipem, a Ty – zwróciła się do niej – z... no właśnie, z kim? – tym razem było to pytanie do niego – kim jesteś?
- Marat – odpowiedział – Safin – dokończył, bo wytrzeszczyła te swoje małe oczka.
- Aha – zaniemówiła.
Wsiedli do samochodu. Filip z Majką do tyłu, a oni razem z przodu. Czuł się jak starszy brat, który wiezie szczeniarstwo do miasta na balangę. Podzielił się tym spostrzeżeniem z nią i oboje wybuchnęli śmiechem.
Przez całą drogę do Chalkidy milczeli. Mara choć był zajęty prowadzeniem samochodu co i rusz znajdował moment by na nią spojrzeć. Wyglądała przez okno i podziwiała widoki. Miała minę niewiniątka. Gdyby jej nie znał, może i by uwierzył w tę minę aniołka, ale doskonale wiedział jaka diablica w niej drzemie. W końcu to ona, nikt inny, napluł Almagro w twarz po jego meczu, stają w jego obronie. Tak sobie tłumaczył jej zachowanie. O co naprawdę poszło, tego mu nie powiedziała. Pogodził się z faktem, że nigdy nie zdradzi mu tej tajemnicy.
W przednim lusterku widział jak młody mu się przygląda. W ogóle nie zwracał uwagi na szczebiot dziewczyny siedzącej obok niego. Zastanawiał się, czy Filip się z nim porównywał. Może ocenia swoje szanse. Na pewno wie kim jestem – myślał. Musiała mu powiedzieć. Z jednej strony ciekaw był do czego między nimi doszło. Z drugiej jednak nie chciał wiedzieć i tak był już o nią wystarczająco zazdrosny.
Jechali jeszcze przez kilka chwil, po czym zatrzymał samochód nad bulwarem, niedaleko zejścia na keję.
- dobra, koniec wycieczki – zarządziła, spojrzała na zegarek – jest godzina – zaczęła
- Ty nie gadaj do nas jakbyśmy byli dziećmi! – oburzyła się Majka.
- Nie mówię do Ciebie, tylko do Filipa, on jeszcze nie jest pełnoletni. Tak więc jest godzina 13.30 – zastanowiła się chwilę – albo nie, zrobimy inaczej. Majka masz mój numer telefonu. Jakby co dryndnij to się znajdziemy. Może wieczorem zjemy coś razem, a może nie – dodała szeptem – na razie, pa – pomachała im na pożegnanie. Poczuł jak bierze go za rękę i prowadzi za sobą w nieokreślonym kierunku.
- Chodź szybko – usłyszał jej szept – nie chcę aby szli za nami.
Przyspieszył kroku. Po kilku minutach spokojnie, niby ziewając odkręcił się by sprawdzić co robią tamci. Miała rację, szli za nimi. Rozglądał się na boki, szukając możliwości umknięcia ich prześladowcom. W końcu w zaułku znalazł schody, a na ich szczycie małą tawernę. Pociągnął ją za sobą. Zrobił to na tyle gwałtownie, że wpadła na niego. Stała teraz między chłodną ścianą budynku, a nim. Przycisnął ją swoim ciałem do ściany i przytulił.
- Ani słowa – nakazał – przejdą obok nas.
Stała cicho jak jej kazał. Czuła jego zapach, jego tętno. Było ono zdecydowanie za szybkie. Po chwili usłyszała głos Majki, a potem poczuła jak ją mocniej do siebie przytula, tak by cała schowała się w jego ramionach. Stali tak, przytuleni do siebie, przez kilka minut. Nawet po tym, jak Filip i Majka już poszli. Odsunęli się od siebie i patrzyli sobie w oczy. Po raz pierwszy odkąd go poznała, nie wiedziała co jest grane.
- Chodźmy na górę to tej knajpki, głodny jestem – przeciągnął się i kilka kości mu gruchnęło.
- Uważaj co robisz – klepnęła go po plecach.
- Co?
- Jeszcze kilka takich przeciągnięć i się posypiesz. Pozbieram Cię potem do woreczka i będę sprzedawać po kawałku na allegro i e-bay’u.
- Bardzo śmieszne – naburmuszył się
- No, a jakie dochodowe – roześmiała się – zbiję na tobie majątek.
Gdy wreszcie dotarli na samą górę ich oczom ukazała się mała tawerenka z pięknym widokiem na zatoczkę, przy której usytuowane było miasto. Ludzi prawie nie było, więc mogli wybierać sobie w stolikach. Ich wybór padł na mały stolik otoczony z dwóch stron pięknie kwitnącym na amarantowo pnączem. Przy stoliku zamiast krzeseł, stała dwuosobowa sofa i fotel. Usiedli na kanapie, zadowoleni ze wzajemnej bliskości. Od właściciela, przemiłego starszego pana, otrzymali kartę dań i po chwili złożyli zamówienie. Ona wzięła tradycyjną sałatkę grecką i souvlaki, on krążki kalmarów i także sałatkę grecką. Na koniec zamówili dwie latte i lody. Po chwili na stół wjechały dwa koszyki, talerze, butelka wody i karafka z oliwą. W jednym koszyku były sztućce, w drugim chleb. Następnie podano im sałatkę grecką z wielkimi plastrami fety, posypanymi oregano. Na ciepłe dania musieli jeszcze poczekać. Wziął karafkę z oliwą i polał sobie sałatkę, nie za dużo. Zupełnie nie wiedział po co na stole postawili pieczywo. Odkręcił wodę i wlał ją sobie i jej do szklanki. Patrzył przez chwilę co robi. Ona tymczasem wzięła oliwę i chlupnęła nią od serca do sałatki. Po chwili wszystko jej pływało. Następnie wyjadła troszkę pomidorów i ogórków. Nim spostrzegł wszystkie jej oliwki znalazły się na jego talerzu. Wiedział, że ich nie lubi. Gdy już część sałatki zniknęła, ułamała kawałek chleba i zanurzyła go w sosie, który został na dnie jej miseczki i zjadła. Spojrzał na nią ze zdziwieniem.
- Jak Ty jesz?
- A co? – zdziwiła się –nigdy tak nie próbowałeś? – pokręcił przecząco głową.
- To czas najwyższy. Grecy, tak właśnie jadają – oderwała kawałeczek chleba, umoczyła w oliwie i podstawiła mu pod nos – spróbuj – przekonywała – na pewno będzie Ci smakować. To jest bardzo dobre.
- Jesteś pewna? – dalej nie był przekonany
- Tak – widziała, że tym go nie przekonała – zaufaj mi – to pomogło. Zjadł z jej ręki – grzeczny chłopiec – pogłaskała go po głowie – i jak? Dobre?
- Całkiem niezłe. Daj mi jeszcze kawałek.
Po chwili „walczyli” o ostatni kawałek pieczywka. Sałatkę zjedli w ekspresowym tempie, jakby ścigali się, kto będzie pierwszy. Wypili pół butelki wody i czekali na resztę rarytasów. To postanowili jeść spokojniej, z resztą przed kilkoma minutami rozpoczęła się sjesta. Rozłożyła się nieco bardziej na sofie, kładąc jedną nogę na jego udzie. Gdy tylko to zrobiła zrobiło mu się dziwnie gorąco. Nalał sobie jeszcze wody do szklanki, po czym wypił ją jednym haustem. O nic nie pytała. Wystawiła buzię do słońca z zamiarem opalania się. Zaczął delikatnie głaskać jej piszczel, lubiła to.
- jak miałaś zamiar się posmarzyć, trzeba było zostać w hotelu – zaczepił ją
- uhm... – usłyszał w odpowiedzi – cicho bądź i miziaj dalej – spojrzała się na niego z uśmiechem
- tak jest o Pani – parsknął.
Długo siedzieli w tym urokliwym miejscu. Rozmawiali, dowcipkowali i śmiali się do rozpuku. Podziwiali widoki na okolicę. Podzieliła się z nim swoim daniem. Dostał od niej jednego szaszłyka. Chciał się jej zrewanżować tym samym, lecz podziękowała i uśmiechnęła się kwaśno.
- wiesz, że ja tych morskich stworów nie jadam – pokręciła głową – nie jem niczego co się na mnie patrzy.
- Ale to nie jest krewetka
- Nie, nie, podziękuję
- No weź – przekonywał – nie ufasz mi?
- Ufam, ale i tak podziękuję – uśmiechnęła się – nie wykorzystuj moich tekstów – pogroziła mu palcem.
- Ale to afrodyzjak – machał jej widelcem przed nosem.
- Sam go zjedz. Choć jedno z nas będzie miało dziś przyjemną nockę – starała się za wszelką cenę być poważną, ale ciężko jej szło. W momencie gdy jego brew bez przekonania poszybowała w górę, pękła i zaczęła chichotać.
Gdy już wszystko zjedli i wypili, zdecydowała iż czas się ruszyć i spalić kalorie. Niechętnie się zgodził. Tu mógł bez przeszkód obejmować ją ramieniem, dotykać jej, kręcić na palcu kosmyk jej blond włosów. Nie chciał z tego rezygnować. Jednak poddał się gdy zobaczył jej proszącą minkę. Tej broni się dziś nie spodziewał. Doskonale wiedziała jak go przekonywać do swoich, nawet najbardziej poronionych pomysłów. Był dla niej niczym otwarta księga, z której można wyczytać wszystko, jeśli się chciało. Zeszli na dół, wrócili na bulwar, który jeszcze przed kilkoma godzinami spał. Teraz tętnił życiem.


Post został pochwalony 0 razy
Pią 10:31, 31 Paź 2008 Zobacz profil autora
karolka




Dołączył: 14 Lip 2008
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszaffka

Post
Zewsząd dobiegała ich muzyka, światełka były inne w każdej knajpce. Chodzili między nimi, nie mogąc zdecydować do której wejść. Trafili w końcu do takiej, która odpowiadała im obojgu. Na około niedużego parkietu porozstawiane były mikroskopijne stoliki, na których nie mieściło się nic poza, zamówionymi przez gości, drinkami i małych świeczuszek. Muzyka zapraszała do tańca, na parkiet. Zajęli jeden stolik, w głębi sali. Mieli stamtąd idealny punkt obserwacyjny na resztę gości. Usiadł i zamówił, podczas gdy ona poszła skorzystać z ubikacji.
Gdy myła ręce przyglądała się swojemu odbiciu w lustrze. Podobało jej się to co widziała. Była wysoka, w miarę szczupła, jej opaloną buzię okalały blond włosy, które pojaśniały od słońca. Patrzyła na siebie niebieskimi oczami. Poprawiła bluzeczkę, która trochę za wysoko podjechała jej pod biust. Gdy wychodziła zderzyła się w przejściu z dziewczyną.
- Przep... – zaczęła, ale gdy podniosła wzrok, słowa uwięzły jej w gardle.
- O! wreszcie się spotykamy – ucieszyła się Majka – gdzie byliście przez całą sjestę? My z Filipem znaleźliśmy urocze miejsce nad wodą. Wierz mi było super – popatrzyła na nią znacząco.
- To znaczy? – nie kryła ciekawości – doszło między wami do czegoś?
- Ujmę to tak – urwała dla lepszego efektu – teraz to on będzie tylko mój – ucieszyła się
- Powiesz cos więcej?
- No Tobie w sumie mogę. Przecież nic Cię z nim nie łączyło. Prawda? – upewniła się.
- Nic – ugryzła się w język – poszłaś z nim na całość?
- Jeszcze nie, ale prawie. Nawet nie wiesz jakie on ma boskie ciało – rozmarzyła się
- Uhm – mruknęła, choć doskonale wiedziała co Majka ma na myśli. Lecz ciało to nie wszystko.
- Co tu robisz tak w ogóle? – dziewczyna nagle zmieniła temat – jesteś tu z Maratem?
- Tak – potwierdziła.
- Super – ucieszyła się – fajny jest
- Kto? – pogubiła się już
- No Marat. Ciekawe czy jest wolny.
- Nie wiem – wzruszyła ramionami, choć ta paplanina Majki zaczęła ją już irytować
- Szkoda, że nie wiesz. Chyba będę musiała sama to wyczaić.
- A co z Filipem?
- Nie musi o niczym wiedzieć. Poza tym nie obiecywaliśmy sobie wierności aż po grub. Tak więc mogę spróbować zabawić się jeszcze z drugim – uśmiechnęła się i poprawiła włosy.
Jej irytacja sięgnęła zenitu, była wściekła na koleżankę, teraz już znajomą. Miała ochotę wyrwać jej wszystkie te tlenione kudły i wydrapać oczy. Filipa sama olała, więc było jej obojętne czy Majka się z nim puści. Natomiast Marata jej nie odda. Nadal był jej bliski, nadal żywiła do niego te same uczucia co przedtem. Kochała go. Była pewna, że pomału już o tym zapomina, jednak przez to trajkotanie Majki i jej pomysł z poderwaniem Marata obudziły je na nowo. Pospiesznie wyszła z ubikacji. Bardzo szybkim krokiem zmierzała do stolika. Chciała stąd wyjść by Majka spędziła z nim jak najmniej czasu. Jednak nie zanosiło się na to. Przy stoliku razem z Maratem siedział Filip. Stanęła, chciała w jakiś sposób zwrócić na siebie jego uwagę, żeby już wyszli. Na nic się to zdało. Po chwili ktoś klepną ją w ramię.
- chodźmy do chłopców – powiedziała Majeczka prowadząc ją do stolika.
Usiadła obok Marata. Była wyprostowana i sztywna. Dobry humor już ją opuścił. DJ uznał, że to dobry moment by zagrać kawałki z list przebojów. Po chwili parkiet był pełny wirujących w rytmie ludzi. Majka nie zastanawiała się długo, wzięła Filipa i Marata za ręce. Poprowadziła ich wprost na parkiet. Została przy stoliku sama. Była zła jak osa. Chciała miło spędzić dzień, czas tu w klubie, a tymczasem wszyscy ja olali. Było dla niej jasne, że Marat leci na tą nimfomankę. Dla niego było to polowanie, był w swoim żywiole. Na początku myślała, że trochę się pod tym względem zmienił, ale jak widać, pomyliła się. Było jej też trochę przykro, przyszli razem, a tymczasem zostawił ją jak szczeniak i poleciał za tamtą. A Majka też nie okazała się lepsza, zaraz jak tylko usiadły, przeszła do ataku. Chichotała, kokietowała, a ona czuła się zupełnie niepotrzebna. Była tak zatopiona w swoich myślach, iż nie zauważyła, że ktoś koło niej usiadł.
- Co jest? – odwróciła się i zobaczyła Marata.
- Nic – uśmiechnęła się – zamyśliłam się.
- Ile się znamy? – zapytał znowu, zupełnie od czapy.
- Długo, dokładnie 3,5 roku – odpowiedziała.
- Właśnie, więc przestań mi tu wciskać kit.
- Ale o co Ci chodzi? – nie chciała, żeby ją wypytywał.
- Karola – popatrzył się na nią tak, że nawet lodowiec by się roztopił.
- Oj – żachnęła się – Majka mnie wkurza! To jej kokietowanie wszystkich facetów dookoła. Mam jej już dość! Strasznie mnie to wkurza!
- Nareszcie! – wzniósł oczy do nieba
- Co? – nie rozumiała o co mu chodzi.
- Jesteś zazdrosna!! – śmiał się – myślałem, że to niemożliwe, a jednak.
- No dobra – skapitulowała – jestem zazdrosna. Zadowolony?! A teraz chcę już stąd iść!!
- Nic z tego, tu mi się podoba.
- To sobie siedź! Ja wychodzę – wzięła bluzę i wstała – pospiesz się
- Po co?
- Bo nie tylko Ty masz ochotę na szybki numerek. Sorry, ale nie będę na to patrzeć, bo mi niedobrze.
- Co?? – nie wierzył. Czy naprawdę podejrzewała go o coś takiego – za długo na słońcu przebywałaś, że takie głupoty wygadujesz?! Chcę zostać z Tobą. Przyszliśmy tu potańczyć, spędzić miło czas. Majka nawet mi się nie podoba! Zbyt mi Olgę przypomina! Drugi raz nie będę się pchał w coś takiego! Zmądrzałem!
- A łyżka na to Niemożliwe!!! I nie krzycz na mnie!!
- Sama krzyczysz – uspokoił się trochę, ale nadal szybko oddychał – to teraz odłóż bluzę i chodź – wyciągnął do niej rękę – idziemy tańczyć. Pokażemy małolatom jak to się robi.
Podała mu rękę i ruszyli na parkiet. Świetnie się bawiła, po kilku chwilach znów odzyskała dobry humor. W tańcu Marat przytulał ja do siebie nieco mocniej niż zazwyczaj. Podobało jej się to. Starała się tak wszystkim kierować, by jak najrzadziej siedzieli przy stoliku we czwórkę. W końcu Majka szepnęła jej na ucho by poszła z nią do ubikacji. Na szczęście nikogo nie było i mogły sobie porozmawiać.
- Zostajecie jeszcze? – spytała
- Raczej tak – odetchnęła – ledwo żyję. Marat mnie wykończy – uśmiechnęła się – a Wy? Już się zbieracie?
- Tak – skinęła – ale nie chcę abyście też wychodzili, zależy mi na tym by pobyć z Filipem sam na sam. Wiesz co mam na myśli – uśmiechnęła się
- Tak. – skinęła
- Zostało nam jeszcze trochę kasy, starczy na taryfę do hotelu – ubiegła jej pytanie o środek transportu. – baw się dobrze – wyjrzała z ubikacji i popatrzyła w stronę chłopców – skorzystaj z mojej rady i bierz się za niego.
- Za kogo?
- Za Marata oczywiście. Nie rób miny niewiniątka. Na mnie niestety nie leci, a szkoda – westchnęła – jak tańczyliśmy, to cały czas patrzył się na Ciebie.
- Serio? – zdziwiła się – nie zauważyłam.
- Byłaś tak zamyślona, że nie zauważyłabyś nawet gdyby się przed tobą rozebrał, ale nieważne. Idź już – popchnęła ja w jego kierunku.
Odprowadził Majkę wzrokiem do wyjścia po czym spojrzała na niego. stał oparty o bar i rozglądał się. Gdy ich oczy się spotkały, uśmiechnął się i podniósł drinka, którego jej zamówił. Przepchnęła się przez tłum... Do końca wieczoru nie odstępował jej na krok. Tańczyli teraz nie tylko wolne kawałki, co prawie nigdy mu się nie zdarzało. Chronił ją swoim ramieniem przed innymi, ustępował miejsca przy barze, gdy była zmęczona skakaniem na parkiecie. W swoim towarzystwie bawili się znakomicie. Do hotelu wrócili grubo po 3.00 nad ranem.


Post został pochwalony 0 razy
Śro 14:10, 10 Gru 2008 Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum www.dreamtennisfootball321.fora.pl Strona Główna » I znowu ta proza... Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do: 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin